Jakiś czas temu postanowiłam, że należy skończyć z kupnymi-niechcianymi-prezentami. Za wyjątkiem książek oczywiście, bo jak powszechnie wiadomo coś takiego jak niepotrzebna książka po prostu nie istnieje.
Moje postanowienie było efektem kilku przemyśleń i obserwacji. Po pierwsze, rzadko się zdarza, że trafiamy bezbłędnie w gusta członków rodziny, przyjaciół czy znajomych. Nie ma nic gorszego, niż widok obdarowanej osoby, który rozpakowawszy prezent zaczyna się wić nie wiedząc jak grzecznie podziękować za prezent-niewypał. Znam takich, którzy wspięli się na wyżyny w okazywaniu radości w takiej sytuacji... Naprawdę można by pomyśleć, że nie o niczym innym nie marzyli... Poczym prezent ląduje na dnie szafy, a oni starają się o nim zapomnieć. Czasami bywa ciężko ;)
Po drugie, nie wiem czy tylko ja odnoszę wrażenie, że w sklepach wszystko jest takie same. Zero oryginalności. Oczywiście mam na myśli rzeczy dostępne zdecydowanej większości śmiertelników dysponującymi normalnymi zasobami finansowymi.
Po trzecie, któregoś dnia postanowiłam wypowiedzieć wojnę konsumpcyjnemu stylowi życia, poczym kupiłam sobie nowe buty, bez których oczywiście mogłabym żyć i to całkiem dobrze... Z dotrzymywaniem postanowień bywa najciężej ;)
Wszystko powyższe spowodowało, że zaczęłam obdarzać wszelkich solenizantów i jubilatów prezentami home-made, do których, od czasu do czasu, dorzucam wejściówkę na wystawę, bilet do teatru, lub koncert. Wyglądają na zadowolonych... albo mam do czynienie z bardzo dobrymi aktorami :)
Pumpkin Cookies z pistacjami, wanilią i krówkami – około 20 sztuk:
200 g mąki
110 g miękkiego masła
150 g purée z dyni
150 g cukru
50 g pistacji
około 10 krówek
laska wanilii
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody
szczypta soli
Przygotowanie:
Przegotować purée z dyni. Dynię dokładnie umyć. Przekroić na pół, wydrążyć i piec, przez około godzinę, w uprzednio nagrzanym do 180°C piekarniku. Po wyjęciu z piekarnika, zdjąć skórkę, pokroić dynię na kawałki i zmiksować lub przetrzeć przy pomocy przecieraka do warzyw.
Pistacje poszatkować na niewielkie kawałki. Krówki przekroić na pół. Odstawić na bok.
Masło utrzeć z cukrem dodając po trochu purée z dyni. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, sodą, ziarenkami wanilii i szczyptą soli. Wymieszać. Na końcu dodać pistacje i ponownie, niedbale zamieszać.
Formować, przy pomocy dwóch łyżek lub mokrych rąk, pokraczne kuleczki wielkości orzecha włoskiego. W środek każdej kuleczki wepchnąć połowę krówki i zalepić.
Układać w sporych odstępach (rozlewają się w pieczeniu) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 20 minut w nagrzany do 180°C. Wyjąć z piekarnika, odstawić na mniej więcej 2 minuty. Odkleić od papieru i studzić na kratce. Najlepsze jeszcze ciepłe :)
Smacznego!
RECETTE EN FRANCAIS – Pumpkin cookies à la vanille, pistache et caramel
Moje postanowienie było efektem kilku przemyśleń i obserwacji. Po pierwsze, rzadko się zdarza, że trafiamy bezbłędnie w gusta członków rodziny, przyjaciół czy znajomych. Nie ma nic gorszego, niż widok obdarowanej osoby, który rozpakowawszy prezent zaczyna się wić nie wiedząc jak grzecznie podziękować za prezent-niewypał. Znam takich, którzy wspięli się na wyżyny w okazywaniu radości w takiej sytuacji... Naprawdę można by pomyśleć, że nie o niczym innym nie marzyli... Poczym prezent ląduje na dnie szafy, a oni starają się o nim zapomnieć. Czasami bywa ciężko ;)
Po drugie, nie wiem czy tylko ja odnoszę wrażenie, że w sklepach wszystko jest takie same. Zero oryginalności. Oczywiście mam na myśli rzeczy dostępne zdecydowanej większości śmiertelników dysponującymi normalnymi zasobami finansowymi.
Po trzecie, któregoś dnia postanowiłam wypowiedzieć wojnę konsumpcyjnemu stylowi życia, poczym kupiłam sobie nowe buty, bez których oczywiście mogłabym żyć i to całkiem dobrze... Z dotrzymywaniem postanowień bywa najciężej ;)
Wszystko powyższe spowodowało, że zaczęłam obdarzać wszelkich solenizantów i jubilatów prezentami home-made, do których, od czasu do czasu, dorzucam wejściówkę na wystawę, bilet do teatru, lub koncert. Wyglądają na zadowolonych... albo mam do czynienie z bardzo dobrymi aktorami :)
Pumpkin Cookies z pistacjami, wanilią i krówkami – około 20 sztuk:
200 g mąki
110 g miękkiego masła
150 g purée z dyni
150 g cukru
50 g pistacji
około 10 krówek
laska wanilii
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody
szczypta soli
Przygotowanie:
Przegotować purée z dyni. Dynię dokładnie umyć. Przekroić na pół, wydrążyć i piec, przez około godzinę, w uprzednio nagrzanym do 180°C piekarniku. Po wyjęciu z piekarnika, zdjąć skórkę, pokroić dynię na kawałki i zmiksować lub przetrzeć przy pomocy przecieraka do warzyw.
Pistacje poszatkować na niewielkie kawałki. Krówki przekroić na pół. Odstawić na bok.
Masło utrzeć z cukrem dodając po trochu purée z dyni. Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, sodą, ziarenkami wanilii i szczyptą soli. Wymieszać. Na końcu dodać pistacje i ponownie, niedbale zamieszać.
Formować, przy pomocy dwóch łyżek lub mokrych rąk, pokraczne kuleczki wielkości orzecha włoskiego. W środek każdej kuleczki wepchnąć połowę krówki i zalepić.
Układać w sporych odstępach (rozlewają się w pieczeniu) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec około 20 minut w nagrzany do 180°C. Wyjąć z piekarnika, odstawić na mniej więcej 2 minuty. Odkleić od papieru i studzić na kratce. Najlepsze jeszcze ciepłe :)
Smacznego!
RECETTE EN FRANCAIS – Pumpkin cookies à la vanille, pistache et caramel
Przepiękne zdjęcia. A ciacha własnej roboty są zawsze najcudowniejsze na prezent.
OdpowiedzUsuńJa mogłabym zostać obdarowana takimi ciastkami:)
OdpowiedzUsuńChciałabym ich spróbować! Dzięki za przepis, na pewno wypróbuje!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
prezent w postaci takich ciasteczek sprawilby mi wielka radosc:)
OdpowiedzUsuńnie pogniewalabym sie na taki prezent. A jakby do niego dolaczono termos z zupa dyniowa, to bylaby pelnia szczescia, bowiem dyni na zupe nie udalo mi sie (jeszcze) upolowac :-(
OdpowiedzUsuńJa tam bardzo lubie dostawac (i dawac) prezenty domowej roboty. Swiadomosc, ze ktos zrobil cos sam specjalnie dla mnie jest warta wiecej niz najdrozsze gadzety i zabawki :)
OdpowiedzUsuńtaki prezent jest nie tylko smaczny, ale taki , no wzruszający
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcie Żabuś
Idealny prezent to taki od serca,a taka słodycz może płynąć jedynie z jego głębi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻa-ba i mi się bardzo podoba Twoje postanowienie, bo jest szansa że jeśli jakimś cudem kolejne urodziny będę spędzać bliżej Was to dostanę na przykład takie pakunek z ciastkami :)
OdpowiedzUsuńOd Ciebie są najpyszniejsze!
Ale podliz co? :)) Zbieram punkty na przyszłość? :)
Taki prezent to sama bym chciała dostać :-)
OdpowiedzUsuńCudowne ciasteczka! Takie prezenty są najlepsze i najpiękniejsze:). Od serca i po prostu takie z sercem i duszą.
OdpowiedzUsuńPiękne ciacha o cudnym kolorze.
Pozdrówki Żabo:*
W pełni się zgadzam. Ja już od lat serwuję w komplecie ciasteczka + konfitury + nalewka i zawsze jest radość. Wydać to nie sztuka, zrobić trudniej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, taki prezent chcę :)
OdpowiedzUsuńSzykujesz prezent na moje urodziny? Śliczny! Znaczy przyjeżdżasz? ;D
OdpowiedzUsuńJakby co, mogę Ci pomóc w prowadzeniu niekonsumpcyjnego trybu życia - zaopiekuję się wszystkimi Twoimi zbędnymi ubraniami ;P Zawsze żałowałam, że mamy inny rozmiar buta ;D
No tak... temat prezentów jest niezwykle drażliwy. :D
OdpowiedzUsuńI tak naprawdę działa w dwie strony. W końcu to nie jest tak, że tylko my (mimo naprawdę szczerych i dobrych chęci) niewypały darujemy. Równie często niewypały dostajemy... :D Na przykład duże, na które zupełnie nie mamy miejsca. W takich króluje moja kochana mama. :D
Mimo wszystko, chyba liczą się dobre chęci, prawda? :D
Ale te krówki... Jak dla mnie to mogłabym dostać w prezencie i ciasteczka i nawet torebeczkę krówek. :D
Mogłabym być niezadowlona wyłącznie ze zbyt małych rozmiarów takiego prezentu. Gdybyś więc kiedyś wybierała się w kierunku dalekowschodnim...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zgadzam się, że prezenty handmade i homemade budzą większy uśmiech u obdarowanego. Ja ostatnio oprócz klasycznie wykonywanych "w gości" muffinek przyniosłam jubilatce plastikowe bransoletki owinięte koronką, a do tego kupon na masaż. Zachwytom nie było końca. Małe rzeczy też potrafią cieszyć :)
OdpowiedzUsuńJa tylko na chwilę. Porywam przepis.
OdpowiedzUsuńOj lubię, lubię - dawać i dostawać. A w ogóle, to wieeeeeeelkie dzięki, Żabko.
OdpowiedzUsuńZ radoscia odkrywam blog o podobnych upodobaniach co moje czyli polsko francuskich! A co do nazwy do "verrines" to tez mi przyszly werinki do glowy:)
OdpowiedzUsuńRadosnych Swiąt Bożego Narodzenia !:)))
OdpowiedzUsuńAgnieszko!
OdpowiedzUsuńWesolych, spokojnych i przepysznych Swiat! :))
nie tylko na święta. Ostatnio widziałam takie ciacha w sklepie a teraz jak mam przepis to zaszaleję...
OdpowiedzUsuń