wtorek, 15 grudnia 2009

Kapusta właściwa polna, czosnek i anchois :)

Kapusta właściwa polna (łac. Brassica rapa subsp. sylvestris) uważana jest u nas za chwast. Przynajmniej tak mnie poinformowała wikipedia. Innaczej ma się sprawa z cime di rapa, nazywanymi także brocoletti, które już za chwast nie uchodzą. Jak niewiele potrzeba, żeby coś stało się smaczne. Ot przejście z jednego języka na drugi ;)
Lubię nazwą brocoletti. Wdzięcznie brzmi. Brocoletti z kapustą mają niewiele wspólnego. To znaczy mają wspólny zapach (eufemizm) jak się gotują. W smaku to już całkiem inna bajka. Cime di rapa są cudownie gorzkie :) Na surowo są raczej niejadalne, chyba, że ktoś się uprze. Przed spożyciem należy je zblanszować we wrzącej wodzie przez jakieś 5 min. Jak się komuś nie chce, stan który nader często mi towarzyszy, to można pójść na łatwiznę i bukieciki kwiatków wraz z małymi listkami po prostu poddusić na oliwie z czosnkiem i ostrą papryczką. Tego sposobu nie polecam jeśli chodzi o te większe, twarde liście. Sprawdziłam na własnej skórze. Ciężko się te twarde włókna wyjmuje spomiędzy zębów... Sugeruję wcześniejsze blanszowanie. Potem wystarczy je zostawić do obcieknięcia, poszatkować i hop na wspomnianą wcześniej oliwę z czosnkiem. Brocoletti dobrze się mają w towarzystwie anchois (polecam solone), kaparów (jedyne słuszne to także solone) oraz ostrych papryczek. Tak przyprawione zielsko możemy podać jako antipasti na ciepło, lub na zimo. Możemy też wymieszać je z makaronem orecchiette (tak chce tradycja ;)) i rzucić na kolana zachwyconych gości. Albo odwrotnie... jeśli traficie na kogoś, kto nie znosi ich gorzkiego smaku ;) Jak ktoś cierpi na nadmiar czasu, to może też zrobić tartę lub kiszę . Najlepsze na zimno :) Do tego polecam wykorzystać przede wszystkim te duże twarde liście.


Tarta z brocoletti, czosnkiem i anchois – porcja dla 4 osób:
2 płaty listkowego ciasta francuskiego lub kruchego ciasto bardzo cienko rozwałkowanego.
500 g brocoletti
10 solonych filetów z anchois
4 ząbki czosnku
1 ostra papryczka
garść czarnych oliwek (niekoniecznie)
oliwa
sól
czarny pieprz
1 żółtko
1 łyżka śmietany

Przygotowanie:
Dokładnie umyć i przebrać brocoletti. Odłamać różyczki kwiatków wraz z małymi listkami. Duże liście odłożyć na bok. Twarde części łodyg wyrzucić. Najpierw wrzucić na gotującą się, osoloną wodę duże liście. Gotować przez 5 minut. Po 2 minutach dodać małe listki z kwiatami. Odcedzić i zostawić do obcieknięcia. Poszatkować.
Dokładnie opłukać z soli, pod strumieniem zimnej wody, filety z anchois. Osuszyć papierowym ręczniczkiem z nadmiaru wody.
Wrzucić na rozgrzaną oliwę poszatkowany czosnek, anchois i przekrojoną wzdłuż i oczyszczoną papryczkę. Podsmażyć chwilkę. Dodać brocoletti i dusić przez 10 minut pod przykryciem. Doprawić do smaku i wymieszać
Nagrzać piekarnik do 180°C. Wyłożyć ciastem formę. Przełożyć farsz na ciasto i przykryć drugim płatkiem ciasta. Skleić boki. Ponacinać w kilku miejscach, żeby para mogła swobodnie uchodzić w czasie pieczenia. Posmarować rozbełtanym jajkiem ze śmietaną. Piec około 30 minut do momentu, aż wierzch ładnie się przyrumieni.
Po wyjęciu z piekarnika pozostawić do całkowitego wystudzenia. Tarta najlepsza jest na zimno.

Smacznego!


RECETTE EN FRANÇAIS: Tarte aux brocoletti

24 komentarze:

  1. ciekawa wariacja na temat. Pewnie do zrobienia, chociaz--prawde mowiac--jeszcze nie znudzila mi sie cima di rape jako dodatek do orecchiete ani jako warzywo dodatek do.... Az przedeptuje z nogi na noge z radosci--za 4 dni bede w kraju, w ktorym cima mozna kupic ze straganu przy drodze a nie, jak w DE, w delikatesach :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy mogę sobie zażyczyć taki obiad jak przyjedziemy do Was w gości? :)))
    Najpierw będzie oglądanie pięknej (nie)ruiny, pogaduchy, popijemy sobie i pojemy :D Taki mam plan Siostra :D Co Ty na to? :D
    Przywiozę kapary :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i po co ja tu zajrzałam? Teraz muszę iść do lodówki.

    OdpowiedzUsuń
  4. MAYU,
    ale Ci zazdroszczę! Ja muszę czekać na sobotę, żeby na targu kupić. Zdrza się, że dotrę za późno i już nie ma. Albo są., ale takie sobie. A tam u Ciebie to wszystkie jak malowane. Eh ;)

    MLODA,
    no jak w k.o.ń.c.u przyjedziecie, to dostaniecie ;)
    Ale Ty masz kapary w oliwie. Dobre podobno, ale to nie to:) Dam Ci solonych.

    HANKA,
    :) Zrobię Ci na obiad :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsza jest na zimno? Ja nawet słpone tarty lubię podjadać na ciepło... Ale czy tak, czy siak, posmakowałaby mi niezaleznie od postaci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ech, a ja nic nie mam do dodania, oprocz faktu, ze takie mlodziutkie sa prawie nie gorzkie, a orechiette z cime di rapa (ale tylko z czosnkiem) to jeden z moich najulubienszych makaronow. Ale makaron kupuje gotowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię czytać Twoje dłuuugie posty :) Nie dość, że pyszne przepisy to jeszcze się człowiek dowie tylu ciekawych rzeczy :) No i wydłuża się lista produktów do zdobycia nie-wiadomo-skąd albo przy okazji dalekich i bliskich podróży i wypróbowania ;)
    Pozdrowienia :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja znów się czegoś ciekawego o jakimś smakołyku dowiedziałam i ślinka mi leci :) Czy i ja się mogę wprosić z Młodą na taki obiadek :DDD

    OdpowiedzUsuń
  9. Brocoletti jadłem nie raz ale nie zachwyca mnie ten smak. To nie są rejony moich kubków.
    Nie to co ta grillowana cukinia w oliwie, która wygląda obłędnie!
    W lodówce mam sery i salami czekające na włoską kolację. Wszystko czeka też na gości a przede wszystkim wolny wieczór. Machnę trochę grillowanej cukinii z czosnkiem i pietruszką jako antipasto, będzie bosko pysznie.
    pozdrowienia ciepłe

    OdpowiedzUsuń
  10. ANIU,
    no bo tarty słone na ciepło są bardzo dobre :) Ale nie ta. Tej trzeba pozwolić trochę odstać, żeby smaki się przegryzły. Potem ewentualnie można ją delikatnie podgrzać.

    ELU,
    jak to? Sama nie lepisz? No wiesz :)
    Zgadza się, te młodziutkie są zdecydowanie mniej gorzkie.

    MONIKO,
    nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mnie Twój wypis ucieszył. Dziękuję :*

    TILI,
    przecież wiesz, że na Ciebie czekamy :)
    To jak? Na kiedy mam piec tartę?

    MICH,
    no właśnie... są tacy dziwni ludzie, co nie lubią :D
    Jeżeli chodzi o grillowaną cukinię, to do tej akurat dodałam ubitą w moździerz bazylię i plasterki czosnku. Hmmmm :)
    A próbowałeś z miętą? Totalny odlot. Polecam!

    I jeszcze à propos salami. Tydzień temu, w WE, byliśmy we Włoszech i przy okazji kupiliśmy świetne, stare salami. Tak stare, że trzeba się z nim obchodzić jak z „culatello di zibello” tzn. na 24 godziny przed spożyciem należy je owinąć w ściereczce mocno nasączonej czerwonym winem. Zgadnij jak smakuję ;)
    Zrobię zdjęcia, żebyś mi trochę pozazdrościł ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kapusta właściwa, haha, nawet nie wiedziałam, że tak się nazywa. Zaglądam do Ciebie i od razu jestem dwa razy mądrzejsza :)
    Ja nie przepadam za brocoletti ale Twoją tartą nie pogardzę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Dwie Chochelki, początkujące w branży blogów kulinarnych, są pod wielkim wrażeniem Twoich osiągnięć. Trafiło do nas zaszczytne wyróżnienie "Vale a pena ficar de olho nesse blog!" i zgodnie z zasadami przekazujemy je dalej. Pozwoliłyśmy sobie przyznać tytuł właśnie Tobie. Szczegóły tutaj: http://www.dwiechochelki.pl/2009/12/wyroznienie-vale-pena-ficar-de-olho.html

    OdpowiedzUsuń
  13. I znowu warzywo, którego nie znam (i kto mi powie, gdzie je zdobyć?). I te Twoje zdjęcia, ech.
    Co do tart na zimno - znam takiego jednego, który pewnie by się zgodził. Mówię mu: "Odgrzej sobie obiad", choć wiem, że i tak zje na zimno... W takiej formie woli też bigos, i kotlety, i wiele innych dań. Ja jestem uniwersalna: lubię i takie, i takie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. FELLUNIU,
    ja do niedawna także nie ;)
    Z kolei gdy ja do Ciebie zaglądam, to robię się strasznie głodna :D

    DWIECHOCHELKI,
    dziękuję! Ogromnie mi miło :)

    PTASIU,
    bigos to jednak delikatnie podgrzany, ale już kotlety czy pieczony kurczak, to najlepsze są na zimno :) Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak patrzę i patrzę i dochodzę do wniosku, że ja to bym zjadła wszystko co podasz. Cokolwiek. Bez wyjątku:)

    To takie moje kilkunastomiesięczne spostrzeżenie:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha, no proszę, zawsze mnie zadziwiały niejadalne (dla mnie zielska), z których inni potrafili przyrządzić coś jadalnego i pysznego zarazem! :) Co prawda brocoletti nie kojarzę zupełnie, ale nie miałabym nic przeciwko temu, by skosztować. :)
    Anoushko, a Ty tą polną kapustę to tak na polu gdzieś w pobliżu swoich ruin zbierasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Anoushka, wyobraz sobie, ze gdy czytalam tytul wpisu, to myslalam o kapuscie z grochem :-) no ale jak inaczej, gdy wreszcie snieg za oknem...
    Kusisz, nawet w zimie, a szczeglnie to dziasiaj spodobaly mi sie Twe teksciki w nawiasach, usmaialam sie solidnie. Usciski na pieczenie, a ja mam te passiflory wreszcie!

    OdpowiedzUsuń
  18. Co ty! Po TAMTYCH kopytkach, juz nie biore sie za takie akcje ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aaaa tak w ogóle czy te zdjęcia to już robione przy udziale NOWEGO? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. PAT,
    dzięki :)

    MALGOSIU,
    niestety :( Za dużo by było tego dobrego... ale za to mam na targu, co sobota ;)

    BASIU,
    coool :) mam nadzieję, że nie nachodziłaś się na darmo i że będzie Wam smakować :)

    ELU,
    :D racja, mnie gniotki dla 17 osób zachęciłyby skutecznie do udania się do najbliższego sklepu i poczynienia odpowiednich zakupów :D

    MLODA,
    nooo :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Moja ulubiona foremka, z bosko wyglądającą zawartością... Naprawdę niektórym zazdroszczę...

    OdpowiedzUsuń
  22. Brocoletti uwielbiam! twoja propozycja kusi przeczuciem smaku. Tylko... z anchios to nie jest potrawa wegetariańska.

    OdpowiedzUsuń
  23. PINOSIE,
    ktoś, tylko nie pamiętam kto, mi mówił, że foremki są już do dostanie w stolicy. Może się rozejrzy?

    MATHILDO,
    bardzo słuszna uwaga :) Juz poprawione:
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń