Takie bułeczki jedliśmy o godzinie czwartej nad
ranem na lotnisku w San José. Pyszne były. Zabójczo słodkie i jeszcze bardziej kaloryczne. Nie wiem, czy to z niewyspania tak nam smakowały, czy może dlatego, że
ich zabójcza słodycz koiła smutek spowodowany końcem wakacji oraz wizję
24-godzinnej podroży do domu. Nieważne. Smakowy nam bardzo i już wtedy, o
czwartej nad ranem, postanowiłam, że po powrocie zrobię takie same. Słowo się
rzekło... ;)
W necie znajdziecie tysiące przepisów na Cinnamon Rolls. Ja, jakże by mogło być inaczej, pokombinowałam
trochę i zrobiłam je po swojemu. Ptit Suisse zjadł od razu trzy i nawet nie
musiał mnie zapewniać, że mu smakowały. Wystarczyło na niego spojrzeć ;)
Bułeczki najlepiej smakują na ciepło. Dlatego,
jeżeli nie uda Wam się zjeść wszystkich za jednym razem, wystarczy delikatnie
je podgrzać przed kolejnym podaniem.
Cynamonowe bułeczki – około 14 bułeczek:
Ciasto drożdżowe:
600g mąki
300ml letniego mleka
120g miękkiego masła
50g cukru
10g suszonych drożdży instant
1/2 łyżeczki soli
Nadzienie cynamonowe:
100g masła
100g cukru Muscovado
100g cukru
15g grubo mielonego cynamonu
Polewa:
2 czubate łyżki serka Philadelphia
2 czubate łyżki cukru pudru
30ml mleka
Oraz:
śmietana do posmarowania bułeczek
Przygotowanie:
Przygotować nadzienie. Rozpuścić masło i
pozostawić do ostygnięcia. Cukier wymieszać z cynamonem i odstawić na bok.
Zagnieść ciasto. Szczerze się przyznam, że nie
bawię się w uaktywnianie drożdży. Po prostu wszystko razem mieszam i bardzo
dokładnie wyrabiam przy pomocy miksera. Ciasto powinno być sprężyste i lśniące.
Uformować kulkę, włożyć do sporej salaterki, przykryć folią spożywczą i
pozostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Ciasto powinno podwoić, a nawet
potroić swoją objętość. Przebić. Rozwałkować nie zbyt cienko (około 1cm)
formując prostokąt. Posmarować ciasto ostudzonym masłem i obficie posypać
mieszanką cukru z cynamonem. Luźno zrolować wzdłuż długiego boku. Pociąć na 3
centymetrowej roladki. Układać je luźno, jedną obok drugiej, w wyłożonej
papierem do pieczenia formie. Przykryć i ponownie zostawić do wyrośnięcia w
ciepłym miejscu na około 45 minut.
W tym czasie utrzeć serek Philadelphia z cukrem
pudrem dodając stopniowo mleko. Polewa powinna mieć konsystencję rzadkiego
lukru. Odstawić na bok.
Piekarni nagrzać do 180°C. Posmarować wyrośnięte
bułeczki śmietaną i piec w nagrzanym piekarniku około 20-25 minut, lub do
momentu, aż bułeczki nabiorą ładnego, złotego koloru.
Podawać ciepłe, obficie polane polewą.
Smacznego!
Żaba, no nie , Ty z tymi rolkami masz jak ja :P
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mam fazę na nie okrutną , zrobiłam już 2 rodzaje niesamowicie pysznych
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=32715&hl=
( to te http://thepioneerwoman.com/cooking/2007/06/cinammon_rolls_/)
i
http://www.cincin.cc/index.php?s=&showtopic=32639&view=findpost&p=1072993
( to te http://baked-love.blogspot.com/2010/11/tartine-morning-buns.html)
teraz w planach mam te
http://www.wildyeastblog.com/2010/08/08/orange-pecan-sticky-buns-with-dates-and-cranberries/
ale przed planami zrobię te twoje :P
bo pyszne te twoje zdjęcie :)
Zjadlabym taka buleczke... :) Nawet taka slodka i mocno kaloryczna :)
OdpowiedzUsuńOjej muszę iść coś słodkiego zjeść! Na pieczenie nie mam szans do weekendu.
OdpowiedzUsuńALU,
OdpowiedzUsuńno właśnie - rolki :)
Fajne te przepisy! Znalazłam jeszcze jeden przepis - na buleczki z ciastem ziemniaczanym. Tak sobie myślę, że mogą być bardzo dobre ;)
MAJKA,
Po zjedzeniu nawet dwóch kalorie są niewyczuwalne ;)
NOBLEVA,
smacznego ;)
Robiłam kiedyś takie bułeczki i rodzinka zjadła je w tempie ekspresowym :) nawet nie musiałam ich podgrzewać.... :)
OdpowiedzUsuńTeraz czas na wypróbowanie Twojego przepisu!
musza byc pyszne:) chetnie bym zjadla taka buleczke i ta nie jedna:)
OdpowiedzUsuńCiepła bułeczka i do tego cynamonowa... oj, zjadłabym:-)
OdpowiedzUsuńDobra, jeśli wyglądają tak jak smakują to są zabójcze!
OdpowiedzUsuńNiestety nie mogę sobie pozwolić na zbyt dużą dawkę kalorii. Tym bardziej, że wiem ile bym zjadła:)
Pozdrawiam!
FUCHSIA,
OdpowiedzUsuńsię nie dziwię :) Te bułeczki mają w sobie coś takiego, że je się je, je i je :)
AGA,
:)
PAT,
prawdę mówiąc, to każda ciepła bułeczka jest pyszna i wcale, wbrew powszedniej opinii, brzuch po niej nie boli ;)
ATRIA,
pani chyba przesadza z tą dawką kalorii i to wcale nie trochę!
Zima jest, trzeba dbać o naturalne ogrzewanie ;)))
Żaba, jak ciasto z ziemniakami to na bank będzie pysznie ,masz może gdzieś jakiegoś linka?
OdpowiedzUsuńWiesz te co ja robiłam to oba są rewelacyjne , jakby Tobie nie przeszło z tymi rolkami :P to polecam
Ja twoje zrobię pewnie na dniach , no ta polewa mnie bardzo kusi:D
Bułeczki cynamonowe już nie jednemu zasmakowały:) I nic dziwnego:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te bułeczki. Ostatnio przerabiam skandynawskie wypieki, a tam takich zawijanych delicji jest mnóstwo. U mnie w piekarniku dochodzą z nadzieniem marcepanowo pomarańczowym. Masz rację, najlepsze na ciepło.
OdpowiedzUsuńPrawdziwe cudo! Cynamonowe piekłam jedynie Kannebullar, ale czas chyba powtórzyć tego typu wypiek, bo tamte okazały się prawdziwym hitem. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
uwielbiam je, po prostu uwielbiam!
OdpowiedzUsuńale moja przygoda z nimi była...klapą. dlatego wolę, kiedy ktoś mi je upiecze ;]
brzmią i wygladają rzeczywiście bardzo smacznie, chyba nie będe ryzykowac pieczenia ;) zjem wszystkie na raz
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten przepis...
OdpowiedzUsuńa ja wstyd się przyznac, nie znam ich smaku :( obiecuję jednak nadrobic to niedociągnięcie :) i to w najbliższej przyszłości :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
na jednej na pewno bym nie poprzestała, tym bardziej, że cynamon kocham :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne ślimaczki. Uwielbiam wszelkie cynamonowe zawijasy! A dlaczego takich nie było 4 tygodnie temu? ;)
OdpowiedzUsuńALU,
OdpowiedzUsuńno jeszcze mi nie przeszły :)
Łap linkę http://www.sprinkledwithflour.com/2011/01/cinnamon-rolls.html
Polewa jest ciekawa, ale następnym razem chyba zrobię z lukrem... będzie odrobinę mniej kalorycznie ;D
WIOSENKO,
dziękuję :)
LO,
zgadza się, ci z dalekiej północy są specjalistami w takich wypiekach.
Pomarańcze i marcepan... jednym słowem rozpusta ;)
ZAYTOON,
ja z kolei nigdy ani nie jadłam ani nie piekłam Kannebullarów. Muszę to nadrobić ;)
KARMELITKO,
no co Ty? W takim razie koniecznie musisz spróbować raz jeszcze - nie powinno się nigdy zaprzestawać prób na negatywnym doświadczeniu ;)
AGA
:D
FERIASMAKÓW,
dziękuję :)
EVE,
bardzo mądre postanowienie... uprzedzam jednak, że mogą uzależniać ;)
PAULA,
no i mamy ten sam problem ;)
HANIU,
no właśnie, bo jakoś o tym postanowieniu zapomniałam, ale co się odwlecze, to... itd.
Zrobimy następnym razem :)
Nie wiem, jak czesto wpadasz na GP, ale chcialam sie pochwalic, ze upieklam papryke. Pyszne bylo, ten olej arganowy i ocet jest bardzo wazny w tym przepisie. I teraz sie zastanawiam, czy mamy sie spieszyc z jedzeniem czy tez moze to sobie postac w lodowce? Jesli przeloze do sloika i zaleje oliwa?
OdpowiedzUsuńuwielbiam bułeczki cynamonowe:)
OdpowiedzUsuńmam ostatnio fazę na drożdżowe bułeczki z różnymi dodatkami - wczoraj zrobiłam z makiem, wcześniej z kardamonem i cynamonem, i chyba znów z cynamonem zrobię - ślinotoku dostałam patrząc na Twoje:)
Bułeczki rzeczywiście muszą być kaloryczne, ale przynajmniej drożdżowe:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie musiało się zrobić na tym lotnisku...
Serdecznie Pozdrawiam,
SWS
MISS COCO,
OdpowiedzUsuńjuż Ci odpisałam na GP:)
Jak zrobisz, tak jak piszesz, to spokojnie wytrzyma do WE. Cieszę się, że sałatka Ci smakowała :)
MRUFKOZET,
zrób, one fajnie poprawiają nastrój, zwłaszcza w zimowe poranki ;)
Fajny pomysł z tym kardamonem. Wypróbuję przy następnej okazji!
MZ,
Było straaaaaasznie smutno, choć bułeczki na chwilę ten smutek przegoniły ;)
Wiesz co Zaba, widze ze obie mamy podobna metode oceny jakosci naszych wypiekow (to na wypadek ze moglybysmy nei byc obiektywne) - jesli znikaja w zastraszajacym tempie, a lakomczuchom z pelnymi ustami trudno cos powiedziec, znaczy sie pychota :))
OdpowiedzUsuńUsciski Wam!
No proszę, u mnie też dzisiaj cynamonowe bułeczki :-)
OdpowiedzUsuńNa pewno tak samo kaloryczne, a kto wie czy równie smaczne ;)
Poproszę taką jedną. Są super i historia z nimi związana też mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Marta
zapisałam sobie przepis bo wyglądają zniewalająco i bardzo podoba mi się Twoja wersja :)
OdpowiedzUsuńŻaba, one są fantastyczne! Uwielbiam takie buły:) Narobiłaś mi wielkiej chęci, a ja tak kocham cynamon, ze szok:)
OdpowiedzUsuńPiękne :))
Pozdrawiam ciepło:*
przepiękne, kuszące....cudowne! Uwielbiam wszelkie wypieki z cynamonem :)
OdpowiedzUsuńNo jak trzy zjedzone na raz to nie ma o czym dyskutować :D
OdpowiedzUsuńAnoushka, ale dlaczego zabójcze? Ze zabójczo dobre?
Serdeczności :)))
Sietne. Nie dziwie sie ze wam tak smakowaly nad ranem - tez chetnie bym sobie je zpodal z kawka na sniadanko! MMMM! Mily poczatek dnia... :)
OdpowiedzUsuńZeby mi sie chcialo tak jak mi sie nie chce :)
OdpowiedzUsuńMogloby popadac Zabami tutaj moze chociaz jedna przynioslaby kilka bulek na jutrzejsze sniadanie bo w chlebaki bida az piszczy :) Wyplata w srode, posucha w gebie dobrze ze mam platki to se owsianke ugotuje gorzej z Narzeczonym ;D
Mina zadowolonego Ptit Suisse'a jest bezcenna :)
Usciski!
e+d
Wierzę, że były pyszne, bo takie ślimaczki mają to do siebie, że są pyszne, a że trochę słodkie, to tam drobiazg;))
OdpowiedzUsuńBASKU,
OdpowiedzUsuńlepszej metody nie ma :)
cmok :*
ARVEN,
no proszę :) idę pooglądać i poczytać :)
COZERKA,
zapraszam następnym razem, bo juz nie ma ani jednej ;)
PS widzimy się, chyba, pierwszy raz. Mam nadzieję, że nie ostatni. Miło, że do mnie zajrzałaś :)
MAGDO,
mam nadzieje, że będą smakowały równie dobrze jak wyglądają :) Dziękuję i daj znać jak wyszły!
MAJANO,
jam niewinna... jakoś tak samo wyszło ;)
Buzka :*
ASIU,
witamy w cynamonowym klubie ;)
MONIKO,
no zabójczo słodkie, zabójczo smaczne i zabójczo kaloryczne :)
Miłego dnia!
AREK,
miły i leniwy... w sam raz na niedzielę ;) Takie bułeczki to pewny sukces i uwielbienie w oczach nie tyko drugiej połowy ;)
LUNATIKU,
widzę, że Narzeczona się obija... chleba nawet nie upiecze? Śpi pewnie? ;)))
Do roboty Babę zagonić :-P
Cmok, cmok :*
EWENO,
fakt, niewielki ;)))
O taaak! Cieple, cynamonowe buleczki, mniam :)
OdpowiedzUsuńJa robilam zawsze z takiego klasycznego ciasta z dodatkiem jajek / zoltek, choc od czasu alergii przerabialam wszelakie inne warianty ;) Na te z dodatkiem ziemniakow tez juz patrzylam, domyslam sie, ze beda pyszne :)
Pozdrawiam!
No, faktycznie zabójcze... Dobrze, że rolki kręcą mnie umiarkowanie ;) :*
OdpowiedzUsuńTeż bym wchłonęła co najmniej trzy...
OdpowiedzUsuńale syn mnie ostatnio katuje goframi i donutami (tak, też kupił maszynkę do donutów) i na razie nie mam miejsca na cynamonowe rolki ;D
A pies też dostał? Bo jakby nie dostał i w związku z tym trochę może zostało, to ja tak nieśmiało... :D
OdpowiedzUsuńAnoushko, o bułeczkach już nic nie rzeknę, bo podobne cynamonowe rolki sama sobie piekę ;-), ale chciałabym głośne "ooooch!" w temacie kubka, który tam tak się kwiatowo czerwieni... :) Cuuuudny, choć słabo go widać... :)
BEA,
OdpowiedzUsuńprzyznam Ci się, że ja się boję, że nie tylko będą dobre, ale pyszne... no i wtedy przepadnę z kretesem;)
Miłego wieczoru!
PINOSIE,
szczęściara z Ciebie... ja już mam ochotę na następne ;)
cmok
QUINO,
poważnie kupiłaś maszynę do donutów? ;))) Jak takie cudo wygląda? No i jak smakują takie domowe donuty? Już się cieszę na przyjazd do Was ;)))
MAŁGOŚ
Looko? Dostał, dostał... Gadzina zresztą też. Nie ostał się nawet okruszek ;)
Może i lepiej, że nie widać... bo wtedy wyobraźnia robi swoje ;)
Kubki takie, najzwyklejsze, posiadam dwa - jeden w czerwone, a drugi w czarne kwiaty. Bardzo je lubię :)
Zapraszamy do przyłączenia się do powstającej listy POLSKICH blogów kulinarnych: http://polskieblogikulinarne.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy:)