wtorek, 12 stycznia 2010

Zielone babeczki z Crema di Limoncello

Pamiętacie przepis na ciasto migdałowe z Grand Marnier? Pisałam wtedy o możliwości wykonania ciasta migdałowo-cytrynowego zastępując sok z pomarańczy sokiem cytrynowym. W moich eksperymentach posunęłam się odrobinę dalej i zastąpiłam migdały pistacjami, Grand Marnier Crema di Limoncello. Tak oto powstały widoczne na zdjęciu, zielone babeczki. Babeczki podobnie jak ciasto, są przyjemnie wilgotne. Możny je podać ze świeżymi owocami lub/i bitą śmietaną. Albo po prostu oprószyć cukrem pudrem.

Dziś został otwarty II etap konkursu na Blog Roku 2009, w którym i ja biorę udział. Od dziś do 21 stycznia, do godziny 12:00 to Wy glosujecie na blogi, które chcecie wyróżnić.
Jeśli spodobał się Wam mój blog, to wystarczy, że wysilcie SMSa o treści H00575 (zero, zero 575 bez żadnych dodatkowych informacji) na numer 7144.
Koszt jednego SMSa to 1,22 zł brutto. Można oddać tylko jeden głos na jeden blog. Cały dochód z glosowania zostanie przekazany na turnusy rehabilitacyjne dla osób niepełnosprawnych.
Serdecznie zapraszam i z góry dziękuję za każdy oddany głos, nie tylko na mój blog!


Zielone babeczki z Crema di Limoncello - z podanych proporcji wychodzi 8 sztuk:
100 g niesolonych pistacji
40 g migdałów bez skórki
160 g cukru
100 g miękkiego masła
50 g mąki pszennej
50 g mąki ziemniaczanej
4 jajka
3 łyżki Crema di Limoncello
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
sok z jednej cytryny
starta skórka z cytryny
szczypta soli
cukier puder do posypania



Przygotowanie:
Pistacje i migdały zmienić bardzo dokładnie. Wysmarować foremki masłem (można użyć foremki do muffinek). Na dno każdej foremki wsypać po pół łyżeczki zmielonych pistacji.
Cytrynę sparzyć w gorącej wodzie i dokładnie wyszorować. Zetrzeć skórkę i odstawić na bok. Wycisnąć sok.
Mąkę pszenną wymieszać z mąką ziemniaczaną i proszkiem do pieczenia. Żółtka ubić cukrem na puszystą, białą pianę. Dodać pistacje i migdały, mąkę, masło oraz otartą skórkę z cytryny. Dokładnie wymieszać. Dodać Crema di Limoncello, sok z cytryny i ponownie wymieszać.
Białka ubić ze szczyptą soli na bardzo sztywną pianę. Dodać do ciasta i bardzo delikatnie połączyć przy pomocy szpatułki.
Ciasto przelać do foremek. Piec około 25 minut (do suchego patyczka) w nagrzanym do 180°C piekarniku. Studzić na kratce i jeszcze letnie wyjąć z foremek.

Smacznego!


RECETTE EN FRANÇAIS: Petits gâteaux aux pistaches et Crema di Limoncello

33 komentarze:

  1. Aaaaaaaaaach! Poprosze taka na sniadanie! :) Maja piekny kolor, przez chwile myslalam, ze dalas troche matcha :)Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwwwww ja też myślałam że to z Matcha!
    Pani dech i mowę mi odebrało na chwilę...
    Co za zdjęcie!
    To już tym wiesz którym? Naumiałaś się już? Daje se rękę uciąć że tak :)

    Bizu :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolor obłędny, ale ze względu na to, że pistacje to ja e-e, zamieniłabym z powrotem na migdały. Chyba, że miałabym na babeczki tylko patrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja powtórzę i za Ela i Polka -AAAAAAAAch!
    Normalnie królowa jesteś , królowa
    Jej jakie to piękne

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, och! One są nieziemskie! Cuuudowne ! :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie będę oryginalny i napiszę, że myślałem że babki z matcha:) Limoncello to jeden z moich ulubionych... napiłbym się nawet chętniej niż zjadł słodkiego. Wszystko wynik przymusowej abstynencji.
    ps. a co masz w tej wielkiej torbie? książki??:D Zimowe zmiany, Pola - Cpt. Sparrow a Ty Dzwoneczek:)

    OdpowiedzUsuń
  7. ELU,
    z matcha? Nigdy! Ladny kolor ma, ale juz smak, to mi w ogole nie podchodzi... To kiedy mam przygotowac to sniadnie? ;)

    MLODA,
    j.w. ;)
    Mam nadziej, ze juz Cie odetkalo, bo nie chcialabym, zebys sie przeze mnie poddusila ;) Dziekuje :*

    PTASIU,
    a wiesz, ze jestes pierwsza osoba, jaka znam, ktora pistacje, "to ja e-e" ;)

    ALU,
    co jestem? :*
    Krolowa wypiekow to Ty jestes! Ja przy Tobie to poslugaczka w kuchni ;)

    MAJANO,
    dziekuje :*
    bo one sa kosmiczno zielone :)

    MICHU,
    Moim tez. A jak sobie przypomne to Crema di Limoncello, ktore mialam okazje probowac na Festiwalu Slow Food w Turynie... Ehhh :)
    Co do torby, to zadna torba, tylko damska torebka troche rozniaca sie wielkoscia od sredniej krajowej. A co zawartosci, to nosze w niej rozne przydatne rzeczy, jak srubokret, ladowarke do telefonu, kalendarz (stary) i notatnik (nowy), ksiazki oraz walowke, a takze wiele, wiele niezbednych mi do normalnego egzystowania rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyłączam się do chóru ochów i achów! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Obledne!!! Brak slow. Och, chcialabym ich sprobowac :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Szalony kolor - z obcej planety :D A smakują pewnie jeszcze lepiej niż wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Śliczne babeczki i jak zawsze pięknie uchwycone w kadrze :)
    Żabko, trzymam kciuki za konkurs :) Sms'ka posłałam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. hi, hi, hi... to się Wam teraz przyznam, bez fałszywej skromności, że mnie się te babeczki wydawały takie zwykłe i długo się zastanawiałam, czy je w ogóle pokazać... Poważnie! A tutaj taka niespodzianka :) Może częściej powinnam publikować takie zwykłe rzeczy ;)

    ZEMFIROCZKO,
    dziękuję!

    EWO,
    zapraszam :)

    MONIKO,
    smakowały wprost proporcjonalnie do wyglądu ;)

    TILI,
    :* dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  13. Zemifroczka też było ładnie ;))))

    OdpowiedzUsuń
  14. No właśnie :) Mnie ZAMIFROCZKA bardzo się podoba, więc jeżeli nie masz nic przeciwko temu, to chętnie przy niej pozostanę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. I znowu zaskoczyłaś pięknym i niecodziennym kolorkiem, mniam, apetyczne bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Srubokret w torebce, ba, tez mam zawsze przy sobie. Nosze z mala pilka spalinowa i wiertarka udarowa. Nigdy nie wiadomo co sie moze przydac... A normalnych dan to Ty nie bedziesz publikowac bo chocby normalne to u Ciebie wyglada na nienormalne (czytaj - magiczne):)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wyszły takie mroczne piękności:) Jak to dobrze, że nie są z matchą i nawet migdałów w nich nie ma;)

    OdpowiedzUsuń
  18. ZEMIFROCZKO :)
    Super. przynajmniej nie będę musiała, za każdym razem sprawdzać czy dobrze piszę :)

    EWENO,
    dziękuję :)

    MICHU,
    no pewnie, że może się przydać, zdziwiłbyś się jak czesto ;D Gdybym miła miejsce na wiertarkę, to pewnie też bym nosiła...
    Fenkju :)

    AMATORKO,
    no właśnie ta marcha to nie teges... w ogóle nie mój smak. Wykosztowałam się nawet kiedyś na słoiczek, to od tamtej pory stoi i czeka na lepsze czas.
    Nawet myślałam, żeby Ci ją sprezentować utrwalając tradycje obdarowywania się otwartymi prezentami ;)
    Muszę ją powąchać, może wywietrzała i da się z niej zrobić coś zjadliwego...
    Co do migdałów, to ja rozumiem, że nie odwidzisz z przepracowania :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Anusz, to już lepiej kontynuujmy tradycję ;D Z chęcią spróbuję, a marudzę na matchę, bo mnie na nią nie stać, poza tym ostatnio widzę ją WSZĘDZIE, więc ucieszyłam się, że u Ciebie jej nie ma:)
    Tych migdałów nie zauważyłam z przejedzenia kapuśniaczkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zgadza sie! tradycje nalezy pielegnowac! Mowisz, masz, ale uprzedzam, ze to jest obrzydliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie prawda , nie prawda królowa jesteś takich mały cudeniek jak magdalenki czy babeczki ****

    OdpowiedzUsuń
  22. ..babeczki ufo:)
    ....juz dawno mialam zapytac...co znaczy tytul Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ALU,
    :*, a Ty jesteś królową komplementu!

    ZUZA,
    w wolnym tłumaczeniu: "...a może wpadlibyście do nas coś przekąsić?"
    :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Anoushko, oczywiście, że pamiętam twoje ciasto migdałowe z Grand Marnier, mam je zapisane do wypróbowania. W tej wersji podoba mi się nawet bardziej, ze względu na kolor.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wyglądają jak szpinakowe :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wspaniale babeczki! Uwielbiam polaczenie pistacji i cytrynowego ciasta. Nawet resztke Crema di Limoncello mam akurat na stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ooo, jak też stawiałam na matcha, ale doczytałam twoje "nigdy!". :)
    Anoushka, z nadzieją patrzę na tę zieleń. Mam nadzieję, że takie barwy oznaczają rychłą wiosnę (do której notabene tęsknię już okrutnie). :D
    Pozdrawiam weekendowo! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. FELLUNIU,
    ciekawa jestem, która wersja bardziej Ci się spodoba ;)

    PINOSIE,
    :)

    BEA,
    no właśnie pistacje bardzo dobrze się mają w towarzystwie cytryn:)

    MAŁGOSIU,
    jak miło Cię znowu widzieć!
    Też bym chciała, żeby wiosna już nadeszła, ale obawiam się, że jeszcze długo trzeba będzie na nią czekać... Eeeh.
    Miłego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oj, przez ten hipnotyzujący kolor babeczek nie zauważyłam, że mogę na Ciebie głosować :)
    Powodzenia w konkursie!

    OdpowiedzUsuń
  30. FELLUNIU,
    dziękuję serdecznie za oddany głos :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Ach, jak one mi mogły umknąć wcześniej! Też myślałam, że z matchą ;) Tak czy inaczej kolor obłędny i do tego to Limoncello!

    OdpowiedzUsuń