Chyba już kiedyś pisałam, że rzadko, żeby nie powiedzieć wcale, udaje mi się zrobić listę zakupów. A nawet jak uda mi się tego dokonać, to najczęściej lista zostaje na stole w jadalni, a ja wpatruję się w warzywa na straganie i za wszelką cenę staram sobie przypomnieć, co też mi było potrzebne. Zazwyczaj sobie nie przypominam, więc stoję i kombinuję... I takie właśnie kombinowanie lubię najbardziej :)
Ostatnio też tak było. Poszłam na targ po coś. Oczywiście zapomniałam po co... Wymieniliśmy więc nowiny z Gerardo, pośmialiśmy się i kupiłam 3 korzenie pietruszki. Ładne były :) Jak się później okazało, były również bardzo smaczne.
Zupa z pieczonej pietruszki - porcja dla 4 osób :
3 świeże, jędrne korzenie pietruszki
3 mączne ziemniaki
500 ml mleka
500 ml bulionu warzywnego
4 łyżki śmietany2 ząbki czosnku
1 łyżka ghee
garść orzechów włoskich
oliwa
szczypta chili
czarny świeżo mielony pieprz
cukier
sól
sól
świeży estragon
Przygotowanie:
Orzech wraz z czosnkiem utrzeć w moździerzu*. Doprawić do smaku solą, chili i zalać oliwą. Ostawić na bok.
Korzeń pietruszki dokładnie umyć, osuszyć, obłożyć ghee, oprószyć delikatnie cukrem i solą. Zawinąć w folię aluminiową i piec w nagrzanym do 200°C piekarniku przez około godzinę lub do momentu kiedy pietruszka stanie się miękka. Czas pieczenia zależy od grubości korzenia.
Wyjąć z piekarnika i odstawić do ostygnięcia.
Ziemniaki obrać, umyć i pokroić w kostkę. Dodać obraną i pokrojoną w plasterki pietruszkę. Zalać mlekiem i bulionem. Gotować około 35 minut, czyli do momentu, gdy warzywa zaczną się rozpadać na kawałki. Zmiksować, dodać śmietanę, doprawić do smaku solą i czarnym pieprzem.
Podawać zupę polaną oliwą z orzechami i czosnkiem oraz delikatnie oprószoną świeżymi listkami estragonu.
Smacznego!
*możecie równie dobrze wykorzystać oliwę, która została, gdy znikły już wszystkie bakłażany:)
RECETTE EN FRANÇAIS: crème de racines de persil rôti
bardzo ciekawie wygląda. Nigdy wcześniej nie próbowałam takiej zupy. Na pierwszy rzut oka przypomina hummus, ale smakiem już na pewno nie ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) faktycznie wygląda jak hummus, choć smak już zupełnie inny. Dobry :)
UsuńBardzo interesujące danie. Lubię takie zupy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńZachęcam do wypróbowania!
Żaba, takie spontany zakupowe i takie zupy to ja lubię
OdpowiedzUsuńTa zupa wygląda na rewelacyjną
No cóż Aluś, wygląda na to, że nie tylko to jedno mamy wspólne ;)
UsuńPyszna zupa. Smakowita ta pietruszka :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem :))))))))))
OdpowiedzUsuńNie dałaś mi spróbować to skąd mam wiedzieć czy dobra była? :D
bo jak już w końcu się dowlokłaś, to zupy nie było ;)
UsuńPięknie też się prezentują te korzenie ;) To pisałam ja - z frakcji fanów list zakupowych ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJuż ją widzę, tę zupę. Zwykle robię krem z gotowanej pietruszki, ale ta propozycja jakby lepsza :)
OdpowiedzUsuńGdybyś zdecydowała się kiedyś na zupę z pieczonej pietruszki, to daj znać. Ciekawa jestem czy jest jakaś znaczna różnica.
UsuńJa tez popelnilam niedawno podobna zupe.Podalam ja mojemu slubnemu.Pytam go-"smakuje?",a on na to "NIE".A mi smakowalo.I bede robic,tylko dla siebie.
OdpowiedzUsuńTak trzymać! To nam ma być dobrze... a tym drugim może dobrze byś przy okazji ;)
UsuńNo tak, zakupy bez listy. Idę po cukier, wracam z cebulą, albo jeszcze gorzej...
OdpowiedzUsuńprzybij piątkę ;)
UsuńWiatj Anouchka
OdpowiedzUsuńCzy mozemy zastapic korzenie pietruszki , ktorych nie moge kupic na poludniu Francji porzez pasternaka?....
Obawiam się, że niczym. Jak zastąpisz pasternakiem, to już nie będzie zupa pietruszkowa, niestety. Choć podejrzewam, że będzie bardzo dobra, a kto wie czy nie lepsza ;)
Usuńzupa wyglada wysmienicie! i jaka przepiekna lyzka. uwielbiam takie kombinowanie :)
OdpowiedzUsuńA ja mam odwrotnie: rzadko robie zakupy bez listy. Ba, rzadko robie zakupy gdziekolwiek poza internetem. Tylko czasem cos mnie skusi... W tej chwili kusi twoja zupa. Wyglada wspaniale!
OdpowiedzUsuńwszystkie zakupy? nawet te spożywcze?
Usuńwow to się nazywa mieć szczęście :)
Twoja zupa to dowód na to , że z najprostszych surowców dobry kucharz potrafi wyczarować danie wykwintne ,aromatyczne , niezwykłe :):)
OdpowiedzUsuńczy dobry to nie wiem... na pewno zapominalski, a co za tym idzie nieprzewidywalny ;)
UsuńPodziwiam, bo ja bez listy albo nie kupuję nic, albo same głupoty ;)
OdpowiedzUsuńZupa wygląda bardzo sycąco. Kiedyś na wywarze bardzo pietruszkowym robiłam soczewicową i miło ją wspominam do dziś, więc może czas spróbować czegoś nowego z pietruch. Pozdrawiam
Posiadanie listy nie przeszkodzi mi w zakupie głupot... ten typ tak ma ;)
UsuńPomysł z pietruszką i soczewicą świetny. BTW gdy zastanawiam się jak wykorzystać zakupioną pietruszką, to pomyślanym o dodaniu do kremu ugotowanej, czerwonej soczewicy... ale potem zapomniałam i dodałam orzechy;)
Soczewicową z pietruchami (i mlekiem kokosowym) polecam bardzo i oczywiście zapraszam po przepis ;)
Usuńjuż zajrzałam
Usuńwspaniały blog!
gratuluję :)
Też zdarza mi się, że piszę sobie listę zakupów, a potem zostaje ona w pokoju na stole czy też na półeczce w przedpokoju - do sklepu ze mną nie trafia. Ciekawy przepis. Szczególnie, że pietruszka jest dość marginalnie traktowana. Ta zupa może pozwolić jej trochę wyjść z cienia :)
OdpowiedzUsuńrównież mam taką nadzieję... :)
UsuńJa robię listę zakupową i kupuję to co na niej zapisałam. Czasem skuszę się na coś dodatkowego albo kupię coś, czego zapomniałam na liscie umieścić, a przypomniałam sobie o tym w sklepie hehe:D.
OdpowiedzUsuńZupa mi się podoba, pięknie wygląda na zdjeciach.
Pozdrawiam:)
Chciałabym tak umieć... Może to powinno być moje wyzwanie w Nowym Roku?
Usuń;)
Ja robilam juz zupe krem z pasternaka i trufli swiezej , byla wysmienita ...Brakuje mi tu we Francji korzenia pietruszki :(
OdpowiedzUsuńNie możesz zasadzić pietruszki w ogródku lub, jeżeli takowe nie posiadasz, w doniczce? W Szwajcarii również korzeń pietruszki jest produktem rzadkim, choć muszę przyznać, że ostatnio coraz częściej pojawia się na straganach.
UsuńPomysł z truflą rewelacyjny. Wykorzystam go przy następnej okazji.
Bardzo wiele osób odwiedza Twój blog i odnajduje tu wspaniałe przepisy ... przed świętami odwiedzających będzie z pewnością więcej...chciałam Cię prosić o poparcie apelu jaki umieściłam na swoim blogu...proszę w nim innych blogerów o umieszczanie przez nich informacji o niezwykłym projekcie jakim jest SZLACHETNA PACZKA obok ich wspaniałych bożonarodzeniowych przepisów ...
OdpowiedzUsuńZ największą przyjemnością!
UsuńDziękuję za info :)
świetny blog - przede wszystkim przejrzysty, schludny i estetyczny. bardzo fajne zdjęcia i smaczne przepisy. koniecznie muszę zrobić tę zupę ;>
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ogromnie mi miło czytając Twoją opinię na temat mojego bloga!
UsuńZupę gorąco polecam.
Czy można zrobić tę zupę bez mleka? Strasznie boli mnie po nim brzuch, a nie chciałabym rezygnować ze spróbowania tego przepisu :)
OdpowiedzUsuńMożna, choć zupa będzie miała inny, co nie znaczy gorszy, smak.
UsuńMożesz również, pod koniec gotowania, dodać mleka ryżowego łub migdałowego. Z tym ostatnim może smakować bardzo fajnie. Daj znań jak wyszła :)
Zrobiłam, Anoushko, pychota wyszła. Chociaż ja w przyszłości bedę robić na samej wodzie, bez mleka, bo jakoś mi tu nie pasował jego wyczuwalny jednak posmak. Ale zupka rewelka. Z grzankami czosnkowymi bardzo ładnie się sprawdzi również :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Miło mi :)
UsuńMnie smak mleka nie przeszkadzał, może dlatego, że używam mleko z niską zawartością tłuszczu?
To może być to! Bo ja z kolei pijam mleko 3,2 (do kawy tylko to mi smakuje), a to przecież kolosalna różnica.
Usuń