poniedziałek, 23 maja 2011

Labneh

Lebneh to przystawka, którą można spotkać na prawie całym Bliskim i Środkowym Wschodzie. Jest podstwą kuchni libańskiej. Zazwyczaj labneh podaje się wraz z chlebkami pita na śniadanie. Czasami podawane są do niego pomidory, świeże ogórki, mięta i oregano.
Najtrudniejsze w przygotowaniu labnehu jest... oczekiwanie :) Wszystko inne jest proste jak budowa cepa. Robi się w 5 minut, odsącza 2 dni. Potem jeszcze trzeba poczekać przynajmniej 3 dni, aby smaki się wymieszały. Lebneh ze stołu znika równie szybo jak się na nim pojawia... Sprawdziłam kiedyś z zegarkiem w ręku – rekord to 3 minuty.
Labneh za każdym razem może mieć inny smak. Wszystko zależy od Waszych upodobań i tego, jakie przyprawy wpadną Wam akurat w ręce. Zachęcam do eksperymentów :)



Labneh – porcja dla 8 osób:
1kg greckiego lub bułgarskiego jogurtu o 10% zawartości tłuszczu
2 łyżeczki soli
dobrej jakości oliwa
3-4 ząbki czosnku
kilka gałązek tymianku
czerwony pieprz
kumin w ziarenkach
2 papryczki chili lub Espelette

Przygotowanie:
Jogurt wymieszać z solą. Wyłożone gazą sitko ustawić na salaterce. Przełożyć jogurt. Związać, przykryć talerzem i obciążyć. Zostawić minimum 2 dni w lodówce, żeby jogurt dokładnie obciekł.
Z powstałego sera formować kulki wielkości małych orzechów. Delikatnie układać w słoiku. Dodać wszystkie przyprawy i zioła. Zalać oliwą i odstawić na 3 dni do lodówki. Wyjąć z lodówki na godzinę przed podaniem.

Smacznego!


RECETTE EN FRANÇAIS: Labné

41 komentarzy:

  1. Genialne zdjęcia. Tyle Ci powiem, moja droga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, zdjęcia wspaniałe! I labneh też! Uwielbiam, a tak dawno już nie robiłam...
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepis tez mi sie podoba :-) Musze jednak chwilowo wstrzymac zrealizacja. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepis i zdjęcie - cudo:). To musi byc niezmiernie smaczne - już się czaję...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Żabciu bardzo lubię Twoje przepisy. A w zdjęciach jestem zakochana do szaleństwa!

    xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Cos nowego i niezwykle apetycznego ;)) Kuchnie Orientu znam bardzo slabo.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jeszcze labnehu nie robiłam, choć jadłam. Fajnie mieć jeszcze coś przed sobą ;) Bardzo klimatyczne zdjęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też robię labneh i bardzo go lubię. W szczególności smakuje mi z dodatkiem mięty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Labneh uczy cierpliwości, podoba mi się! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie robiłam, nie jadłam, ale teraz mam straszną ochotę i na jedno i na drugie. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To moje smaki a jak zrobię to pewnie zjem w 1.5 minuty;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Znajome Libanki w Dakarze wykladaja na sitko zwykle chusteczki higieniczne. Tez wychodzi.
    Mniam

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam i wlasnie jutro mialam w planie nastawienie. Dzisiaj juz nie zdazylam kupic jogurtu.

    OdpowiedzUsuń
  14. świetna przekąska, chętnie spróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakie boskie zdjęcie!:))
    Nie słyszałam o labneh, wygląda pysznie i sądząc po składnikach tak własnie smakuje :)
    Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. interesujące...
    hm, zaciekawił mnie ten przepis.

    OdpowiedzUsuń
  17. Rewelacja! Nie dziwię się, że tak szybko znika ze stołu...;) Natknęłam się już kiedyś na ten przepis i od tego czasu za mną chodzi, bo ser marynowany w oliwie i świeżych ziołach/chilli musi być pyszny! A jakie piękne zdjęcia! :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. robiłam kiedyś kuleczki z labnehu i potwierdzam że są wyśmienite i znikają w oka mgnieniu;) piękne zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  19. ja to uwielbiam , a jakie zdjęcie- jak przepiękny obraz, mogłabym go powiesić w swoim salonie , jakbym go miała :D
    p.s Żabeczko kochana a ten mazurek to da radę na polski?

    OdpowiedzUsuń
  20. Danie wymagające cierpliwości, ale za to na pewno pyszne, skoro trzeba tyle czekać:)

    OdpowiedzUsuń
  21. nie próbowałam jeszcze tego smakołyku, zanotuję i kiedyś na pewno wypróbuję:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Rzeczywiscie proste i genialne w swej prostocie. Ale u mnie chyba bedzie bardziej na lunch niz sniadanie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialna receptura :) Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Anouska, labneh znam więc przepis nie robi na mnie wrażenia ;), za to zdjęcie - robi wrażenie przeogromne! No piękne jest!

    Serdeczności :)

    P.S. Jeszcze dla jasności dodam że labneh bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  25. W kuchni bałkańskiej podobnie odsącza się jogurt. Nazywa się to katyk i jest podstawą wielu pysznych dań. Zdjęcia piękne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja widziałam przepis na odsączony jogrut w kuchni indyjskiej, tyle że odsączało się całą noc a potem podawało na słodko z pistacjami i miodem. Super przepis, jestem fanką jogurtu bałkańskiego i jeszcze ładniejsze zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  27. bardzo rytualne i intrygujące danie, uzbroję się w cierpliwość i tez je przygotuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Labneh jest naprawde dobre. Juz nie pamietam skad bralam przepis...

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaba, czemu ja nigdy nie zrobilam takiego pieknego zdjecia labneh, no czemu :D sama razumiesz ze to slowa najwiekszego zachwytu i delikatnej zazdrosci!
    Och, labneh w oliwie to bodajze najwspanialsza wersja labnech, tyle ze u nas nigdy nie zdarzy sie dobrze przegryzc...

    :***

    OdpowiedzUsuń
  30. Popatrzcie, jakie to śmieszne - wcale nie byłam przekonana do tego zdjęcia. Kręciłam nosem i się długo nie mogłam się zdecydować, które wybrać. A Wam się podoba :) Fajnie bardzo :)

    Dziękuję za wszystkie komentarze. Tych, co nigdy nie robili labneh, gorąco zachęcam! IMHO to jedna z tych przystawek, do których się wraca bez przerwy ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Lubimy kuchnię arabską, ale sami labneh jeszcze nie robiliśmy... bardzo ładne zdjęcie, pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  32. Rewelacyjny przepis, zdjęcia też :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Żaba, zdjęcie jak zwykle - rewelacja. Przepis też... Ale mi się tak nie chce iść po jogurt... :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jadłam labneh, ale nie przyszlo mi do głowy zrobić go w domu... no proszę, teraz nie mam wyjścia- zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  35. Żabko, ja to znam jako lebnah (z hebrajskiego) i można tez po prostu do odsączenia użyć filtrów do kawy - najlepiej dwóch:) To cudna rzecz i najpiekniejsze jest to, że nigdy nie smakuje tak samo. No niezłe te Twoje zdjęcia :*

    OdpowiedzUsuń
  36. zdjęcie zachwycające!
    genialne!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zdjecie zachwycajace...owszem, ale jeszcze bardziej zachwycona jestem smakiem serka i tej pysznej oliwy z przyprawami, ktorym delikatnie polalam kromke bagietki:).Wyszlo pyszne.
    Nie przesadzilas mowiac, ze szybko znika. Bilam sie po rekach by calej zawartosci sliczka nie wcisnac:)(wyszly mi dwa i jedym obdarowalam z okazji Dnia Ojca mojego Tate).Reszta jest TYLKO dla mnie.
    Dziekuje za przepis i bardzo serdecznie pozdrawiam. Graszka

    OdpowiedzUsuń
  38. dopiero teraz doczytałam... trzeba chować w miejsce nikomu nieznane ;)

    MĘŻU I ŻONO,
    koniecznie musicie naprawić ten błąd ;)

    PINOSIE,
    Ty leniuchu ;)))

    WIELGASIU,
    nie masz ;)

    LIDKA,
    podobno mówi się również laben. Wszystko zależy od miejsca, w którym zamawia się to cudo ;)
    Dobry pomysł z tymi filtrami.

    GRASZKO,
    ogromnie się ciszę, że labneh się udał :) Mam nadzieję, że Tata był zadowolony. Osobiście bardzo lubię takie kulinarne prezenty :)
    Pozdrawiam serdecznie

    ***
    Dziękuję za wszystkie komentarze i życzę Wam miłej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Anuszko, Tata otrzymal go jak wspomnialam na Dzien Ojca (u nas byl to 02.06.) z instrukcja obslugi:) konsumowac na trzy dni....i trzyma sie tego. Powiedzial mi dzis, ze degustacja nastapi dopiero jutro. Sadze jednak, znajac Tate, ze ocena bedzie baaaaardzo pozytywna, bo on po prostu kocha sery pod kazda postacia.
    Ja tez szanuje wielce prezenty "swojskiej roboty", bo doceniam zadany sobie trud i sam fakt, ze jest to po prostu cos niepowtarzalnego.
    Tak na marginesie...choc nie komentuje, ale lubie tu do Ciebie zagladac:)))
    Pozdrawiam serdecznie Graszka

    OdpowiedzUsuń
  40. Jejku jakie to proste! Załuję tylko, że dotąd nie miałam okazji skosztowac i ... wyglądają tak kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Cudna fota. Tez mam gdzies takie orientalne lyzki - musze poszukac :)

    OdpowiedzUsuń