poniedziałek, 17 września 2012

Estoński kringel czyli cynamonowy wieniec

Buszując kilka dni temu w necie całkiem przypadkiem trafiłam na przepis na to cudo. Najpierw zobaczyłam fotkę, potem zaintrygowała mnie nazwa - Estonian Kringel. Poszperałam jeszcze trochę i okazało się, że kringel, coś w rodzaju precla, pochodzi z dalekiej północy, gdzie został przywieziony w XIII wieku przez chrześcijańskich mnichów. A potem sobie przypomniałam nasz ostatni, niedawny pobyt u przyjaciół w Sztokholmie i wspaniałe canelbulle, którymi zajadałam się w rewelacyjnym muzeum fotografii - Fotografiska. Zastanawiało mnie wtedy, w jaki sposób wykonywane są te smaczne i prześliczne bułeczki. Teraz już wiem :)

Jak już wiadomo jestem uzależniona od ciast drożdżowych, więc nie musiałam długo się zastanawiać czy udać się do kuchni, żeby nagrzać piekarnik. Wiedziałam jednak, że jeżeli upiekę ciasto tylko dla nas, to zjem je sama... I tak, podstępnie upiekłam je na nasze trymestralne spotkanie kulinarne – défit culinaire*, w gronie przyjaciół. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że ciasto jest rewelacyjne. Polecam :)



Estoński kringel** – porcja dla 6-8 osób:
300g mąki
120ml mleka
5g drożdży instant
30g masła
1 żółtko
1 łyżka cukru
1/2 łyżeczki soli

Nadzienie
50 g miękkiego masła
4 łyżki cukru
3 łyżeczki grubo mielonego cynamonu

Glazura:
3 łyżki cukru
3 łyżki wody
1 łyżka rumu
1 łyżka soku z cytryn

Przygotowanie:
Mleko zagotować, dodać masło i odstawić do przestygnięcia.
Mąkę wymieszać z drożdżami instant, cukrem i solą. Dodać rozbełtane żółtko i wyrabiać powoli dolewając letnie mleko z rozpuszczonym masłem. Wyrabiać ciasto do momentu, aż stanie się jedwabiste w dotyku.
Odstawić do wyrośnięcia na około godzinę. Powinno podwoić swoją objętości.  Odgazować ciasto i jeszcze raz zostawić na godzinę do wyrośnięcia.
Przygotować nadzienie ucierając masło z cukrem i cynamonem.
Rozwałkować ciasto na prostokąt o grubości około pół centymetra. Całą powierzchnię ciasta posmarować nadzieniem maślano-cynamonowym i ścisło zwinąć formując długi rulon. Obrócić łączeniem do dołu, docisnąć i rozciąć wzdłuż ostrym nożem zostawiając około półtora centymetra nierozciętego ciasta u góry***
Piec przez około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200°C. Następnie zmniejszyć temperaturę do 180°C i piec jeszcze około 10 minut.
W czasie, gdy ciasto się piecze przygotować glazurę. Wymieszać cukier z sokiem cytrynowym, wodą i rumem. Zagotować, zmniejszyć ogień i gotować około 10 minut, aż trochę zgęstnieje.
Natychmiast po wyjęciu z piekarnika posmarować ciasto glazurą i zostawić do ostygnięcia.

Smacznego!

*przepis, trochę przeze mnie zmieniony, znalazłam na świetnym blogu Just Love Cookin', który bardzo Wam polecam.
**o naszym défit culinaire napiszę już wkrótce
***a tutaj znajdziecie instrukcję zwijania.


RECETTE EN FRANCAIS: Kringel estonien

52 komentarze:

  1. Aż mam ochotę urwać kawałeczek!

    OdpowiedzUsuń
  2. mmmmmiam... od jakiegos czasu planuje zrobic ale w chlodniejsze jesienne dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm... ja ciasta drożdżowe mogę jest o kazdej porze roku ;)

      Usuń
  3. Wiesz, to ciasto wygląda bardzo zmysłowo, mam erotyczne skojarzenia ;) I widać, że wspaniale smakuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Quino, czyżbyś nadużyła napojów wyskokowych? ;)
      A smakuje faktycznie świetnie!

      Usuń
  4. Wygląda znakomicie i szepcze: zjedz mnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Potwierdzam, cynamonowe bułeczki w Muzeum Fotografiska są nieziemskie. Zaliczyłam je w zeszłym roku. I nie tylko bułeczki, Fotografiska jest niezapomniana!:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fotografiska jest jednym z najlepszych fotograficznych muzeów jakie przyszło mi zwiedzić, a mam ich na kącie wiele.
      Każda wystawa to pozostawia niezapomniane wrażenie!

      Usuń
  6. jak wyżej, ślicznie zapleciony

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda bosko! A to nadzienie jest idealnie dla mnie stworzone, bo ja kocham cynamon! :)
    Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro kochasz cynamon, to nie ma nad czym się zastanawiać :)
      Miłego dnia

      Usuń
  8. Anuszko, robiłam tego zapleciorka:). najpierw ze względu na kształt:) Później ze względu na miłość do drożdżowego:). Już bym znów chciała zaplatać...
    Chce do Sztokholmu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewalajno, doskonale Cię rozumiem w sprawie "pleciorka" :) oraz Sztokholmu. Jedno i drugie niepowtarzalne!

      Usuń
  9. Pięknie wygląda! i jak prodesjonalnie zapleciony. musi smakować niesamowicie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy zobaczylam tytul pomyslalam, "tak Zaba jest uzalezniona" :D ale wiesz droga Zabo, ja tez jestem uzalezniona od drozdzowego, no i chyba pamietasz jak Cie zmusialm to takiegoz pieczenia ;) To cmok, cmok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Baśku, wiem i wspominam z wielką przyjemnością :)
      Czy mi się wydaje, czy miałyśmy jakieś wspólne plany na gotowanie z jednym takim Chefem :)?

      Usuń
  11. piękny, lubię wyzwania pieczeniowe, także na pewno się skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niezwykle efektowny wypiek Anoushko! Ja zazwyczaj mam dwie lewe rece do takich wymyslnych ksztaltow niestety, wiec tylko sobie popatrze ;)
    A o 'défi' chetnie poczytam :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bea, on tylko tak skomplikowanie wygląda :)
      Również pozdrawiam

      Usuń
  13. Aż szkoda by je było kroić...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zerka na mnie z blogow, kusi, ale jakos nie mam odwagi... Pieknie ci wyszedl!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja ciągle jestem w północnych klimatach i w oparach cynamonu i kardamonu. Takie ciasto to coś idealnego. Drożdżowe i północne. Nie mogłabym sobie wymarzyć nic lepszego. A wiesz, że jak ostatnio wpadliśmy w Szwajcarii w problemy z samochodem, to myslałam o Tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należało posunąć się dalej i również się ze mną skontaktować! Coś byśmy fajnego wymyślili na czas oczekiwania na naprawę samochodu :)

      Usuń
  16. O! To jakiś przebój blogów kulinarnych ostatnio - gdzie nie zajrzę to króluje estoński wieniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śnieżko, ja najwidoczniej muszę byś ślepa i głucha, bo o tym wypieku dowiedziałam się w zeszły piątek :)

      Usuń
  17. Anoushka, na drugi raz mam nadzieję, że już nie będziemy mieć takich problemów. Wymiana dwóch kół w naszym samochodzie w Szwajcarii, to jak jeżdżenie na 1.5 torebki Louis Vuitton. Ale do Szwajcarii wrócę na pewno i wtedy możemy coś wymyśleć wspólnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lo, trzymam za słowo i serdecznie zapraszam :)

      PS Zupełnie nie mam pojęcia, jak my to robimy, żeby tutaj przeżyć...

      Usuń
  18. Piękny!
    Od dawna mam ochotę go upiec.
    Może w końcu nadszedł ten właściwy czas;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrze, że podlikowałaś instrukcję składania, za cholerę nie wiedziałbym jak sobie z tym poradzić. Ładne to to i dobrze się zapowiada. Bardzo dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale cudowny! Jeśli chodzi o kannelbulle - śnią mi się po nocach. Są to piękne sny.

    OdpowiedzUsuń
  21. piękne zdjęcie. Bardzo mi się podobają klimaty twoich zdjęć. A przepis (i samo ciasto) intrygujący niezmiernie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Słyszałam że do taki wypieków doskonale nadaje się olejek arganowy. Cena jego mnie jednak troszkę zniechęca. Ktoś wie, gdzie można go tanio kupić? – Najlepiej online bo mieszkam na wsi. I czy wersja olejku do pielęgnacji ciała różni się tutaj od tej do celów spożywczych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naporacka, o oleju arganowym pisałam tutaj : http://anoushkaencuisine-pl.blogspot.ch/2011/01/olej-arganowy-i-pieczona-papryka.html Zapraszam do lektury, może znajdziesz kilka interesujących informacji m.in. o różnicy pomiędzy olejem kosmetycznym i spożywczym :)
      Nie polecam dodawania oleju do wypieków, ani poddawania go obróbce cieplnej, bo wtedy traci swój charakterystyczny aromat.
      Jeżeli chodzi o cenę oleju arganowego, to nawet w Maroku jest ona wysoka. Związane jest to ze sposobem produkcji oleju. Bezpośrednio u producenta, czyli w małych spółdzielniach zarządzanych przez kobiety, za 250 ml należy zapłaci około 15€. Im więcej pośredników, tym cena niestety wyższa :( Na rynku można znaleźć wiele tanich "podróbek" oleju, które niestety nie mają nic wspólnego z olejem arganowym...
      Jeżeli nosisz się z zamiarem zakupu oleju arganowego, proponuję zaoszczędzić na ten prawdziwy. Abstrahując od wszystkiego innego, jest on tak aromatyczny, że wystarczy dodanie kilku kropel, aby potrawa nabrała niesamowitego aromatu. Dlatego też mała buteleczka starcza na naprawdę długie miesiące.
      Pozdrawiam

      Usuń
  23. Jako wielka miłośniczka drożdżowych nie mogę się oprzeć przed nie dostaniem ślinotoku na samą myśl jak cudownie musi smakować taki estoński kringel. Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  24. niesamowity :)

    pozdrawiam!
    zielonakuchnia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Robiłam go! Jest naprawdę przepyszny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. śmieszyć okien? tzn?
    swietne ciasto tak po za tym ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre pytanie :)))
      już poprawione... powinno być "zmniejszyć ogień"

      Usuń
  27. Juz i ja upiekłam .. wspaniale , zrobilam tez z innymi nadzieniami.. mam nadzieje ze nie bedziesz miala mi za zle ze wstawilam na swój blog .. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę!
      zajrzałam na blog - wygląda rewelacyjnie :)

      Usuń