Pamiętacie przepis na ciasto migdałowe z Grand Marnier? Pisałam wtedy o możliwości wykonania ciasta migdałowo-cytrynowego zastępując sok z pomarańczy sokiem cytrynowym. W moich eksperymentach posunęłam się odrobinę dalej i zastąpiłam migdały pistacjami, Grand Marnier Crema di Limoncello. Tak oto powstały widoczne na zdjęciu, zielone babeczki. Babeczki podobnie jak ciasto, są przyjemnie wilgotne. Możny je podać ze świeżymi owocami lub/i bitą śmietaną. Albo po prostu oprószyć cukrem pudrem.
Dziś został otwarty II etap konkursu na Blog Roku 2009, w którym i ja biorę udział. Od dziś do 21 stycznia, do godziny 12:00 to Wy glosujecie na blogi, które chcecie wyróżnić.
Jeśli spodobał się Wam mój blog, to wystarczy, że wysilcie SMSa o treści H00575 (zero, zero 575 bez żadnych dodatkowych informacji) na numer 7144.
Koszt jednego SMSa to 1,22 zł brutto. Można oddać tylko jeden głos na jeden blog. Cały dochód z glosowania zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
Dziś został otwarty II etap konkursu na Blog Roku 2009, w którym i ja biorę udział. Od dziś do 21 stycznia, do godziny 12:00 to Wy glosujecie na blogi, które chcecie wyróżnić.
Jeśli spodobał się Wam mój blog, to wystarczy, że wysilcie SMSa o treści H00575 (zero, zero 575 bez żadnych dodatkowych informacji) na numer 7144.
Koszt jednego SMSa to 1,22 zł brutto. Można oddać tylko jeden głos na jeden blog. Cały dochód z glosowania zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
Serdecznie zapraszam i z góry dziękuję za każdy oddany głos, nie tylko na mój blog!
Zielone babeczki z Crema di Limoncello - z podanych proporcji wychodzi 8 sztuk:
100 g niesolonych pistacji
40 g migdałów bez skórki
160 g cukru
100 g miękkiego masła
50 g mąki pszennej
50 g mąki ziemniaczanej
4 jajka
3 łyżki Crema di Limoncello
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
sok z jednej cytryny
starta skórka z cytryny
szczypta soli
cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Pistacje i migdały zmienić bardzo dokładnie. Wysmarować foremki masłem (można użyć foremki do muffinek). Na dno każdej foremki wsypać po pół łyżeczki zmielonych pistacji.
Cytrynę sparzyć w gorącej wodzie i dokładnie wyszorować. Zetrzeć skórkę i odstawić na bok. Wycisnąć sok.
Mąkę pszenną wymieszać z mąką ziemniaczaną i proszkiem do pieczenia. Żółtka ubić cukrem na puszystą, białą pianę. Dodać pistacje i migdały, mąkę, masło oraz otartą skórkę z cytryny. Dokładnie wymieszać. Dodać Crema di Limoncello, sok z cytryny i ponownie wymieszać.
Białka ubić ze szczyptą soli na bardzo sztywną pianę. Dodać do ciasta i bardzo delikatnie połączyć przy pomocy szpatułki.
Ciasto przelać do foremek. Piec około 25 minut (do suchego patyczka) w nagrzanym do 180°C piekarniku. Studzić na kratce i jeszcze letnie wyjąć z foremek.
Smacznego!
RECETTE EN FRANÇAIS: Petits gâteaux aux pistaches et Crema di Limoncello
100 g niesolonych pistacji
40 g migdałów bez skórki
160 g cukru
100 g miękkiego masła
50 g mąki pszennej
50 g mąki ziemniaczanej
4 jajka
3 łyżki Crema di Limoncello
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
sok z jednej cytryny
starta skórka z cytryny
szczypta soli
cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Pistacje i migdały zmienić bardzo dokładnie. Wysmarować foremki masłem (można użyć foremki do muffinek). Na dno każdej foremki wsypać po pół łyżeczki zmielonych pistacji.
Cytrynę sparzyć w gorącej wodzie i dokładnie wyszorować. Zetrzeć skórkę i odstawić na bok. Wycisnąć sok.
Mąkę pszenną wymieszać z mąką ziemniaczaną i proszkiem do pieczenia. Żółtka ubić cukrem na puszystą, białą pianę. Dodać pistacje i migdały, mąkę, masło oraz otartą skórkę z cytryny. Dokładnie wymieszać. Dodać Crema di Limoncello, sok z cytryny i ponownie wymieszać.
Białka ubić ze szczyptą soli na bardzo sztywną pianę. Dodać do ciasta i bardzo delikatnie połączyć przy pomocy szpatułki.
Ciasto przelać do foremek. Piec około 25 minut (do suchego patyczka) w nagrzanym do 180°C piekarniku. Studzić na kratce i jeszcze letnie wyjąć z foremek.
Smacznego!
RECETTE EN FRANÇAIS: Petits gâteaux aux pistaches et Crema di Limoncello
Aaaaaaaaaach! Poprosze taka na sniadanie! :) Maja piekny kolor, przez chwile myslalam, ze dalas troche matcha :)Buziaki!
OdpowiedzUsuńAwwwwww ja też myślałam że to z Matcha!
OdpowiedzUsuńPani dech i mowę mi odebrało na chwilę...
Co za zdjęcie!
To już tym wiesz którym? Naumiałaś się już? Daje se rękę uciąć że tak :)
Bizu :*
Kolor obłędny, ale ze względu na to, że pistacje to ja e-e, zamieniłabym z powrotem na migdały. Chyba, że miałabym na babeczki tylko patrzeć ;)
OdpowiedzUsuńTo ja powtórzę i za Ela i Polka -AAAAAAAAch!
OdpowiedzUsuńNormalnie królowa jesteś , królowa
Jej jakie to piękne
Och, och! One są nieziemskie! Cuuudowne ! :)))
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalny i napiszę, że myślałem że babki z matcha:) Limoncello to jeden z moich ulubionych... napiłbym się nawet chętniej niż zjadł słodkiego. Wszystko wynik przymusowej abstynencji.
OdpowiedzUsuńps. a co masz w tej wielkiej torbie? książki??:D Zimowe zmiany, Pola - Cpt. Sparrow a Ty Dzwoneczek:)
ELU,
OdpowiedzUsuńz matcha? Nigdy! Ladny kolor ma, ale juz smak, to mi w ogole nie podchodzi... To kiedy mam przygotowac to sniadnie? ;)
MLODA,
j.w. ;)
Mam nadziej, ze juz Cie odetkalo, bo nie chcialabym, zebys sie przeze mnie poddusila ;) Dziekuje :*
PTASIU,
a wiesz, ze jestes pierwsza osoba, jaka znam, ktora pistacje, "to ja e-e" ;)
ALU,
co jestem? :*
Krolowa wypiekow to Ty jestes! Ja przy Tobie to poslugaczka w kuchni ;)
MAJANO,
dziekuje :*
bo one sa kosmiczno zielone :)
MICHU,
Moim tez. A jak sobie przypomne to Crema di Limoncello, ktore mialam okazje probowac na Festiwalu Slow Food w Turynie... Ehhh :)
Co do torby, to zadna torba, tylko damska torebka troche rozniaca sie wielkoscia od sredniej krajowej. A co zawartosci, to nosze w niej rozne przydatne rzeczy, jak srubokret, ladowarke do telefonu, kalendarz (stary) i notatnik (nowy), ksiazki oraz walowke, a takze wiele, wiele niezbednych mi do normalnego egzystowania rzeczy :D
Przyłączam się do chóru ochów i achów! ;)))
OdpowiedzUsuńObledne!!! Brak slow. Och, chcialabym ich sprobowac :D
OdpowiedzUsuńSzalony kolor - z obcej planety :D A smakują pewnie jeszcze lepiej niż wyglądają :)
OdpowiedzUsuńŚliczne babeczki i jak zawsze pięknie uchwycone w kadrze :)
OdpowiedzUsuńŻabko, trzymam kciuki za konkurs :) Sms'ka posłałam :*
hi, hi, hi... to się Wam teraz przyznam, bez fałszywej skromności, że mnie się te babeczki wydawały takie zwykłe i długo się zastanawiałam, czy je w ogóle pokazać... Poważnie! A tutaj taka niespodzianka :) Może częściej powinnam publikować takie zwykłe rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńZEMFIROCZKO,
dziękuję!
EWO,
zapraszam :)
MONIKO,
smakowały wprost proporcjonalnie do wyglądu ;)
TILI,
:* dziękuję!
Zemifroczka też było ładnie ;))))
OdpowiedzUsuńNo właśnie :) Mnie ZAMIFROCZKA bardzo się podoba, więc jeżeli nie masz nic przeciwko temu, to chętnie przy niej pozostanę :)
OdpowiedzUsuńSi, si! ;) Wedle życzenia ;)
OdpowiedzUsuńI znowu zaskoczyłaś pięknym i niecodziennym kolorkiem, mniam, apetyczne bardzo:)
OdpowiedzUsuńSrubokret w torebce, ba, tez mam zawsze przy sobie. Nosze z mala pilka spalinowa i wiertarka udarowa. Nigdy nie wiadomo co sie moze przydac... A normalnych dan to Ty nie bedziesz publikowac bo chocby normalne to u Ciebie wyglada na nienormalne (czytaj - magiczne):)
OdpowiedzUsuńWyszły takie mroczne piękności:) Jak to dobrze, że nie są z matchą i nawet migdałów w nich nie ma;)
OdpowiedzUsuńZEMIFROCZKO :)
OdpowiedzUsuńSuper. przynajmniej nie będę musiała, za każdym razem sprawdzać czy dobrze piszę :)
EWENO,
dziękuję :)
MICHU,
no pewnie, że może się przydać, zdziwiłbyś się jak czesto ;D Gdybym miła miejsce na wiertarkę, to pewnie też bym nosiła...
Fenkju :)
AMATORKO,
no właśnie ta marcha to nie teges... w ogóle nie mój smak. Wykosztowałam się nawet kiedyś na słoiczek, to od tamtej pory stoi i czeka na lepsze czas.
Nawet myślałam, żeby Ci ją sprezentować utrwalając tradycje obdarowywania się otwartymi prezentami ;)
Muszę ją powąchać, może wywietrzała i da się z niej zrobić coś zjadliwego...
Co do migdałów, to ja rozumiem, że nie odwidzisz z przepracowania :*
Anusz, to już lepiej kontynuujmy tradycję ;D Z chęcią spróbuję, a marudzę na matchę, bo mnie na nią nie stać, poza tym ostatnio widzę ją WSZĘDZIE, więc ucieszyłam się, że u Ciebie jej nie ma:)
OdpowiedzUsuńTych migdałów nie zauważyłam z przejedzenia kapuśniaczkami ;)
Zgadza sie! tradycje nalezy pielegnowac! Mowisz, masz, ale uprzedzam, ze to jest obrzydliwe ;)
OdpowiedzUsuńNie prawda , nie prawda królowa jesteś takich mały cudeniek jak magdalenki czy babeczki ****
OdpowiedzUsuń..babeczki ufo:)
OdpowiedzUsuń....juz dawno mialam zapytac...co znaczy tytul Twojego bloga :)
ALU,
OdpowiedzUsuń:*, a Ty jesteś królową komplementu!
ZUZA,
w wolnym tłumaczeniu: "...a może wpadlibyście do nas coś przekąsić?"
:)
Anoushko, oczywiście, że pamiętam twoje ciasto migdałowe z Grand Marnier, mam je zapisane do wypróbowania. W tej wersji podoba mi się nawet bardziej, ze względu na kolor.
OdpowiedzUsuńWyglądają jak szpinakowe :)
OdpowiedzUsuńWspaniale babeczki! Uwielbiam polaczenie pistacji i cytrynowego ciasta. Nawet resztke Crema di Limoncello mam akurat na stanie ;)
OdpowiedzUsuńOoo, jak też stawiałam na matcha, ale doczytałam twoje "nigdy!". :)
OdpowiedzUsuńAnoushka, z nadzieją patrzę na tę zieleń. Mam nadzieję, że takie barwy oznaczają rychłą wiosnę (do której notabene tęsknię już okrutnie). :D
Pozdrawiam weekendowo! :)
FELLUNIU,
OdpowiedzUsuńciekawa jestem, która wersja bardziej Ci się spodoba ;)
PINOSIE,
:)
BEA,
no właśnie pistacje bardzo dobrze się mają w towarzystwie cytryn:)
MAŁGOSIU,
jak miło Cię znowu widzieć!
Też bym chciała, żeby wiosna już nadeszła, ale obawiam się, że jeszcze długo trzeba będzie na nią czekać... Eeeh.
Miłego tygodnia :)
Oj, przez ten hipnotyzujący kolor babeczek nie zauważyłam, że mogę na Ciebie głosować :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w konkursie!
FELLUNIU,
OdpowiedzUsuńdziękuję serdecznie za oddany głos :*
Ach, jak one mi mogły umknąć wcześniej! Też myślałam, że z matchą ;) Tak czy inaczej kolor obłędny i do tego to Limoncello!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!
OdpowiedzUsuń