środa, 30 stycznia 2013

Ryba dla Kai czyli KKŻ :)

Kulinarny Koncert Życzeń w skrócie KKŻ, wydanie pierwsze. Kiedyś coś podobnego prowadziła Dorotus. Przypomniałam sobie o tym w piątek, gdy usiłowałam przygotować menu na następny tydzień... Nie, nie macie omamów wzrokowych :) Ja, której nawet jak się uda zrobić listę zakupów, to zapominam ją na stole w domu, a na targ czy do sklepu udaję się z pustymi rękoma, postanowiłam układać tygodniowe menu i się go trzymać. Chyba na przekór samej sobie... czym byłoby życie bez odrobiny szaleństwa ;)
I tak, gdy w piątek opuściła mnie wena i nie miałam żadnego pomysłu na to, co do gara włożyć, pomyślałam, że przecież mogę wykorzystać Was. Na FB ogłosiłam więc Kulinarny Koncert Życzeń, który spotkał się z umiarkowanym odzewem z Waszej strony... Składam to na karby Waszej nieśmiałości i ufam, że z czasem będzie coraz lepiej ;)
Ptasia zaproponowała fondue, ktoś inny owoce morza, a Kaja poprosiła o rybę. Mój wybór padł na propozycję Kai, bo a) rybę miałam akurat na stanie b) fondue jadamy tylko w szalecie c) nie znalazłam żadnych godnych uwagi owoców morza. 
Jeszcze kilka słów na temat Kulinarnego Koncertu Życzeń. Jeżeli chcecie, abym ugotowała lub upiekła coś specjalnego, wystarczy wspomnieć o tym w komentarzach dorzucając skrót KKŻ. Może to być nazwa potrawy, albo prośba o wykorzystanie jakiegoś składnika, z który stwarza Wam problemy bądź Was intryguje. Z ogromną przyjemności będę czytała Wasze propozycje, co jakiś czas wybiorę jedną z nich, ugotuję lub upiekę, zrobię fotki i opublikuję wraz z przepisem na blogu. Nie ma terminu składania propozycji.


Ryba w słodko kwaśnym sosie curry z papryką* - porcja dla 4 osób:
500 g filetów z morskiej ryby (wykorzystałam filety z dorsza)
3 papryki (czerwone, żółte)
3 spore pomidory (zastąpiłam puszką pomidorów)
2 średniej wielkości cebule
2 spore ząbki czosnku
3 liście laurowe
1 i pół łyżki curry (dałam mieszankę ostrego curry i colombo)
2 łyżki cukru
5 łyżek octu jabłkowego
1 łyżeczka ziaren kolendry
sól
czarny świeżo mielony pieprz
oliwa
jajko
mąka

Przygotowanie:
Cebulę obrać, grubo poszatkować i delikatnie zrumienić na dwóch łyżkach oliwy. Dodać roztarte w moździerzu ziarna kolendry i smażyć na średnim ogniu około 2 minut.
Paprykę umyć, osuszyć, pokroić w paski. Dodać do cebuli. Po 10 minutach dodać drobno poszatkowany czosnek, liście laurowe, curry i pomidory wraz z sokiem. Zwiększyć ogień i smażyć, aż papryka zmięknie (około 10-15 minut). Na końcu dodać cukier, ocet, doprawić do smaku solą i czarnym pieprzem. Smażyć jeszcze przez 5 min. Odstawić na bok.
Filety umyć osuszyć, oprószyć solą. Dokładnie obtoczyć w mące, a następnie w roztrzepanym jajku. Usmażyć na mocno rozgrzanej oliwie. Mogą być surowe w środku. Nie przypalić! 
Usmażone filety dokładnie odsączyć na papierowym ręczniczku. Przełożyć do naczynia żaroodpornego przykryć warzywami i zalać sosem. Zapiekać przez około 12 minut w nagrzanym do 190°C piekarniku**. Ostudzić i wstawić do lodówki na 1-2 dni. Podawać w temperaturze pokojowej lub na ciepło. 

*przepis pochodzi z genialnej książki Jerusalem, której autorami są Ottolenghi i Sami Tatami. Książkę polecam. Każdy przepis to strzał w dziesiątkę!
**rybę możecie podać od razu, jednak pozostawienie jej na minimum 24 godziny w lodówce  powoduje, że najchętniej porcję dla 4 osób zjadłoby się samemu ;)

Smacznego!


RECETTE EN FRANÇAIS: Poisson à la sauce aigre-douce au curry

25 komentarzy:

  1. Po pierwsze życzę powodzenia z układaniem tygodniowego menu :) Po drugie kkż to moim zdaniem super pomysł :) A po trzecie - przepis na rybę zapisuję, bo zapowiada się świetnie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję!
      póki co całkiem nieźle mi idzie :)
      miłego dnia!

      Usuń
  2. Ja tak mam, ze ukladam menu na tydzien z gory :) Robiac zakupy mam juz wszystko skrupulatnie zapisane i trzymam sie listy. Oczywiscie czasami jest tak, ze nie chce mi sie przygotowywac czegos co zaplanowalam bo jest np. pracochlonne itd. itp. Wtedy robie z reguly makaron, ktory mam zawsze w domu :) Rybka pyszna. Porywam miseczke :) A ksiazka Ottolenghi czeka juz na mnie w ksiegarni :)

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majka, to ja się do Ciebie zgłoszę po porady, gdybym napotkała problemy organizacyjne :) Szapo ba!
      Bardzo ciekawa jestem jak Ci się książka spodoba.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Zapraszam :) A ksiazke juz mam. Jest REWELACYJNA po prostu. Zreszta jak wszystkie ksiazki Ottolenghi (mam tez dwie porzednie). Od razu chcialabym wszystko ugotowac. I te zdjecia pokazujace codzienne zycie...wspaniala :)

      Usuń
  3. Świetny przepis - z chęcią wykorzystam :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. o ksiazce przypomniala mi Majka,ze juz jest w naszych ksiegarniach, musze ja zakupic (Maju-podziwiam cie za tak skrupulatne planowanie)
    Zycze nadal powodzenia w planowaniu,a KKZ jest swietnym pomyslem, moze przy okazji cos poradzisz na tempeh?? robilas??ßmoze masz jakis sprawdzony przepis??kupilam wczoraj jako dodatek do warzywnej patelni (ostatnio kolacje z moja cora jadamy bialkowo-warzywne) i samo w sobie jest bez wiekszego smaku, czesciowo je zamarynowalam w sojowym sosie,chili i odrobinie soku cytrynowego,ale nadal jakies takie bylo bez wielkiego szalu..... :/ :/

    Pozdrawiam cieplutko i popodziwiam przepysznie wygladajaca rybke :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu, przyznam się szczerze, że z tempehem miałam raz w życiu do czynienia i nie ja przygotowywałam. Twoja propozycja jednak bardzo mnie zainteresowała i już poszperałam w książkach. Wydaje mi się, że znalazłam kilka fajnych pozycji, które zamierzam już wkrótce wypróbować :) Oczywiście podzielę się na blogu rezultatami prób.

      Miłego dnia

      Usuń
    2. dzieki i bede czekac, spieszyc sie nie musisz, tak kiedys przy okazji ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Na takie smakołyki to chętnie bym się wprosiła! Wykorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomijając to co najlepsze, czyli że w przepisie jest ryba, to danie ma same zalety:
    brzmi apetycznie, robi się szybko i można jeść na zimno.
    Serdecznie dziękuję!

    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta rybka musi smakować wspaniale! Pięknie wygląda i jak kolorowo :)
    A o KKŻ oczywiście pomyślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majano, ona smakuje dokładnie tak jak wygląda :) Polecam!

      Usuń
  8. Zrobione - to jest genialne danie! Wprowadziłam drobne modyfikacje ze względu na synka: zamiast octu - sok z cytryny, zamiast cukru - ksylitol. Rybę obtoczyłam w mące z amarantusa i nie bełtałam jej w jajku. Następnym razem mam tego zrobić dwa razy więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, fajne modyfikacje :)
      Dostałam podobne wytyczne od Ptit Suissea :)

      Usuń
  9. Danie super, a co do KKż to mam konfiturę z buraka nieco stiuningowaną moja ręką, ale nie mam pojęcia do czego ją wykorzystać. Nadzienie do kruchych rogalików jakoś mi nie wystarcza, na bułce dobre, ale nie powala na kolana. Może wpadniesz na coś ciekawego, co 2 głowy to nie jedna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja nigdy nie próbowałam buraczanej konfitury? Tak sobie myślę, że burka lubi czekoladę, więc dlaczego nie przełożyć taką konfiturą czekoladowego ciasta. Albo wykorzystać ją do czekoladowo-burczanych brownies? Jeszcze pomyślę, poszukam i może wpadnę na jakiś fajny przepis.
      A konfiturę robiłaś sama?
      Miłego dnia :)

      Usuń
    2. Tak sama i jak już pisałam nie powaliła mnie na kolana ale znalazłam jeszcze bardzo stary przepis na marmoladę z buraka taką do przełożenia ciasta biszkoptowego. Przepis z 1940 roku bardzo oszczędny ale zachęcający, jak wykonam dam znać co wyszło i czekam na KKż

      Usuń
  10. Jak już pisałem po sąsiedzku: bardzo fajny projekt - dwa ujęcia jeden dzień. Świetne zdjęcia, ciekawe przepisy. Post wyżej, czarny las - rewelacja :))) Uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobre jedzenie jest jak impregnat, trzeba je jeść by nie wypaść z jakiegoś obiegu dobrego jedzenia, bo wpaść w pułapkę fastfoodową to kłopot, a to wygląda bardzo smakowicie ;>

    OdpowiedzUsuń