sobota, 4 czerwca 2011

Na niedzielny podwieczorek... cookies :)

Cookies nieodparcie kojarzą mi się ze wzorową, amerykańską gospodynią z lat 50-tych. Taką. która właśnie wyjmuje, z super nowoczesnego piekarnika, chrupiące, pachnące czekoladowe ciasteczka. Gospodyni jest oczywiście nienagannie ubrana, zaopatrzona w pełny makijaż z zabójczym uśmiechem na ustach i powłóczystym spojrzeniem. Lubicie oglądać stare plakaty reklamowe? Ja uwielbiam!


Cookies z suszoną śliwką, czarną czekoladą i cynamonem* – około 20 sztuk:
220 g mąki
200 g suszonych śliwek
100 g miękkiego masła
100 g gorzkiej czekolady
80 g cukru Demerara (możecie dodać więcej, bo ciasteczka nie są zbyt słodkie)
łyżeczka grubo mielonego cynamonu
pół łyżeczki proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody
szczypta soli

Przygotowanie:
Piekarnik nagrzać do 180°C. Śliwki i czarną czekoladę poszatkować na niewielkie kawałki. Odstawić na bok.
Masło utrzeć z cukrem. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, sodą, cynamonem i szczyptą soli. Wymieszać. Dodać czekoladę ze śliwkami i ponownie, niedbale zamieszać.
Formować, przy pomocy dwóch łyżek lub po prostu mokrych rąk, pokraczne kuleczki wielkości orzecha włoskiego. Układać w sporych odstępach (rozlewają się w pieczeniu) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 12 minut** Wyjąć z piekarnika, odstawić na mniej więcej 2 minuty. Odkleić od papieru i studzić na kratce. Pycha ze szklanką zimnego mleka :)

*inspirowałam się przepisami z książki „Cookies sucrés & salés” Stephanie Balteau, Ed. Solar, 2011

**po tym czasie wyjmujemy z piekarnika miękkie i delikatnie chrupiące ciasteczka. Jeżeli wolicie ciasteczka bardziej chrupiące, należy przedłużyć czas pieczenia o 2-3 minuty.


Smacznego!


RECETTE EN FRANCIAS: Cookies aux pruneaux, cannelle et pépites de chocolat noir

40 komentarzy:

  1. Ja też bardzo lubię oglądać stare plakaty reklamowe :) Niesamowite są te gospodynie ubrane, uczesane i umalowane w stylu pin-up girls :)

    Cookies bardzo smakowite, szczególnie przemawiają do mnie śliwki!

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię plakaty , książki stare itc
    a te ciasteczka mi się kojarzą z Ulicą Sezamkową i kreskówkami amerykańskimi , no i filmami dla rodzimy , te familijne
    a twoje są prześliczne, na pewno przepyszne i teraz to mi się będą
    cookies z Żaba kojarzyć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. kusi mnie ta suszona śliwka

    OdpowiedzUsuń
  4. hihi,doskonale to ujelas...amerykanska gospodyni domowa z lat 50-tych :) podoba mi sie i niezwykle trafne :) cookies uwielbiam ,a ta suszona sliwka i dla mnie niezwykle kuszaca jest :)

    Milego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stare plakaty reklamowe - uwielbiam,
    Ciasteczka z czekoladą - uwielbiam,
    Śliczne zdjęcia w pastelowych kolorach - uwielbiam!
    Trzy razy tak :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stare plakaty lubię, dziś dałam się złapać w sklepie na retro coca-colę. Ciastka wzorcowe, a makijaż był? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciasteczka świetnie i kojarzą nam się jeszcze z Bree Van Der Kamp :) Poza tym też uwielbiamy stare plakaty z paniami domu w sukienkach pin-up :) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bardzo lubię stare plakaty i całą stylistykę pin up girls! Muszę jednak dodać, że te reklamy, choć urocze, to jakby się tak głębiej przyjrzeć, wcale nie były przychylne dla kboiet.. pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. FUCHSIO,
    Lubię oglądać stare plakaty, ale styl pin-upów to zdecydowanie nie moja bajka ;)
    Śliwka jest debieściarka! Polecam :)

    ALUś,
    a mnie się Margo zawsze kojarzy z fajnymi komentarzami, wspaniałymi chlebami i mazurkami w maju :)

    CHANTEL,
    w takim razie poddaj się ;)

    GOSIU,
    dziękuję i również życzę miłego WE!

    OLU,
    miło mi :)

    KAMILO,
    co było? Makijaż?
    He, he, he... nie licz na to ;) Ja nawet do fabryki się nie maluję :D

    MĘŻU Z ŻONĄ,
    o tak, Bree Van Der Kamp pasuje tutaj jak ulał :)
    Miłego WE

    ATRIU,
    im wcale nie trzeba się uważniej przyglądać, bo to widać na pierwszy rzut oka. IMHO to jedne z wielu przykładów mizoginizmu...

    OdpowiedzUsuń
  10. o jejku jekju! Suszone śliwki, gorzka czekolada i cynamon - to coś co tygrysy lubią najbardziej:) Muszę jak najszybciej upiec, no już po diecie

    OdpowiedzUsuń
  11. Heheheh...też mam takie skojarzenia:)
    Połączenie świetne...do wypróbowania lub chociaż zapamietania:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana ,a wiesz ,ze mnie takie dwie baby mazurkowe na czerwcowe mazurki namówiły :D
    A mi Anoushka to jeszcze z najukochańszym rodzajem ciasteczek się kojarzy, wiesz jakim? Tak , tak z magdalenkami

    OdpowiedzUsuń
  13. p.s my mamy jeszcze zaległe pieczenie rolek :D teraz nie wiem czy na nie za gorąco,ale ja pamiętam i nie podaruje Pani*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudownie wyglądają te ciasteczka:) A wiesz jak pomyśle o amerykańskiej gospodyni domowej, to mam taki obraz, o jakim piszesz, dokładnie e starych plakatów i oczywiście piekąca ciasteczka;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku,to zdjęcie mówi mi wszystko-cudowne ciasteczka,cudowny podwieczorek!
    Mit amerykańskiej gospodyni wciąż żywy.Wystarczy popatrzeć na poczynania kuchenne M.Stewart.
    A stare plakaty uwielbiam.Zresztą wszystko,co stare.Ludzi też.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam amerykańskie plakaty reklamowe z lat 50-60. :) Tak samo jak poradnik dobrej zony wydany chyba (?) w USA w latach 50 - czyta się cudownie, można się popłakać ze śmiechu. :)

    Cookies lubię, choć już wiem, dlaczego nie szaleję - one są takie zwykłe. Ale nie Twoja dzisiejsza propozycja - bardzo nowatorska. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetne te ciasteczka Anoushko:) Idealne do kubka mleka :)
    A wiesz, taka gospodyni to mi się kojarzy aktualnie z Julią Child. Przeczytałam ostatnio dwie książki o tej pani, w sensie "Moje życie we Francji" i "Julie & Julia" no i z nią mi się teraz kojarzy :)

    Pozdrowienia ślę:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Piekne ciasteczka, w staroświeckim stylu! Kocham takie wypieki. I mnie też się kojarzą z takimi housewife i innymi pin up girl. A plakaty reklamowe z nimi to często małe arcydzieła.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie się jeszcze kojarzą z amerykańskimi filmami. Również tymi współczesnymi. :)
    A tak na marginesie, ciekawi mnie czy można nie lubić ciasteczek... U mnie w domu, z jakimi dodatkami bym nie upiekła - idą jak woda. :D
    Pozdrowienia! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. och, piękne zdjęcie!
    lubię ciasteczka w taki... starym guście.
    sa urocze. a smakują wspaniale!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja uwielbiam mode z lat 50. Te rozkloszowane sukienki, te bufiaste rekawki... Ja pewnie wygladalabym komicznie w takich ubraniach, ale dziewczyny ubrane w stylu vintage zawsze przykuwaja moj wzrok :)
    A ciasteczka faktycznie takie "oldschoolowe". Zdjecia boskie!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zauwazylam tutaj taki.. byc moze problem, byc moze tylko mnie jako lingwistke to dziwi. W tytule zamiast "ciasteczka" piszesz "cookies." Interesuje mnie wlasciwie dlaczego... Piszesz po polsku, wiec Twoje artykuly sa w tym miejscu (nie mowie o francuskiej wersji, ktora tez czytalam z zapalem :)) skierowane do polskich odbiorcow. Co prawda nie tylko tutaj widzialam wstawki z jezyka obcego, bo w koncu jak inaczej powiedziec na spaghetti :), jednak mam wrazenie, ze cookies to juz krok dalej. Nie chce krytykowac, jestem zywo zainteresowana tym zjawiskiem i jego powodami :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Zawsze gdy planuję swoje przyszłe mieszkanie to w kuchni umieszczam przynajmniej jeden taki plakat :P Kocham je, oglądam i namierzam ten najlepszy żeby go sobie kupić.
    Ciasteczka mają w sobie coś niewątpliwie amerykańskiego..dla mnie zwłaszcza chocolate chip ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. ANONIMIE,
    gratuluję zakończenia diety :)
    1-2 ciasteczka jako nagroda, to bardzo fajny pomysł ;)

    TRZCINOWISKO,
    można równie zmodyfikować po swojemu :)

    ALUŚ,
    na rolki zawsze jest czas, bez wzglądu na pogodę ;)
    Mazurki w czerwcu? Słusznie, precz ze skostniałymi przyzwyczajeniami :)))

    ATINA,
    dziękuję :)

    AMBER,
    masz jak najbardziej rację - M. Stewart świetnie wpisuje się w taką stylistykę :)

    KAROLINA,
    o tak lektura takich książek świetnie poprawiają nastrój :)
    Dzięki :)

    MAJANA,
    Dobre były te książki?
    Do J. Child się trochę zraziłam po obejrzeniu filmu. Nie mogłam strawić mojej ukochanej Meryl Streep robiącej z siebie nawaloną ekscentryczkę...

    ANIU,
    dziękuję :)

    MAŁGOŚ,
    nie znam nikogo kto przechodzi obok takich ciasteczek obojętnie... Dotyczy to również osób, które stanowczo twierdzą, że ze słodyczy najlepiej lubią śledzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. KARMELITKO,
    dziękuję :) Gdyby zostało choć jedno, to chętnie bym Cię poczęstowała :)

    MAGGIE,
    Fakt moda bardzo kobieca i pewnie dlatego nie dla mnie ;)))
    Dziękuję!

    KATIE,
    Widzisz cookies i dokładnie wiesz, o jakie ciasteczka chodzi: płaskie, często z dodatkiem czekolady, migdałów, suszonych owoców czy płatków owsianych. Oczywiście pozostają one cały czas ciasteczkami.
    Podobnie ma się sprawa np. z cassoulet, które trudno nazwać inaczej, bo nazwa zawiera w sobie wszystkie informacje na temat potrawy. Uważam, że pewne nazwy, zwłaszcza kulinarne, mogą być używane w bez szkody i zubożenia, w tym wypadku, języka polskiego :) Zdecydowanie bardziej denerwuje mnie nadużywanie słów obcojęzycznych, które mają odpowiedniki w języku polskim.
    BTW zawsze staram się szukać polskich odpowiedników. Na blogu szukaliśmy już wspólnie nazwy dla werinek i wytrawnego keksu :)

    ARVEN,
    Okazuje się, że mamy podobne upodobania, choć ja swoje plakaty wieszam w pralni ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. mleko to my sobie darujemy, ale ciasteczka chętnie! :) Zdjęcie piękne jak zawsze, zapraszamy do nas, mamy ich już prawie 1000, kto ustrzeli tysięczne może liczyć na nagrodę! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ksiązki fajne :)
    Film "Julie & Julia" trochę mnie rozczarował,ale potem przeczytałam ksiązkę i poczułam się lepiej ;).
    Na serio, ksiązka dużo lepsza.

    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zabo, z tym dodatkiem suszonej sliwki to juz przegielas neibezpiecznie :DD

    Wiesz, dokladnei tak jak Tobie kojarza mi sie cookies, wielkie i plaskie - sa takie jedne "vanishing oatmeal cookies", polecam w ciemno, esencja lat 50tych w USA mam wrazenie...

    To usmiecham sie promieniscie do Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziekuje za wyjasnienie :) Rzeczywiscie jak mowie sobie w myslach cookies to mi sie wyswietla "cookie monster" z ulicy sezamkowej, ktory jadl ciastka dokladnie takie, o jakich mowisz :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Chyba najbardziej amerykańskie z amerykańskich, no i rzeczywiście - "cookies" a nie zadne "ciasteczka" :)

    I kolorki w klimacie lat 50, super :)

    Pozdrawiam wzorową gospodynię ;)
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Zrobiłaś tak śliczne zdjęcie, że zjadłabym te ciasteczka natychmiast i popiła (fuuuuj) mlekiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny blog, bardzo dużo ciekawych informacji. Oby tak dalej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie:

    http://kursyiszkolenia.blogspot.com/

    http://e-biznesdlakazdego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. oo suszoną śliwkę uwielbiamy:) Z pewnością wypróbujemy ten przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Cześć :)
    A Ty mi pasujesz do takiego wizerunku właśnie i nic na to nie poradzę :) Nawet z ta wizją nie będę walczyć niech se siedzi w moje głowie :D:D:D
    Swoją drogą chciałabym mieć taki plakat w kuchni!

    xxx

    OdpowiedzUsuń
  35. Wyglądają super, i pewnie tak też smakują! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. Wspaniałe zdjęcia, aż chce się schrupać ciasteczko :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapomniałaś jeszcze dodać, że ma starannie ułożoną, i polakierowaną fryzurę ;-) Ja, przyznam szczerze, mam podobne skojarzenia, ale nic a nic się tym nie przejmuję, tylko piekę ciasteczka, choć do idealnej amerykańskiej kobiety z reklamy nie jestem podobna i wcinam je potem ze smakiem :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. mam podobne skojarzenia ale oprócz tego cookies kojarzą mi się idealnym amerykańskim domem, w którym gdzies w sekretnym miejscu znajduje sie metalowa puszka z zapasem domowych cookies :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Ze śliwką? Gospodyni się postarała, by zaskoczyć męża wracającego z pracy! :)

    OdpowiedzUsuń