Są jednak wypieki, które bez zastraszającej ilości masła, nie smakowałyby tak, jak smakować powinny. Należą do nich nasze maślane ciasteczka, francuskie, ociekające masłem rogaliki czy też tytułowa brioche pur beure. Jeżeli więc pragniemy poznać ich prawdziwy smak, należy na chwilę zapomnieć o strasznej ilości kalorii i złego cholesterolu czającego się w kawałku pięknie przyrumienionej brioche czy rogalikach. Poza tym nic tak wspaniale nie smakuje jak ciepła brioche popijana mocną, czarną kawą w czasie niedzielnego śniadanie. Potem należy udać się na bardzo długi spacer lub wskoczyć na rower, aby krótka przyjemność nie miała negatywnego wpływu na obwód bioder ;)
Własnoręcznie wykonana brioche jest także sympatycznym prezentem dla zapraszającej nas rodziny czy przyjaciół. Przynajmniej tak było w naszym wypadku :) Polecam!
Brioche pur beurre przepis Philippe Blondiaux
Z połowy porcji wyszły mi dwie duże i jedna mała brioche.
30 g świeżych drożdży
750 g de mąki
450 g jajek
70 g cukru
11 g soli
225 g masła półsłonego (zastąpiłam połową masła solonego i normalnego)350 g najlepszej jakości masła
67 ½ g wody... ;)Przygotowanie:Wszystkie składniki należy wyjąć z lodówki na przynajmniej 2 godziny przed przygotowaniem ciasta, aby mogły osiągnąć taką samą temperaturę.
Drożdże rozpuścić w 30 gram wody. Dodać mąkę wymieszaną z pozostałymi 37 ½ gram wody. Jajka ubić z cukrem i solą; następnie dodać do mąki. Ciasto wyrabiać ręcznie (jest mocno klejące) lub przy pomocy robota. W czasie wyrabiania dodawać po kawałku masła. Gdy ciasto przestanie, w miarę, kleić się do rąk, odstawić na półtorej godziny do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej. Przebić (odgazować) ciasto i wstawić do lodówki na kolejne 3 godziny. Przebić ponownie i zostawić ciasto w lodówce do powolnego wyrastania przez całą noc.
Wysmarować formy masłem. Uformować brioches (instrukcja tutaj) i ponownie zostawić do wyrośnięcia. Posmarować wyrośnięte ciasto roztrzepanym żółtkiem z odrobiną wody i ponacinać nożyczkami. Piec w nagrzanym do 180°C piekarniku z termoobiegiem do momentu, gdy brioches ładnie się przyrumienią. Niestety autor przepisu nie precyzuje ile czasu brioches powinny się piec... mnie zajęło to niecałe 20 minut. Trzeba bardzo uważać gdyż brioszki ;) lubią się przypalać! Wyjąć z form i studzić na kratce.
Brioches są faktycznie smaczne, bardzo maślane. Niestety za szybko schną, dlatego proponuję, gdy tylko całkowicie ostygną, zawinąć je w folię spożywczą. Zrobiłam dwa rodzaje : brioche nature, czyli bez żadnych dodatków oraz brioche z żurawiną, która bardzo pozytywnie wpłynęła na smak ciasta.
Czy i ja mogę poprosić taki prezent :) Z chęcią cała ucztę dla Ciebie przygotuję, jeśli przyjdziesz z takim smakołykiem :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
Uważaj, uważaj Tili... ja niedługo będę w Warszawie ;)
OdpowiedzUsuńoj, zachęciłaś mnie tymi zdjęciami. Bardzo nastrojowo-świąteczne.
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie robiłam tego pieczywa. Muszę spróbować. I te z żurawiną też! Link z instrukcją zdjęciową perfekcyjny!
Super! W takim razie zapraszam na ucztę :) Całkiem na serio - jeśli będziesz miała czas w Wawie, to może zorganizuje się jakieś blogowe spotkanie :) Jestem pewna, że będzie smacznie i wesoło, jak nam ostatnio w Toruniu :)
OdpowiedzUsuńKASIU,
OdpowiedzUsuńwitaj, bo Ty chyba pierwszy raz zawitałaś do mnie :) Mam nadzieje ze brioszka przypadnie Ci do gustu :)
TILI,
Miło by było. Bardzo :) Obawiam się jednak, że mogę nie wyrobić się z czasem... Mamy całą rodzinę i wszystkich przyjaciół do odwiedzenia. Ale może, kto wie... :)
Nie moglam sie zdecydowac co upiec na swieta. Czy domowe drozdzowe czy panettone... A Ty mi tu jeszcze taka obledna brioszke maslana dorzucasz!Zebym zupelnie skonfundowana byla, tak tak. To na pewno dlatego;)
OdpowiedzUsuńPAT,
OdpowiedzUsuńrozgryzłaś mnie ;)
Na świąteczny deser upiekłabym jednak nasze drożdżowe... Ta brioszka jest tak... hmmm... bogata w smaki ;), że żołądki mogą Wam nie wytrzymać :)
Uff, dzieki;)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak miec drogowskaz;)
Bo ja w skrytosci serca mialam ochote na to drozdzowe...:)
do usług :)
OdpowiedzUsuńz jakiego przepisu pieczesz drożdżowe? Ja od lat wierna jestem Neli R.
Anoushko, mówisz, że masło i konfitura w duecie to profanacja? ;-) Bo wiesz...jak profanuję od dzieciństwa i tak mi pozostało do dzisiaj. :)) Ale taką brioche, jak Twoja, daję słowo, zjadłabym najchętniej solo. :) Cudnie się prezentuje i w opakowaniu świątecznym, i gotowa do spożycia. Mniam! :)
OdpowiedzUsuńAmoushko, podziwiam i podczytuję Twojego bloga od dość dawna, ale komentarz wystawiłam pierwszy raz... tak jakoś wyszło...
OdpowiedzUsuńA brioche zrobię, mam nadzieję, że mi się uda. Pozdrawiam!
Jako, ze nie zagonisz mnie do godzinnego, recznego wyrabiania ciasta (jak czyni to moja Babcia), mam przepis dla leniucha-ciasto lezakuje noc cala (bez wyrabiania) rano sie je piecze. Przepis jesli dobrze pamietam Tessy Capponi Borawskiej, wyrwany przed paru laty z Elle. Nele uwielbiam rowniez;)
OdpowiedzUsuńWowo, c'est un joli cadeau à offrir...l'emballage est toutà fait exquis:)(comme L'intérieur j'imagine)
OdpowiedzUsuńBises!
Przepiekna brioszka Anoushko!
OdpowiedzUsuńKASIAC,
OdpowiedzUsuńJeśli skusisz się na ten wypiek, to daj znać jak Ci smakowało
PAT,
mamy ten sam problem... ja także nienawidzę zagniatać ręcznie ciasta. Co gorsza zupełnie nie rozumiem miłości do babrania się w tej lepkiej papce... Wszyscy nasi znajomi i przyjaciele wiedząc o mojej niechęci podarowali mi dawno, dawno temu... na 35 urodziny (tak, tak... :)) wspaniałego pomocnika - KA :) Od tamtej pory mogę zagniatać i ugniatać do woli nie dotykając ciasta ;)
AWOZ,
L’intérieure est effectivement pas mal, à condition d’aimer le beurre ;)
BEA,
dyg, dyg :)
Majle czeka na odpowiedź... jak mi się uda, to odpisze dziś wieczorem
Ja juz chyba pisalam, ze zapraszam Cie w gosci??:))))
OdpowiedzUsuńPS
Uwielbiam zagniatac ciasto drozdzowe i czuc jak mi sie w dloniach przemienia jego forma... Jak staje sie piekne, elastyczne, pachnace... :))))
Brioche z żurawinką..mmmm:))
OdpowiedzUsuńto dopiero musi być pychotka.Pozdrawiam serdecznie:-)
POLKA,
OdpowiedzUsuńuważaj na to, co piszesz, bo kto wie...
mam strasznie dużo zaległego urlopu do wzięcia ;)
ANDZIU,
Witaj i rozgość się :)
zabieram się do upieczenia maślanej brioszki już od bardzo dawno... Twój opis chyba mnie zmobilizuje na dobre... :)
OdpowiedzUsuńale dopiero jak upiekę, będę mogła czuć się usatysfakcjonowana :)
Ale ładna ta brioszka! Właściwie to briocha, bo wygląda okazale ;)
OdpowiedzUsuń