Przyznam się Wam szczerze, że kiedy 11 lat temu opuszczałam Polskę, aby przez rok (ale ten czas leci...) pomieszkać w rodzinnym kraju mojego męża, ogarniał mnie niepokój na myśl, że ja, mieszczuch z krwi i kości, zamieszkam na wsi.
W zasadzie to już nawet nie pamiętam dlaczego zdecydowaliśmy się na wynajęcie domu właśnie na wsi. Mogliśmy przecież wybrać Lozannę czy Neuchâtel. Jednak na przekór rozsądkowi zamieszkaliśmy bardzo daleko od miasta. Od tamtej pory 3 razy się przeprowadzaliśmy i za każdym razem, gdy przychodziła decyzja o zmianie miejsca za mieszkania, miasto nie było brane pod uwagę.
W zasadzie to już nawet nie pamiętam dlaczego zdecydowaliśmy się na wynajęcie domu właśnie na wsi. Mogliśmy przecież wybrać Lozannę czy Neuchâtel. Jednak na przekór rozsądkowi zamieszkaliśmy bardzo daleko od miasta. Od tamtej pory 3 razy się przeprowadzaliśmy i za każdym razem, gdy przychodziła decyzja o zmianie miejsca za mieszkania, miasto nie było brane pod uwagę.
To spokojne, wiejskie życie do tego stopnia przypadło nam do gustu, że gdy postanowiliśmy przeprowadzić się do własnego domu, nasz wybór padł na 300-letnią ruinę, która oczywiście znajdowała się na malutkiej wsi liczącej sobie aż 320 mieszkańców ;)
Dziś, kiedy jestem w mojej ukochanej Warszawie czy służbowo przebywam w wielkich, europejskich miastach z niecierpliwością czekam na powrót na wieś, gdzie budzi nas dostojny kogut sąsiadów, sarny i dziki wychodzą nam co wieczór na spotkanie, a ciekawskie borsuki obserwują nas w czasie wieczornego spaceru.
Dziś, kiedy jestem w mojej ukochanej Warszawie czy służbowo przebywam w wielkich, europejskich miastach z niecierpliwością czekam na powrót na wieś, gdzie budzi nas dostojny kogut sąsiadów, sarny i dziki wychodzą nam co wieczór na spotkanie, a ciekawskie borsuki obserwują nas w czasie wieczornego spaceru.
Zapraszam na spacer po naszej malutkiej wsi oraz jej okolicach :)
EN FRANÇAIS: Notre campagne...
Żyć, nie umierać. Pięknie. Jak z reklam Milki. Czasami się zastanawiałam, czy tak może być naprawdę, ale jak widać - tak. A będzie kiedyś o tej ruinie? :)
OdpowiedzUsuńjak pięknie! bajkowo- taki spokój i zieloność :) Widać szczęście na zdjęciach :) Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńpięknie tam masz, naprawdę
OdpowiedzUsuńjednak mimo tych widoków ja jestem typowy mieszczuch,
18 lat mieszkałam na wsi, a raczej w maleńkim miasteczku wyglądającym jak wieś i cały czas marzyłam o mieście
teraz mieszkam w mieście, nie tak dużym jak Warszawa, ale takim w sam raz, takim, gdzie mogę sama wszędzie dojść, takim gdzie jest zielono i pięknie, takim mieście, które kocham całym sercem
ludzie są różni i różne mają pragnienia i wymagania od życia
ja nie ukrywam zawsze byłam leniwa i musiałam mieć wszystko pod nosem, w wielu przypadkach miasto to umożliwia ;)
LISKO,
OdpowiedzUsuńO nie, nie, nie... widoki jak z reklamy Milki, to tylko w Alpach ;)
Jeżeli tylko jesteście zainteresowani naszą niekończącą się przygodą z ruiną, to chętnie coś na ten temat napiszę:)
GLIMMER,
Dziękujemy i pozdrawiam serdecznie!
AGA-AA,
Na szwajcarskiej wsi znacznie łatwiej się żyje, chociażby dlatego, że cała Szajcaria jest wielką wioską ;) Tutaj wszędzie jest blisko. Mieszkamy na wsi, ale do najbliższego miasta, drugiego pod wzgledem wielkości w kantonie Vaud, mamy 5 minut samochodem. Lozanna znajduję się o rzut beretem od nas ;) Moje codzienne, 50 kilometrowe dojazdy do pracy środkami komunikacji miejskiej, zajmują mi 45 minut. Jak widzisz ta tutejsz wieś jest bardzo przyjazna mieszkańcom ;)
Alez tam pieknie teraz u Ciebie! Musze kiedys blizej poznac te okolice ;)
OdpowiedzUsuńA no wlasnie, dlaczego nie wybraliscie Lozanny??? Spotkania na kawe by byly moze wtedy latwiejsze ;)
Pozdrawiam! I czekam na ten pikantny mus :)
no prosze, nastepna do kolekcji :)
OdpowiedzUsuńja po 13 latach mieszkania na bretonskiej wsi nie umialabym sie chyba na powrot dopasowac do wielkomiejskosci. z Paryza uciekam jak pieprz rosnie po 3 dniach, jedynie 3miasto znosze dluzszy czas ale to z racji, ze tam moje korzenie.
ciekawam tez Twojej "ruiny" bo i ja mam taka 300 letnia (1658 wykute nad wejsciem) do remontu.
hi, hi a w tej Twojej Szwajcarii bardziej plasko niz u mnie ;)
BEA,
OdpowiedzUsuńZapraszamy nieutająco! Kiedy tylko będziesz miała czas i ochotę :)
Co do zamieszkania w Lozannie, to wtedy mieliśmy bardzo dużego psa o niespożytej energii. Pogejrzewam, że nie umieliśmy sobie wyobrazić spacerów po mieście z 60kg, brykającym berneńczykiem ;)
LELOOP,
To normalne, że u nas płasko, bo mieszkamy na równinie szwajcarskiej :)
Nasza ruina młodsza niż Twoja... w dokumentach widnieje data 1790 rok.
Raj na ziemi!
OdpowiedzUsuńPięknie! Nie dziwię się, że śpieszy Ci się z powrotami do domu.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pierwsze zdanie... ze względu na ten rok, który trwa już 11 lat;)
Aha, zapomniałam-oczywiście historia ruiny mile widziana:)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie Anoushko! Muszę jednak przyznać, że nie wyobrażam sobie życia poza miastem. Dużo bardziej wolę okazjonalnie zachwycać się urokami natury pozamiejskiej. :) Natomiast wyobrażam sobie, że dla kogoś kto woli na co dzień tę ciszę - to taka wieś jak na Twoich zdjęciach - to raj na ziemi. :)
OdpowiedzUsuńNo może gdyby rzeczywiście 5 minut do miasta dzieliło - to i ja bym była skłonna na takie wiejskie przeprowadzki.
O ruinie i ja chętnie poczytam i pooglądam zdjęcia! :)
Jak pięknie! Oglądam z zapartym tchem!:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ten „nasz” kawałek Szwajcarii Wam się podoba :)
OdpowiedzUsuńPAT,
Ja nawet nie wiem kiedy te 11 lat minęło...
MALGOSIU,
Też tak myślałam 11 lat temu ;)
Dziś na myśl o powrocie do miasta przechodzą mi ciarki po plecach...
Wcale to oczywiście nie oznacza, ze namawiam Cię do przeprowadzki na wieś :D
Jeżeli chodzi o ruinę, to przed nami jeszcze bardzo dużo ciężkiej pracy, postaram jednak pokazać Wam coś w najbliższym czasie :)
A ja wlasnie wrocilam z krociutkiej wyprawy do Szwajcarii i jestem oczarowana wszystkimi widokami, spokojem itp. Jak teraz patrze na te fotki to az mnie skreca z zazdrosci. Pieknie tam!
OdpowiedzUsuńChyba sie starzeje, bo nagle zaczely pociagac mnie wiejskie klimaty, spokoj, wolno plynacy czas.
Chetnie poogladam fotki z prac nad ruina.
pozdrawiam
Wspanialosci wyplywaja z Twoich zdjec. Az chce sie tam byc!
OdpowiedzUsuńJa myslalam, ze miastowa jestem, ale musze przyznac, ze taka wies 'co wystarczy wsiasc w samochod, 20 minut i jestem w centrum miasta' zaczyna mi sie podobac. A u Ciebie to istny raj dla ziemi!
OdpowiedzUsuńA o ruinie, choc troszeczke ja znam, pragne wiecej i wiecej... ;) i bede czekac niecierpliwie :)
Buziaki!
Anoushko, pięknie. Spokojnie i słonecznie. I drugie zdjęcie (to zarośnięte okno...) bardzo, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do chętnych do opowieści o ruinie.
Ptasia właśnie po rozmowie z drugą 1/2 o wiejskich domach itp.
KAROLKO,
OdpowiedzUsuńszkoda, że wcześniej się nie przyznałaś, bo może udałoby się spotkać na kawie :)
EWO,
dziękuję :)
ELU,
tutaj to jest trochę taka miastowa wieś ;) Spodobałoby Ci się :)
PTASIU,
to zarośnięte okno o każdej porze roku wygląda niesamowicie i bardzo nas intryguje :)
Pani Z. w pieknym miejscu mieszkacie. Za nic w swiecie nie oddalabym ani kawalka tej 'magicznej krainy' :) Cudownne... Niewiele miejsc jest mnie w stanie tak oczarowac, naprawde! Jesli dzisiaj mi sie ono przysni, to znak ze Was tam odwiedzimy :)))
OdpowiedzUsuńOch tak, tam u Was jest przepięknie...
OdpowiedzUsuńPOLKA,
OdpowiedzUsuńNo i co przyśniło się? :)
A ta w ogóle to zamiłowanie do tych krajobrazów to u Was rodzinne... podobno Twój wujek bardzo za nimi tęskni ;)
PINOSKU,
Teraz jest jeszcze piękniej, niż jak byliście :)