niedziela, 30 sierpnia 2009

Cukinia w oliwie

Nie dość, że załapałam się do wspólnego gotowania cukinii, to jeszcze ten przepis świetnie nadaje się do tego, aby przyłączyć się do zabawy Spiżarnia, zaproponowanej przez Pelę :) Wow, zaczynam się rozkręcać ;) Czyżby już wkrótce udało mi się wykreślić wszystkie punkty z wywołującej koszmary listy "powinnam " ?


Cukinia w oliwie – około 4 słoików o pojemności 500 ml:
Proporce podaję na oko. W razie czego pytajcie, będziemy kombinować razem ;)

3 kg cukinii (mega świeżej i jak najmniejszej)
grubo mielona sól
ocet z białego winna
białe, wytrawne wino (niekoniecznie)
oliwa z oliwek
czosnek
papryczki chili
ziarenka czarnego pieprzu
duża doza cierpliwości

Przygotowanie:
Cukinie umyć i bardzo dokładnie osuszyć. Pokroić wzdłuż na plastry, a potem na cienkie paseczki. Wymieszać w misce z 4 garściami grubo mielonej soli. Odstawić na 30 min do lodówki. Przełożyć cukinię na durszlak, który należy umieścić na misce. Przykryć cukinie talerzem i mocno obciążyć czymś ciężkim (kamień sprawdza się rewelacyjnie). Zostawić, najlepiej w lodowce lub w chłodnym miejscu, na minimum półtora, dwa dni, żeby cukinia pozbyła się całej wody.
Po tym czasie dokładnie wypłukać w occie cukinię, aby pozbyć się nadmiaru soli. Można także wymieszać ocet z białym winem. Natomiast absolutnie NIE należy mieszać octu z wodą! Pozostawić 30 minut do obcieknięcia.
Nakładać cukinię, mocno upychając, do czystych słoików nie wypełniając ich do końca. Dodać papryczkę chili, (uwaga, żeby nie przesadzić z jej ilością – ja dodaję papryczkę w całości, jedną na słoik o pojemności 500 ml), czosnek oraz ziarenka pieprzu. Zalać oliwą pamiętając o pozostawieniu wolnego miejsca u góry słoika (około 2 cm). Dokładnie wytrzeć górę słoików i jeszcze dokładniej zakręcić.
Pasteryzować około 25 minut. Gorące słoiki wyjmować z wody i kłaść do góry dnem. Gdy ostygną sprawdzić czy nie ciekną. Odstawić w ciemne miejsce na minimum 2 miesiące.

Cukinia w oliwie to jedno z naszych ulubionych antipasti. Świetnie się sprawdza jako dodatek do serów oraz pieczonego, podawanego na zimno mięsa. Pyszna jest też sama, bez żadnych dodatków. Gorąco polecam!

Smacznego!

RECETTE EN FRANÇAIS: Courgettes à l’huile d’olive

10 komentarzy:

  1. Anoushko, powinnam, powinnam... Zapomnij co powinnaś, rób co lubisz. :D
    A teraz czym prędzej kurc galopkiem do cukinii... :D Cukinii a'la carbonara nie miałam przyjemności próbować, ale jestem pewna (zdjęcia mówią wszystko!!!), że to moje smaki. :)
    Natomiast, jak to ostatnio pisałaś...? "Małgosiu, czy uwierzysz, że..." Więc ja dzisiaj: Anoushko, czy uwierzysz, że taką cukinię marynowaną ja też robię? :) Niemal identycznie... Niemal, bo w mojej (no nie zupełnie mojej, raczej "przygarniętej") wersji nie ma wina i nie potrzeba dozy cierpliwości, bo zjadać można już następnego dnia. :) U w i e l b i a m ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. powinnaś dodawać częściej przepisy są są świetne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Dzięki twojemu wpisowi dołączyłam się do akcji Spiżarnia. Po raz pierwszy :). Ale nie robię cukinii a gruszki marynowane. Pozdrawiam
    Sniezka

    OdpowiedzUsuń
  4. ja sobie zachowam ten przepis ,ba rdzo się mi podoba

    OdpowiedzUsuń
  5. MALGOSIU,
    Bardzo bym chciała, ale czasami się po prostu nie da... za bardzo rzuca się w oczy taka ściana na przykład i gryzie wyrzutami sumienie ;)

    Też jestem pewna, że ta cukinia będzie Ci smakować :)

    No pewnie, że uwierzę!
    Jak rozumiem, Twój przepis różni się tylko dodatkiem wina. A napisz mi proszę czy cukinia nie jest zbyt surowa i mało aromatyczna?
    Ja, taką do jedzenia natychmiast, robię inaczej - najpierw piekę ją na patelni grilowej, a potem wraz z czosnkiem i ulubionymi ziołami (u nas zazwyczaj miętą lub bazylią) marynuję przez jeden dzień w oliwie z octem. Też ja bardzo lubimy :)
    Właśnie sobie uświadomiłam, że strasznie dawno jej nie robiłam... zrobię w WE i podam przepis na blogu :)

    AGA,
    dziękuję :) Bardzo mi miło, że moje propozycje Ci się podobają :) W przyszłości postaram się poprawić :)

    SNIEŻKO,
    Fajnie! Chętnie poczytam o takich gruszkach, których nigdy, nawiasem mówiąc, nie robiłam :)

    MARGO,
    jak zrobisz, to daj znać, jak Ci smakowało :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Żabciu! Czyż nie przyjemiej jest robić rzeczy które chcemy, a nie te które powinniśmy? :) Nie stresuj się za bardzo! Ty jesteś porządna Ty nadrobisz wszystko szybciej niż ja :P Możem się założyć o te Twoje duże talerze :)))))) Co je miskami nazwałam :D
    Wieeeesz które!

    Ech zdjęcie cudne mam ochotę schować się pod stól ...

    xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. POLECZKO,
    no pewnie, że przyjemnie ;)
    Jak to dobrze, że chociaż Ty we mnie wierzysz!

    A propos misek, to jak chcesz, to już Ci kupię. Tylko napisz ile sztuk. Odbierzesz przy okazji :)

    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. E nie Kochana nie chcę Cię narażać na koszty! A zresztą to 'przy okazji' to pewnie w przyszłym roku będzie :( A do tego czasu może jakie ładniejsze będą? :DDD
    Zresztą ja się chcę z Tobą na takie babskie zakupy wybrać! :)

    :*:*:* <---------- trzy ode mnie dla Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Polka, no to jesteśmy umówione :)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja zawsze mam wrazenie, ze przez to 'odsaczanie' warzyw pozbywam je witamin i mikroelementow :/ Choc oczywiscie nie wiem do konca jak to jest. Za to bardzo lubie takie zgrilowane i marynowane z czosnkiem i ziolami w oliwie, mniam :) Tez juz dawno nie robilam...

    Pozdrawiam Anoushko!

    OdpowiedzUsuń