niedziela, 3 maja 2009

Nasza wieś...

Przyznam się Wam szczerze, że kiedy 11 lat temu opuszczałam Polskę, aby przez rok (ale ten czas leci...) pomieszkać w rodzinnym kraju mojego męża, ogarniał mnie niepokój na myśl, że ja, mieszczuch z krwi i kości, zamieszkam na wsi.
W zasadzie to już nawet nie pamiętam dlaczego zdecydowaliśmy się na wynajęcie domu właśnie na wsi. Mogliśmy przecież wybrać Lozannę czy Neuchâtel. Jednak na przekór rozsądkowi zamieszkaliśmy bardzo daleko od miasta. Od tamtej pory 3 razy się przeprowadzaliśmy i za każdym razem, gdy przychodziła decyzja o zmianie miejsca za mieszkania, miasto nie było brane pod uwagę.
To spokojne, wiejskie życie do tego stopnia przypadło nam do gustu, że gdy postanowiliśmy przeprowadzić się do własnego domu, nasz wybór padł na 300-letnią ruinę, która oczywiście znajdowała się na malutkiej wsi liczącej sobie aż 320 mieszkańców ;)
Dziś, kiedy jestem w mojej ukochanej Warszawie czy służbowo przebywam w wielkich, europejskich miastach z niecierpliwością czekam na powrót na wieś, gdzie budzi nas dostojny kogut sąsiadów, sarny i dziki wychodzą nam co wieczór na spotkanie, a ciekawskie borsuki obserwują nas w czasie wieczornego spaceru.

Zapraszam na spacer po naszej malutkiej wsi oraz jej okolicach :)














Życzę Wam wszystkim miłego wieczoru!

EN FRANÇAIS: Notre campagne...

21 komentarzy:

  1. Żyć, nie umierać. Pięknie. Jak z reklam Milki. Czasami się zastanawiałam, czy tak może być naprawdę, ale jak widać - tak. A będzie kiedyś o tej ruinie? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jak pięknie! bajkowo- taki spokój i zieloność :) Widać szczęście na zdjęciach :) Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie tam masz, naprawdę
    jednak mimo tych widoków ja jestem typowy mieszczuch,
    18 lat mieszkałam na wsi, a raczej w maleńkim miasteczku wyglądającym jak wieś i cały czas marzyłam o mieście
    teraz mieszkam w mieście, nie tak dużym jak Warszawa, ale takim w sam raz, takim, gdzie mogę sama wszędzie dojść, takim gdzie jest zielono i pięknie, takim mieście, które kocham całym sercem

    ludzie są różni i różne mają pragnienia i wymagania od życia
    ja nie ukrywam zawsze byłam leniwa i musiałam mieć wszystko pod nosem, w wielu przypadkach miasto to umożliwia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. LISKO,
    O nie, nie, nie... widoki jak z reklamy Milki, to tylko w Alpach ;)

    Jeżeli tylko jesteście zainteresowani naszą niekończącą się przygodą z ruiną, to chętnie coś na ten temat napiszę:)

    GLIMMER,
    Dziękujemy i pozdrawiam serdecznie!

    AGA-AA,
    Na szwajcarskiej wsi znacznie łatwiej się żyje, chociażby dlatego, że cała Szajcaria jest wielką wioską ;) Tutaj wszędzie jest blisko. Mieszkamy na wsi, ale do najbliższego miasta, drugiego pod wzgledem wielkości w kantonie Vaud, mamy 5 minut samochodem. Lozanna znajduję się o rzut beretem od nas ;) Moje codzienne, 50 kilometrowe dojazdy do pracy środkami komunikacji miejskiej, zajmują mi 45 minut. Jak widzisz ta tutejsz wieś jest bardzo przyjazna mieszkańcom ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Alez tam pieknie teraz u Ciebie! Musze kiedys blizej poznac te okolice ;)
    A no wlasnie, dlaczego nie wybraliscie Lozanny??? Spotkania na kawe by byly moze wtedy latwiejsze ;)

    Pozdrawiam! I czekam na ten pikantny mus :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no prosze, nastepna do kolekcji :)
    ja po 13 latach mieszkania na bretonskiej wsi nie umialabym sie chyba na powrot dopasowac do wielkomiejskosci. z Paryza uciekam jak pieprz rosnie po 3 dniach, jedynie 3miasto znosze dluzszy czas ale to z racji, ze tam moje korzenie.
    ciekawam tez Twojej "ruiny" bo i ja mam taka 300 letnia (1658 wykute nad wejsciem) do remontu.
    hi, hi a w tej Twojej Szwajcarii bardziej plasko niz u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. BEA,
    Zapraszamy nieutająco! Kiedy tylko będziesz miała czas i ochotę :)

    Co do zamieszkania w Lozannie, to wtedy mieliśmy bardzo dużego psa o niespożytej energii. Pogejrzewam, że nie umieliśmy sobie wyobrazić spacerów po mieście z 60kg, brykającym berneńczykiem ;)

    LELOOP,
    To normalne, że u nas płasko, bo mieszkamy na równinie szwajcarskiej :)
    Nasza ruina młodsza niż Twoja... w dokumentach widnieje data 1790 rok.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie! Nie dziwię się, że śpieszy Ci się z powrotami do domu.
    Podoba mi się pierwsze zdanie... ze względu na ten rok, który trwa już 11 lat;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aha, zapomniałam-oczywiście historia ruiny mile widziana:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepięknie Anoushko! Muszę jednak przyznać, że nie wyobrażam sobie życia poza miastem. Dużo bardziej wolę okazjonalnie zachwycać się urokami natury pozamiejskiej. :) Natomiast wyobrażam sobie, że dla kogoś kto woli na co dzień tę ciszę - to taka wieś jak na Twoich zdjęciach - to raj na ziemi. :)
    No może gdyby rzeczywiście 5 minut do miasta dzieliło - to i ja bym była skłonna na takie wiejskie przeprowadzki.
    O ruinie i ja chętnie poczytam i pooglądam zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak pięknie! Oglądam z zapartym tchem!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo się cieszę, że ten „nasz” kawałek Szwajcarii Wam się podoba :)

    PAT,
    Ja nawet nie wiem kiedy te 11 lat minęło...

    MALGOSIU,
    Też tak myślałam 11 lat temu ;)
    Dziś na myśl o powrocie do miasta przechodzą mi ciarki po plecach...
    Wcale to oczywiście nie oznacza, ze namawiam Cię do przeprowadzki na wieś :D


    Jeżeli chodzi o ruinę, to przed nami jeszcze bardzo dużo ciężkiej pracy, postaram jednak pokazać Wam coś w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja wlasnie wrocilam z krociutkiej wyprawy do Szwajcarii i jestem oczarowana wszystkimi widokami, spokojem itp. Jak teraz patrze na te fotki to az mnie skreca z zazdrosci. Pieknie tam!
    Chyba sie starzeje, bo nagle zaczely pociagac mnie wiejskie klimaty, spokoj, wolno plynacy czas.
    Chetnie poogladam fotki z prac nad ruina.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspanialosci wyplywaja z Twoich zdjec. Az chce sie tam byc!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja myslalam, ze miastowa jestem, ale musze przyznac, ze taka wies 'co wystarczy wsiasc w samochod, 20 minut i jestem w centrum miasta' zaczyna mi sie podobac. A u Ciebie to istny raj dla ziemi!

    A o ruinie, choc troszeczke ja znam, pragne wiecej i wiecej... ;) i bede czekac niecierpliwie :)
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  16. Anoushko, pięknie. Spokojnie i słonecznie. I drugie zdjęcie (to zarośnięte okno...) bardzo, bardzo mi się podoba.
    Przyłączam się do chętnych do opowieści o ruinie.
    Ptasia właśnie po rozmowie z drugą 1/2 o wiejskich domach itp.

    OdpowiedzUsuń
  17. KAROLKO,
    szkoda, że wcześniej się nie przyznałaś, bo może udałoby się spotkać na kawie :)

    EWO,
    dziękuję :)

    ELU,
    tutaj to jest trochę taka miastowa wieś ;) Spodobałoby Ci się :)

    PTASIU,
    to zarośnięte okno o każdej porze roku wygląda niesamowicie i bardzo nas intryguje :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani Z. w pieknym miejscu mieszkacie. Za nic w swiecie nie oddalabym ani kawalka tej 'magicznej krainy' :) Cudownne... Niewiele miejsc jest mnie w stanie tak oczarowac, naprawde! Jesli dzisiaj mi sie ono przysni, to znak ze Was tam odwiedzimy :)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Och tak, tam u Was jest przepięknie...

    OdpowiedzUsuń
  20. POLKA,
    No i co przyśniło się? :)
    A ta w ogóle to zamiłowanie do tych krajobrazów to u Was rodzinne... podobno Twój wujek bardzo za nimi tęskni ;)

    PINOSKU,
    Teraz jest jeszcze piękniej, niż jak byliście :)

    OdpowiedzUsuń