Zamknęłam pewien rozdział w życiu. Mam nadzieję, że nowy szybko się otworzy. Pomimo stresu i niepewności cieszę się z podjętych decyzji. To takie małe usprawiedliwienie mojej nieobecności na blogu.
Poza tym mam kota. Dosłownie i w przenośni :)
Balthus, zwany również pieszczotliwie Gadziną, jest z nami od miesiąca. Zapałał wielką miłością do Looko, który od początku zaakceptował nowego domownika praktycznie bez zastrzeżeń. Ze stoickim spokojem zezwala mu na obgryzanie ogona i wyjadanie z miski.
Zdjęcia naszego zwierzyńca wkleję, gdy tylko uda mi się je zrobić. Zwierzyniec jest szybki, wykazuje niespożytą energię i pozowanie do zdjęć wcale go nie interesuje.
Bardzo lubię połączenie słodkawej dyni z grzybami, nie tylko suszonymi. Na jesieni często robiłam sałatkę z pieczonej dyni, borowików oraz rukoli skropionej ostrym, balsamicznymi octem. To jedna z moich ulubionych sałatek.
W weekend, w szale zakupów przedświątecznych, kompletnie zapomnieliśmy o zakupach spożywczych. W lodówce oprócz światełka znalazłam połowę zapomnianej dyni, śmietanę oraz alpejski ser Bettelmatt*, który przywieliśmy z krótkiego wypadu za włoską granicę. Kluchy w spiżarni zawsze mam. Podobnie jak suszone grzyby. Tak powstał wczorajszy obiad. Kolorowy i banalnie prosty, ale jaki dobry. Gorąco polecam!
Rigatoni z dynią Hokkaido i suszonymi borowikami – porcja dla 2 osób:
200g makaronu rigatoni lub penne
150ml słodkiej śmietanki
100g sera Bettelmatt (można zastąpić miękkim, dobrze rozpuszczającego się serem np. do raclette lub łatwiej dostępną Fontiną)
½ średniej wielkości dyni Hokkaido
2 garście suszonych borowików
2 ząbki czosnku
1 łyżka klarowanego masła
sól
czerwony pieprz
Przygotowanie:
Borowiki zalać szklanką gorącej wody i odstawić na 15 min. Ser zetrzeć na tarce z grubymi oczkami. Umytą i wydrążoną dynię pokroić w niewielką kostką. Czosnek obrać i posiekać. Delikatnie podsmażyć czosnek na maśle. Dodać dynie i smażyć, aż się przyrumieni i zacznie rozpadać. Następnie dorzucić namoczone grzyby wraz z wodą, w której się moczyły oraz śmietanę. Zmniejszyć ogień i gotować około 10 minut, aż sos trochę odparuje i zgęstnieje.
W tym czasie ugotować makaron al dente. Odcedzić i dodać do gorącego sosu. Oprószyć startym serem i bardzo dokładnie wymieszać. Doprawić do smaku solą i czerwonym pieprzem. Natychmiast podawać
Smacznego!
*Bettelmatt, wyrabiany wyłącznie z surowego mleka krowiego, musi dojrzewać minimum 2 miesiące. Krowy spędzające lato na alpejskich halach na wysokości 1800m n.p.m., żywią się miedzy innymi marchwicą pospolitą (Ligusticum mutellina). To właśnie ta roślina odpowiedzialna jest za specyficzny smak, z którego słynie Bettelmatt. Do produkcji sera o tej nazwie mają prawo jedynie następujące hale alpejskie: Alpe Toggia, Alpe Kastel, Alpe Morasco, Alpe Vannino, Alpe Sangiatto, Alpe Pojana.
RECETTE EN FRANÇAIS: Rigatoni au potimarron et bolets
Poza tym mam kota. Dosłownie i w przenośni :)
Balthus, zwany również pieszczotliwie Gadziną, jest z nami od miesiąca. Zapałał wielką miłością do Looko, który od początku zaakceptował nowego domownika praktycznie bez zastrzeżeń. Ze stoickim spokojem zezwala mu na obgryzanie ogona i wyjadanie z miski.
Zdjęcia naszego zwierzyńca wkleję, gdy tylko uda mi się je zrobić. Zwierzyniec jest szybki, wykazuje niespożytą energię i pozowanie do zdjęć wcale go nie interesuje.
Bardzo lubię połączenie słodkawej dyni z grzybami, nie tylko suszonymi. Na jesieni często robiłam sałatkę z pieczonej dyni, borowików oraz rukoli skropionej ostrym, balsamicznymi octem. To jedna z moich ulubionych sałatek.
W weekend, w szale zakupów przedświątecznych, kompletnie zapomnieliśmy o zakupach spożywczych. W lodówce oprócz światełka znalazłam połowę zapomnianej dyni, śmietanę oraz alpejski ser Bettelmatt*, który przywieliśmy z krótkiego wypadu za włoską granicę. Kluchy w spiżarni zawsze mam. Podobnie jak suszone grzyby. Tak powstał wczorajszy obiad. Kolorowy i banalnie prosty, ale jaki dobry. Gorąco polecam!
Rigatoni z dynią Hokkaido i suszonymi borowikami – porcja dla 2 osób:
200g makaronu rigatoni lub penne
150ml słodkiej śmietanki
100g sera Bettelmatt (można zastąpić miękkim, dobrze rozpuszczającego się serem np. do raclette lub łatwiej dostępną Fontiną)
½ średniej wielkości dyni Hokkaido
2 garście suszonych borowików
2 ząbki czosnku
1 łyżka klarowanego masła
sól
czerwony pieprz
Przygotowanie:
Borowiki zalać szklanką gorącej wody i odstawić na 15 min. Ser zetrzeć na tarce z grubymi oczkami. Umytą i wydrążoną dynię pokroić w niewielką kostką. Czosnek obrać i posiekać. Delikatnie podsmażyć czosnek na maśle. Dodać dynie i smażyć, aż się przyrumieni i zacznie rozpadać. Następnie dorzucić namoczone grzyby wraz z wodą, w której się moczyły oraz śmietanę. Zmniejszyć ogień i gotować około 10 minut, aż sos trochę odparuje i zgęstnieje.
W tym czasie ugotować makaron al dente. Odcedzić i dodać do gorącego sosu. Oprószyć startym serem i bardzo dokładnie wymieszać. Doprawić do smaku solą i czerwonym pieprzem. Natychmiast podawać
Smacznego!
*Bettelmatt, wyrabiany wyłącznie z surowego mleka krowiego, musi dojrzewać minimum 2 miesiące. Krowy spędzające lato na alpejskich halach na wysokości 1800m n.p.m., żywią się miedzy innymi marchwicą pospolitą (Ligusticum mutellina). To właśnie ta roślina odpowiedzialna jest za specyficzny smak, z którego słynie Bettelmatt. Do produkcji sera o tej nazwie mają prawo jedynie następujące hale alpejskie: Alpe Toggia, Alpe Kastel, Alpe Morasco, Alpe Vannino, Alpe Sangiatto, Alpe Pojana.
RECETTE EN FRANÇAIS: Rigatoni au potimarron et bolets
Gratuluje nowego nabytku, na zdjeciach na FB prezentowal sie bardzo urodziwie. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze zmiany przyniosa tylko lepsze, czego Ci zycze.
A makaron bardzo apetyczny, a juz w ogole Tobie ufam, jesli chodzi o makarony z dynia. ;) Pozdrawiam!
zjadłabym takie słoneczne danie :
OdpowiedzUsuńdynia , ser, grzyby , czosnek musi być pyszne
I gratuluje zakocenia , jest szansa na zdjęcia Gadziny?
Czy Gadzina pomaga Looko we wpatrywaniu się w jedzących błagalnym wzrokiem, czy też od razu przechodzi do ataku? :)
OdpowiedzUsuńPS. Połączenie dyni i grzybów suszonych jest wspaniałe.
PS2. Przepiękne zdjęcia.
Na pewno dobre, ja bym dodał jeszcze jakiegoś zioła do makaronu np. tymianku. Ładne zdjęcie, tylko od tego zblurrowanego tła bolą oczy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKAROLINO,
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Zdjęcia Gadzina na FB nie były robione przeze mnie. Gadzina była wtedy małym kotkiem. Wygląda na to, że im bardziej rośnie tym robi się szybszy ;)
PS Też mam taką nadzieję!
ALUS,
jest jak najbardziej:)
Kilka jego zdjęć mam, ale wtedy zazwyczaj łobuz śpi. Jak się rusza, to ja jestem za wolna, żeby zdjęcie wykonać
HANIU,
ofkors :)
Jeden jedyny raz próbował wdrapać się na kolana, gdy jedliśmy śniadanie. Ptit Suisse bardzo szybko go do tego zniechęcił. Teraz obydwa siedzą i z wyrzutem wpatrują się w nasz talerze. Pewnie Wam też nie darują ;)
DOMKU Z PIERNIKA,
Słuszna uwaga. Ziół w domu nie było.
Czy termin blurowanie nie odnosi się do manipulacji w fotoszopie?
Lubię bawić się obiektywem w celu pozyskania różnej głębi ostrości, co oczywiście nie znaczy, że każdemu musi się to podobać :)
Również pozdrawiam
Trzymam kciuki za nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńA "kluchy" boskie! Rozbawiło mnie zdanie o światełku:)
Uściski serdeczne!
to ja z radością je obejrzę
OdpowiedzUsuńBardzo smacznie to wygląda. Nie wiem czy cię to pocieszy, ale ja mojemu kotu mogłam zrobić zdjęcia dopiero po roku, jakby Frida miała radar na aparat, zawsze się chowała albo ruszała i nie udawało się jej długo ładnie 'zdjąć':)
OdpowiedzUsuńAnoushko, ja bym oblizała talerz do czysta nawet gdyby nie nie było tam grzybów, śmietanki i sera. :D
OdpowiedzUsuńU Ciebie smacznie jak zawsze. :)
Pozdrowienia! :*
słoneczna potrawa:) piękne kolory. troszkę słońca w zestawieniu ze śniegiem :)
OdpowiedzUsuńborowików zazdroszczę. z całego serca:)
Przepiękne kolory na zdjęciach, takie cudownie ciepłe. Od razu kojarzą się z ciepłą jesienią albo późnym latem:)
OdpowiedzUsuńAnoushko życzę Ci zatem wszystkiego co najlepsze, aby wszystko poukładało się po Twojej myśli:*
Kotka widziałam na FB, cudowny jest, pogłaskaj go ode mnie:)
Pozdrowienia:)
Śliczne kolory, wspaniała potrawa i do pełni szczęścia brakuje mi tylko zdjęcia Balthusa :)Wiesz, że jeszcze nigdy nie jadłam dyni hokkaido? Rozbawiło mnie to zdanie o łatwiej dostępnej fontinie ;)
OdpowiedzUsuńDobrze jest moc zamknac jakis rozdzial... Trzymam i za nowy ;)
OdpowiedzUsuńA dynia oczywiscie sie czestuje! Na szczescie kilka jeszcze w domu mam ;)
I koniecznie prosze o zdjecia zwierzakow!
Pozdrawiam Anoushko!
Gratuluje nowego czlonka rodziny :) :) fajnie miec kota (i doslownie i w przenosni tez :))
OdpowiedzUsuńA makaron biore bez dluzszego zastanawiania sie,na pewno jest przesmaczny :)
P.S wczoraj robilam gnocchi dyniowe z Twojego przepisu-sa PYCHA i rzeczywiscie idealne i w smaku i konsystencji!!!
Usciski sle :)
ANNO-MARIO,
OdpowiedzUsuńdziękuję!!! Przydadzą się wszystkie kciuki i dobre myśli :)
Ściskam
ALUS,
to ja, żeby ci tej radości dostarczyć, wkleję :*
RETROSE,
dziękuję :)
W sumie to trudno się dziwić, bądź co bądź prawdziwą Fridę rozpierała energia przez całe życie :) Zauważyłaś, że nasze kocury maja artystyczne imiona? ;)
MALGOS,
przecież wiesz, że wystarczy przyjechać ;)
PEGGY,
jest czego, bo są naprawdę pyszne ;D
MAJANO,
dziękuję!!! Mam nadzieję, że się tak stanie
Ściskam
QUINO,
koniecznie musisz ten bladą naprawić! IMHO to jedna z najlepszych odmian. No i nie trzeba jej obierać, co dla mnie jest bardzo dużą zaletą.
No może i trudno, ale na pewno ZEDCYDOWANIE łatwiej niz Bettelmatt ;D
BEA,
Cos się kończy, coś się zaczyna... Takie trudne decyzje wprawiają nasze siedzące życie w ruch :)
Obiecuję, zdjęcia będą już wkrótce
Również pozdrawiam
GOSIU,
ale mi milo!
:*
Anoushko, podobnie jak Quinoa nie wpadłam jeszcze na hokkaido... a przynajmniej nie świadomie.
OdpowiedzUsuńZakażdym razem gdy widzę u Ciebie coś z dynią, przypomina mi się jak bardzo ją lubię. Oraz, że prawie nigdy jej nie jadamy. Błąd, który koniecznie trzeba naprawić.
Podwójne mizianie dla Looko, Gadzin nie zauważy ;)
Tym bardziej czekam na Twoje zdjęcia, a już najbardziej na takie, gdzie Gadzina będzie w towarzystwie psa - dla mnie to nadal widok niespotykany. :)))
OdpowiedzUsuńAnoushko, zycze Wam pieknych, ciepłych, radosnych Świat Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło:*
Majana
to będę wyglądać kota:P
OdpowiedzUsuńwszystkiego naj życzę
Gratuluję powiększenia rodziny. Nie mogę się doczekać zdjęć.
OdpowiedzUsuńKolory i prostota to idealne rozwiązania na zimę
Powodzenia z nowym nabytkiem!
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o połaczenie dyni z grzybami leśnymi, to rowniez bardzo je lubie, zwłaszcza z makaronem.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, zdrowia i ciekawych , inspirujących przepisów:)
gdybym miała tylko dynię....
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego otwarcia w Nowym Roku. Ściskam.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku Anoushko!:))
OdpowiedzUsuńPrzepis cudowny! I ja życzę szczęśliwego Nowego Roku :-)
OdpowiedzUsuńMnie chyba tez czeka zamknięcie pewnego etapu.
OdpowiedzUsuńCo do kota: pięknie się zwie. Gadzina, to brzmi dumnie! ;)))
Wszystkiego dobrego w 2011, Anoushko.
Anushko, jakie piękne talerze...! Dyni w połączeniu z grzybami jeszcze nie jadłam... Wygląda na łatwe i pyszne. Tylko otwierać dynię z jesieni, która czeka na ścięcie i... doczekać się nie może...
OdpowiedzUsuńWszystkiego najpiękniejszego, Anushko w tym nowym roku! Niech wszystkie sprawy układają się po Twojej myśli! I spełnienia.. przede wszystkim!
Pozdrawiam ciepło!
Uwielbiam połączenie dyni i grzybów i też mam jedną z ulubionych sałatek właśnie z tymi składnikami. Mieszanka sałat, smażona dynia i grzyby z serem kozim i kremem z octu balsamicznego. Czyli całkiem podobnie:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAgus jak to apetycznie wyglada, a ja z takim apetytem :) gdybym miala dostep do tych wszystkich skladnikow, t ktorych tak smacznie przygotowywujesz Twoje potrawy wszystkie bym robila! Pozdrawiam Was goraco z Costa Ricy ;)
OdpowiedzUsuń