środa, 25 listopada 2009

Diabel, risotto z rukwią wodną i białym pieprzem z Penja

Gdy 2 lata temu zaczynałam pisać mojego bloga, przyrzekłam sobie, że będzie to blog bez reklamy, bez względu na to czy miałaby być ona płatna czy nie. Zależało i nadal mi zależy na tym, aby móc pisać, bez ograniczeń, o tym, co mi się podoba lub nie, co lubię lub czego nie lubię, bądź, co mnie denerwuję i wkurza.
Od jakiegoś czasu, otrzymuję regularnie propozycje różnego typu współpracy. Nie ukrywam, że sprawiam mi ogromną przyjemność, że mój blog wzbudza zainteresowanie. Bądź co bądź właśnie o to chodziło, nieprawdaż? ;)
Jednak opisywanie zalet i wartości zdrowotnych margaryny produkowanej przez znaną markę uśmiecha mi się średnio. Nawet jeśli miałabym otrzymać za to wynagrodzenie... Tym bardziej, że my w ogóle nie jadamy margaryny. To samo tyczy się zachwalania jakości sportowych butów ozdobionych znanym wszystkim przecinkiem, tudzież marki samochodów pochodzących z dalekiej północy... Chociaż, gdyby akurat ta ostania marka zechciała podarować mi jeden ze swoich modeli, to kto wie, może bym się nagięła i maznęła kilka pochlebnych słów... ;)
Krótko mówiąc, za reklamę dziękujemy! No prawie...
W czasie ostatnich wakacji otrzymałam mail, w którym jedna z doskonale mi znanych francuskich firm specjalizująca się w przyprawach, zaproponowałam mi współpracę. Propozycja wzbudziła moje zainteresowanie, tym bardziej, że wspomniane produkty używam od dawna. Zapytałam się więc jak ta nasza współpraca ma wyglądać. W odpowiedzi poinformowano mnie o chęci przesłania mi próbek do degustacji. I to wszystko? Zaczęłam się dopytywać. Co w zamian muszę zrobić? Nic. W pierwszej chwili pomyślałam, że mój francuski płata mi figle... Jak to nic? Żadnej reklamy jawnej, czy ukrytej, żadnego zachwalania? No… Nic. Jeśli próbki mi się spodobają, to mogę napisać, jeśli nie, to też mogę… W ten oto sposób zaprzedałam duszę diabłu ;) Żeby jednak nie było wątpliwości... tylko temu jednemu!



W pierwszej kolejności moje uwagą zwróciła niewielka puszka z białym pieprzem. Szczerze się przyznam, że na samą myśl o białym pieprzu niekontrolowanych grymas pojawia mi się na twarzy. Nie znoszę jego smaku, który przypomina mi zgniłe liście... Wprawdzie nigdy takich nie jadłam, jestem jednak przekonana, że właśnie tak smakują ;) Poza tym biały pieprz ma zbyt ostry smak, który zazwyczaj tłumi smak potrawy. No i przede wszystkim dla mnie biały pieprz po prostu śmierdzi!
Z pewną taką nieśmiałością otworzyłam puszeczkę i... okazało się, że już sam zapach tego pieprzu nie ma nic wspólnego z białym pieprzem, z jakim do tej pory przyszło mi mieć do czynienia.

Oto notka, jaką została załączona do opakowania:
Pochodzenie: Kamerun.
Pieprz biały uzyskuje się z całkowicie dojrzałych owoców, z których usuwa się zewnętrzną, mięsistą łupinę. Gleba pochodzenia wulkanicznego, na której rosną pnące krzewy pieprzu nadaje im niepowtarzalnego charakteru i smaku. Uprawiany w tradycyjny sposób biały pieprze z Penja, cieszy się ogromnym powodzeniem wśród koneserów.
Zastosowanie: wieprzowina, wołowina oraz dziczyzna; wzbogaca smak ryb.

Wszystko pięknie, poza ceną... przynajmniej tutaj biały pieprz z Penja osiąga cenę przyprawiającą o zawrót głowy :( Nie znalazłam także informacji czy Terre Exotique prowadzi sprawiedliwy handel (faire trade) i czy część zysków ze sprzedaży tego pieprzu jest rozprowadzana pomiędzy jego kameruńskich producentów. Mam nadzieje, że tak jest, gdyż w przeciwnym wypadku ten niezwykle ciekawy pieprz straciłyby wiele w moich, i nie tylko moich, oczach...

Aby móc całkowicie przekonać się do tego pieprzu i ostatecznie wypróbować jego smak postanowiłam doprawić nim risotto z rukwią wodną. To był strzał w dziesiątkę ! Świeżo rozbity w moździerzu pieprz wspaniale podkreślił przyjemnie ostry smak rukwi.



Zanim jednak podam Wam przepis na risotto, jeszcze kilka słów o samej rukwi wodnej (Nasturtium officinale). W smaku rukiew wodna przypomina odrobinę daikon czyli rzodkiew japońską, o której, jakiś czas temu, pisał Desmond.
Rukiew wodną można przygotowywać na najrozmaitsze sposoby. Poszatkowana świetnie nadaje się do posypywania chleba z masłam. Możemy dodać ją do mieszanki sałaty, zmiksować i przygotować z niej zupę, lub ugotować jak szpinak.
Dziko rosnącą rukiew można spotkać nad brzegami potoków oraz czystych zbiorników wodnych. Zbieranie jej jest jednak mocno niewskazane ze względu na możliwość występowania na jej na liściach jaj motylicy. Uprawiana rukiew wodna jest wolna od tych pasożytów.
Właściwości użytkowe i lecznicze rukwi zostały już odkryte w Starożytności. Przypisywano jej siły magiczne oraz uznawano za silny afrodyzjak, co powodowało, że rukiew wchodziła w skład wielu najdziwniejszych eliksirów. Rzymianie zajadali się rukwią wodną w nadziei, że zapobiegnie ona łysieniu. Z kolei Grecy byli świecie przekonani, że spożycie rukwi wodnej po mocno zakrapianej imprezie uchroni ich od nieprzyjemnych objawów kaca... Coś jak nasz sok z ogórków kiszonych :)



Risotto z rukwią wodną i białym pieprzem z Penja – dla 4 osób:
700 ml bulionu warzywnego
100 ml śmietany
1 pączek rukwi wodnej
5 garści ryżu carnaroli lub arborio
2 garście połamanych orzechów
2 ząbki czosnku
1 średnia cebula
1 łyżka oliwy
1 łyżka masła
4 ziarenka białego pieprzu z Penja (świeżo roztartego w moździerzu)
sól
50 g solonej ricotty

Przygotowanie:Dokładnie umyć i odsączyć rukiew wodną. Poszatkowany czosnek wraz z cebulą delikatnie zeszklić na oliwie z masłem uważając, aby się nie przyrumieniły. Dodać ryż. Podsmażyć. Gdy ryż stanie się przezroczysty dodać połowę pęczka rukwi wodnej. zalać gorącym bulionem, tak aby zakrył on cały ryż.
Gotować na średnim ogniu od czasu do czasu mieszając. Gdyby ryż pochłonął cały bulion i nadal był twardy, należy ponownie dolać trochę gorącego bulionu. Gdy ryż jest jeszcze bardzo al dente, zestawić garnek z gazu, dodać pozostałą rukiew, orzechy i śmietanę. Wymieszać dokładnie, przykryć i odstawić na 5 minut na wyłączonym, gorącym palniku.
Doprawić do smaku solą i świeżo mielonym roztartym pieprzem. Podawać oprószone soloną ricottą.

Smacznego!


RECETTE EN FRANÇAIS: Le Diable, risotto au cresson de fontaine et poivre blanc de Penja

23 komentarze:

  1. hm , zjadłabym , śliczne zdjęcia

    p.s dusza zaprzedana ale się uśmiałam:DDD , chyba nie do końca to prawda ****

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie taki diabeł straszny jak go malują;-)
    Ten całkiem atrakcyjny.

    OdpowiedzUsuń
  3. pieknie wygladaja te przyprawy i jestem BARDZO ciekawa tego pieprzu, bo-tak jak ty do tej pory-bialy pieprz obchodze szerokim lukiem. Moze jednak dalabym sie przekonac, uzaleznic i pewnie stracilabym miesieczne dochody kupujac ten jeden najlepszy... Wiec na razie wpraszam sie jedynie na risotto (lub cokolwiek innego) z najlepszym bialym pieprzem.

    OdpowiedzUsuń
  4. no nie do końca, choć moralny kac mnie trochę męczy... ale tylko trochę ;)

    NARZECZONA,
    no właśnie... ten jest bardzo niebezpieczny, bo bardzo atrakcyjny ;)

    MAYU,
    aż tak źle nie jest tzn. nie całkiem miesięczne dochody... Pieprz kosztuje jakieś 5 razy więcej niż ten normalny biały... Warto jednak się wykosztować ;)
    A co do risotto, to drogę znacie dobrze, więc wystarczy tylko dać znać kiedy się wybieracie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anoushko, jak zwykle mistrzostwo świata, choć to "tylko" risotto ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i teraz będę musiała sobie kupić ten pieprz żeby zobaczyć, czy rzeczywiście lepiej pachnie i smakuje niż taki zwyczajny :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anoushko, chętnie bym się poczestowała takim pysznym risotto. Wygląda niesamowicie pysznie:)
    Pieprzu białego nigdy nie próbowałam, nie mam pojęcia jak smakuje i jak pachnie hi hi ;)

    Pozdrawiam cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale czepliwa jesteś!
    Bardzo mi się post podobał.

    Dowiedziałem się trochę o zielonym, wyobraziłem sobie smak risotto, poznałem nową pieprzną firmę i zastanowiłem się nad sensownością kupowania niefair traidowych produktów. Bardzo dobrze się Ciebie czyta Anoushka, nie dziwota, że firmy do Ciebie biją drzwiami i oknami (stawiając na nowe formy reklamy):P

    OdpowiedzUsuń
  9. A - i przypominam, że dalej nie znamy historii Twojego pałacu!

    OdpowiedzUsuń
  10. O Kochana :) Rukiew wodna, bialy pieprz.... :)))) RISOTTO :) Dzielisz sie ze mna obiadem nie wiem czy wiesz :DDD

    :****

    Teskno mi! Ale internet w drodze :)))))

    Mloda

    OdpowiedzUsuń
  11. HANIU,
    a Ty jak zwykle miła :) Przygotuje to risotto na Wasz przyjazd. Warte jest grzechu :)

    CATALINO,
    jak kupisz, to daj znać. Ciekawa jestem czy będzie Ci smakował...

    MAJANO,
    dziękuję i również serdecznie pozdrawiam :)
    Co do białego pieprzu, to... nie chciałabym w jakikolwiek sposób wpływać na Twój wybór... Jak już wspomniałam, nie mam najmniejszej ochoty na reklamowanie jakichkolwiek produktów... Napiszę tylko, że zaprzyjaźniona właścicielka jednego sklepiku z przyprawami poprosiła mnie o porównanie dwóch rodzajów białego pieprzu z Penja. Jeden wypomnianej we wpisie firmy, drugi o wiele tańszy zupełnie nieznanego mi producenta. Różnica w smaku i zapachu jest znaczna, niestety na niekorzyść tego drugiego. Zastanawia mnie jak to jest możliwe, tym bardziej, że jeden i drugi uprawiane są w tym samym miejscu... No więc albo to jest jeden wielki kant, albo związane jest z obróbką ziaren po zebraniu...

    MICHO,
    podobno strasznie... co niektórzy zwą mnie nawet zołzą ;)

    Micho, to było o białym pieprzu, o białym ;)
    A co do produktów pochodzących ze sprawiedliwego handlu lub nie, to problem polega na tym, że czasami bardzo trudno dotrzeć do rzetelnej informacji na ten temat. Jestem przekonana, że pomimo szczerych chęci większość produktów w naszych koszykach nigdy nie słyszało o faire trade...

    Ruinie do pałacu brakuje jeszcze bardzo, bardzo dużo :(
    Wiem, że czekasz... niestety w ostatnim okresie nie miałam do tego ani głowy ani czasu... Obiecuję się jednak poprawić... wkrótce ;)

    MŁODA,
    to risotto jest już wspomnieniem... co jednak nie oznacza, że nie może zostać ponownie przygotowane ;)
    Pospiesz się z tym netem!

    OdpowiedzUsuń
  12. milo, ze znow jestes mam nadzieje, ze Twoje problemy sie rozwiazuja
    jezeli takiemu "diablu " odddalas dusze to uwazam, ze nic w tym nagannego ;) gorzej gdybys miala zachwalac produkty, ktorych nie uzywasz albo, ktore z gruntu zaprzeczaja temu co propagujesz (jak niektorzy znawcy (sic!) sztuki kucharskiej produkujacy sie w TVP ).
    rukiew uwielbiam, moglabym jesc codziennie w roznych postaciach (choc przesada w tym wypadku moglaby sie zle skonczyc, gdyz rukiew zawiera elementy mogace powodowac kamice nerkowa), nie grozi mi to jednak gdyz u nasz na wsi rzadko gosci w komercji a w przydomowym ogrodku hodowac sie nie da gdyz wymaga ona tzw. biezacej wody czyli specjalnej instalacji albo strumienia.
    o bialym pieprzu niewiele moge powiedziec oprocz tego, ze mnie rowniez nie przypadl do gustu w wersji dla kazdego, wierze jednak na slowo, iz ten ktory otrzymalas moglby to zmienic ale z mam inne priorytety wydatkowe ;), zreszta u nasz na wsi ... ;)
    pozdrawiam
    ps. takie risotto chetnie bym zjadla :) i przylaczam sie do prosby o "co tam slychac u ruiny"

    OdpowiedzUsuń
  13. LELOOP,
    trochę mnie pocieszyłaś ;)
    Witaj w gronie wielbicieli rukwi wodnej!

    Jeżeli chodzi o ruinę, to właśnie walczymy z tynkami. Udało nam się trafić na prawdziwego specjalistę zajmującego się renowacją starymi technikami. Gdyby nie niskie temperatury, to chętnie spałabym w namiocie, żeby móc podziwiać jego tynki;)


    PS
    Nasza przyjaciółka już nie cierpi. Choroba ją pokonała. Wiedzieliśmy, że to nastąpi, bo w tym wypadku to zazwyczaj rak zwycięża. Nie sądziliśmy jednak, że to nastąpi tak szybko :( Cały czas trudno nam w to uwierzyć... Zresztą doskonale wiesz o czym piszę.

    OdpowiedzUsuń
  14. och, przykro mi...
    choc gdyby miala dlugo cierpiec to dobrze, ze sie to stalo tak szybko. to okropna choroba, niestety mam to wszystko na swiezo w pamieci :(
    co do tynkow to szkoda, ze tak daleko mieszkasz (choc dla mojego meza to nie problem ;) ), moj maz wlasnie sie specjalizuje w wapiennych, konopianych i jakich tam jeszcze chcesz tynkach i uwielbia to robic ( ja probowalam, straszna robota). ubolewa strasznie, ze tu ma za malo zlecen tego typu :/. jak skonczy przygotowywac swoja strone to Ci podesle adres.

    OdpowiedzUsuń
  15. LELOOP,
    dokładnie... dla tych co odchodzą, to jest ulga. Cierpią, egoistycznie, Ci co zostają.

    Faktycznie szkoda, że dzieli nas tyle kilometrów, choć dla nas to też nie jest żadna przeszkoda ;) Więc jeżeli kiedyś będzie w pobliżu lub po prostu mielibyście ochotę wpaść, to daj znać. Będzie nam ogromnie miło się z Wami spotkać.
    A tak w ogóle skoro Twój mąż się specjalizują w takich rzeczach to powinniście przenieść się tutaj. W kantonach romańskich jest tylko dwóch specjalistów umiejących robić takie rzeczy. Zleceń jest więc bardzo dużo, tym bardziej, że do ludzi w końcu zaczyna docierać, jak ważnym elementem przy remoncie starych domów, są tynki. Czekam na linkę do strony!

    Pamiętam też, że kiedyś miałam Ci przesłać informacje na temat... no właśnie na JAKI temat? Pamięć mam dobrą, ale bardzo krótką ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie taka reklama, a raczej opinie na blogach są najbardziej pożądane - piszesz o czymś co sama używasz i cenisz, a jeśli masz z tego profit to tym lepiej - ten diabeł wcale nie taki diabelski :)))

    A risotto mnie nęci, bo ja nie przepadam za rukwią tak na zimno, za to oblana ciepłym sosem na ten przykład bardzo mi posmakowała. Więc i w risotto powinna mi się spodobać. Tylko ten biały pieprz - nic to poszukam jakiejś dobrej wersji :)

    Ściskam cieplutko, dobrze że znów jesteś :***

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaprzedałaś czy nie (;-)), ale zrobiłaś to z klasą. Właśnie taka "reklama" mnie najbardziej zachęca. Przyprawy wyglądają szalenie elegancko i jakoś tak, że chce się je mieć:) A dostępne są w Szwajcarii? Prawodopodonie będę tam wiosną, to może uda się mi kupić.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  18. jeszcze kilka lat temu pewnie mocno bysmy sie zastanowili nad przeprowadzka, teraz nasze korzenie juz zbyt gleboko wrosly ;) i jak ja bym te 12 kotow przewiozla ;) ?
    chetnie kiedys skorzystamy z zaproszenia zwlaszcza, ze moj malzonek ma klku znajomych w niemieckiej "strefie" wiec zrobilibysmy sobie takie male tournée ;) gdybyscie jeszcze kiedys mieli klopoty ze znalezieniem fachowcow to daj znac, znamy tam paru compagnonow :)
    a pytalam sie onegdaj o systemy ogrzewania, bo chyba o tym wspominalas gdy Bea napisala w sierpnu o ekologii. cytat:
    Bea, służę pomocą, tzn mój mąż służy, bo to on jest specem od tego.
    Dzięki niemu i jego pomysłom mam dom energooszczędny i nawet otrzymaliśmy certyfikat Minergie!, z czego jesteśmy bardzo dumni, biorąc pod uwagę, że ruina pomimo że 300-letnia spełnia standardy nowego, energooszczędnego domu :)
    koniec cytaty ;)
    a ja poprosilam Cie o ewentualne linki do stron firm produkujacych takie systemy bo klienci pytaja czasem meza a on za bardzo sie na tym nie zna. moj adres leloop0@gmail.com. i z gory dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
  19. TILI,
    w takim razie koniecznie wypróbuj rukiew na ciepło! Świetnie smakuje nie tylko w risotto, ale też w lazanii :)
    :*

    DELIE,
    Zajrzyj na stronę Terre exotique i sprawdź czy wysyłają do Polski. Tutaj można je znaleźć jedynie w niektórych sklepach i na pewno są zdecydowanie droższe, niż po drugiej stronie granicy :( Jak byś jednak chciała, to podam Ci adres do świetnego sklepiku w kantonie Vaud, gdzie można kupić bardzo wiele, wiele wspaniałych przypraw :)

    LELOOP,
    dziękuję :) pomyślcie poważnie o tournée po helweckiej ziemi! Będzie nam ogromnie miło :)
    Mail napiszę w WE:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj Anoushko... :) Ja miałam identyczne podejście do reklamy jak Ty. :) I też zawsze odmawiałam, choć ostatnio dałam się "złapać" na podobnych warunkach (a właściwie ich braku), jak Ty. Ale o tym innym razem. :)
    Do przypraw mam wielką słabość. :) A jeszcze jeśli są najlepszego gatunku i tak pięknie opakowane, jak te, które pokazujesz - to już cała jestem ustrzelona. :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ha ha, chyba większość nas ma jakieś małe kuszenie... Tez bym się dała złapać, gdybym dostałam coś takiego. Grunt, by nie zwariować i nie utopić blogu w morzu reklam, 'obiektywnych' opinii, itepe.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wygląda na to, że diabeł na każdego ma sposób i nie wolno się zastrzegać bo potem będzie głupio :)

    Zaskoczyłaś mnie tym pysznym białym pieprzem, bo go nie znoszę, u mnie w domu się mówi, że smakuje kurzym hmm... produktem przemiany materii :D Oczywiście nikt go nie próbował ale mój kuzyn tak raz powiedział i przyjęliśmy, że jak mówi to wie :D

    OdpowiedzUsuń
  23. MAŁGOSIU,
    :) Podejrzewam, ze nie tylko my ;)
    Pisałam już, że te przyprawy są opakowane z niesamowita dbałością o szczegół. Ja też jestem na to ogromnie wrażliwa, a jak wiadomo diabeł wykorzystuje nasze słabości ;D

    ANIU,
    święta racja!

    FELLUNIU,
    wiesz, w tym co mówi Twój kuzyn coś jest :D Nie żebym próbowała... myślę jednak, że jego skojarzenia poszły w dobrym kierunku ;D

    OdpowiedzUsuń