środa, 7 listopada 2012

Makdoûss, czyli bakłażan nadziewany orzechami i czosnkiem

Ile macie książek kucharski w Waszej biblioteczce? Policzyłam i okazało się, że przekroczyłam 300. Nie wiem czy to dużo czy mało. Faktem jest, że nawet się nie spostrzegłam, kiedy to nastąpiło. 
Rzadko mi się zdarza przygotować coś dokładnie według przepisu z książki. Natomiast bardzo lubię je przeglądać, podziwiać zdjęcia w nich zawarte, czytać przepisy i inspirować się nimi. Pełno w moich książkach kolorowych zakładek, papierków, czy sznureczków, które przypominają mi, o przepisach, które koniecznie chciałbym kiedyś zrobić. Kiedyś, jak sobie o nich przypomnę ;) Ostatnio o takim przepisie przypomniałam sobie zajrzawszy na jeden z moich ulubionych francuskojęzycznych blogów - Piment oiseau... Makdoûss, czyli jedno z bardzo popularnych libańskich mezze, miałam w planach od dawna, tylko jakoś o tych planach zapomniałam ;) 
Do przygotowania Makdoûss powinno używać się specjalnej odmiany małych bakłażanów o skórce w kolorze biało-fioletowym. Podobno można je dostać w specjalistycznych libańskich sklepach. Mnie akurat było bardzo nie po drodze do takiego sklepu, natomiast na targu znalazłam piękne, niewielkie włoskie bakłażany. Następnym razem zajrzę jednak do libańskiego sklepu po tą specjalną odmianę. Bo następny raz będzie. Na pewno :)


Makdoûss - nadziewane bakłażany:
8 niewielkich, jędrnych bakłażanów
200 g włoskich orzechów
10 ząbków czosnku 
pół łyżeczki chili
pół łyżeczki papryczki z Espelette (lub innej łagodnej i aromatycznej papryki)
sól
oliwa z pierwszego tłoczenia
zielona pietruszka

Przygotowanie:
Dokładnie umyć bakłażany. Oberwać ogonki wraz z resztkami liści. Nie odkrajać! W przeciwnym razie bakłażany będą nasiąkać wodą w czasie gotowania, a tego chcemy za wszelką cenę uniknąć. 
Wrzucić bakłażany na gotującą się wodę i gotować około 20 minut, często je obracając. Ponieważ nie mam wielkiego garnka, gotowałam bakłażany w 2 partiach.
Ugotowane bakłażany przełożyć na sitko i zostawić do obcieknięcia i do ostudzenia na około godzinę. Każdego bakłażana naciąć wzdłuż nie rozcinając go końca tworząc głęboką kieszeń. Oprószyć kieszeń solą. Na blasze do pieczenia ustawić kratkę i ułożyć na niej bakłażany. Na nich położyć tacę, lub deskę do krojenia i obciążyć dużym garnkiem wypełnionym wodą i zostawić na minimum 12 godzin.
Przygotować nadzienie. Orzechy grubo poszatkować. Czosnek obrać i bardzo drobno poszatkować. Wymieszać, dodać chili i papryczkę. Posolić.
Gdy bakłażany pozbędą się już całej wody, rozchylić delikatnie nacięte kieszenie i wypełnić je farszem z orzechów i czosnku. Ponownie zamknąć kieszenie. Docisnąć i ułożyć w czystych, suchych i wysterylizowanych słoikach (sterylizować w piekarniku w temperaturze 120°C prze 30 minut).
Zalać oliwą*, zamknąć, wstawić słoiki do lodówki i uzbroić się w cierpliwość :)
Bakłażany powinny postać w oliwie przynajmniej 5 dni, a najlepiej gdyby stały 2 tygodnie. My pierwszy raz próbowaliśmy po 7 dniach i już wtedy bardzo nam smakowały.
Bakłażany podawać pokrojone w grube plastry, oprószone listkami zielonej pietruszki i ewentualnie soli. Do tego obowiązkowo kieliszek czerwonego wina i kromka chleba. Najlepiej na zakwasie ;)

Smacznego!

*po zjedzeniu bakłażanów oliwę z resztkami nadzienia można wykorzystać na wiele sposobów, na przykład do zielonej sałaty lub zupy pietruszkowej, o której na blogu będzie już wkrótce.


RECETTE EN FRANÇAIS: Makdoûss

28 komentarzy:

  1. Wszyscy którzy patrzycie teraz na ten przepis i zastanawiacie się czy to cudo zrobić - zaprawdę powiadam Wam ZRÓBCIE. Ten bakłażan to NIEBO w gębie. To jest tak dobre, że uwierzcie mi gdyby mi nie było wstyd to zjadłabym kolejnych kilka kawałków :) Stanęło na 2 bo oprócz mnie przy stole były 3 inne osoby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy my naprawdę tak Ci patrzyliśmy na ręce? ;)
      Jak już pisałam, jeszcze są, więc dostaniesz następnym razem.

      Usuń
    2. Nie, ale mnie Mama dobrze wychowała :) Na jedzenie w gościach nie należy się łapczywie rzucać :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dziś udało mi się przypadkiem kupić 10cm bakłażany, fikuśne takie słodziaki i zamierzam zrobić je według Twojego przepisu :)) już nie mogę się doczekać kiedy je zjem!

      Usuń
  3. Ja mam dokładnie tak samo - nałogowo kupuję książki kucharskie, kolekcja ciągle się powiększa, ale rzadko kiedy z nich cokolwiek przygotowuję. Za to uwielbiam je przeglądać, podziwiać zdjęcia i czytać przepisy.

    Bakłażany wyglądają przesmacznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuchsia, pocieszę Cię, że nie jesteśmy jedyne... inni mają jeszcze gorzej ;)

      Usuń
  4. Bardzo apetycznie przygotowane bakłażany, ten przepis nie będzie miał u mnie zbyt długo kartki do zrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie :) Daj znać jak już zrobisz i spróbujesz!

      Usuń
  5. Nie gotowałam nigdy bakłażanów.. Ciekawe. Nadzienie brzmi fantastycznie... Nie jestem fanką bakłażana ale z ciekwym nadzieniem, jak najbardziej..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był również mój pierwszy raz. Nawet się zastanawiałam czy ich nie upiec, ale koniec końców, postanowiłam trzymać się choć raz przepisu. Korci mnie jednak, żeby następnym razem coś zmienić

      Usuń
  6. O, ciekawie wyglądają!Bardzo pysznie. Nigdy nie jadłam takich bakłażanów.
    Co do ksiażek kucharskich to mam ich niewiele. Jak jestem w księgarni to ciągnie mnie bardziej w kierunku kryminałów, niż książek kucharskich, aczkolwiek i te ostatnie przeglądam:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak ze wszystkimi książkami... dlatego ostatnio, staram się nie wchodzić do księgarni, ani nie zaglądać na moje konto w amazonie...
      Polecisz jakiś dobry kryminał, który ostatnio czytałaś? Może będą coś mieli w tutejszej bibliotece ;)
      A bakłażany gorąco polecam!

      Usuń
  7. Ze 150, moze trochę więcej, oraz rocznki kilku magazynów kulinarnych z ostanich 8-10 lat. I uważam, że to za dużo. Z połową można by spokojnie dać radę :-) Ale co z tego, i tak dalej kupujemy, tylko, że coraz rozważniej.

    Bakłażany zapowiadają się rewelacyjnie, jak wszystko z libańskiej kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Magazynów kulinarnych nie liczyłam, bo są w innej biblioteczce ;)
    Też uważam, że to zdecydowanie za dużo. Nawet myślałam, żeby część oddać. Tylko, że ta część jest po francusku i trochę mało chętnych mam. Choć z drugiej strony, pewnie jak oddam, to będę bardzo żałować... Eeeeh

    OdpowiedzUsuń
  9. 300? To bardzo duzo. Ja nie mam nawet tylu polek, zeby zmiescic na nich 300 ksiazek :)
    A makdouss szalenie ciekawy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc 300 to dużo :) W takim razie nie będę pisać ile mamy wszystkich innych książek ;)

      Usuń
  10. Ciekawy przepis - zachęciłaś do wypróbowania :)
    Co do książek - 300 to duuuuża liczba, ale znam ten stan "niewchodzenia" do księgarni z działem kulinarnym ;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wypróbujesz, to napisz czy się nie zawiodłaś !
      Również pozdrawiam

      Usuń
  11. Ciekawe ile ja ich mam?
    Dzisiaj policzę.

    Makdoussy uwielbiam i dziękuję Ci za ten przepis baaardzooo!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. to nadzienie - doskonałość smaków i aromatów ... właśnie takie kompozycje uwielbiam...

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest niesprawiedliwe, ze to Pola bedzie u Ciebie w sobote i pewnei sie obezre tym baklazanem, o ile juz go nei sprobowala :))) Uwielbiam, uwielbiam, ale Ty Zaba dalas tam tyle orzechow ze uwielbiam po trzykroc :))

    PS. Wiem, nikt nei powiedzial, ani co gorsza nigdzie nie jest zapisane, ze swiat jest sprawiedliwy...

    OdpowiedzUsuń
  14. ojoj, chyba bym się dała pokroić za takiego bakłażana :) Jadłam coś podobnego w gruzińskiej restauracji i było absolutnie przepyszne!

    OdpowiedzUsuń