Dni powoli się wydłużają. Ostatni śnieg prawie stopniał w naszym małym ogródku. Dwa dni temu pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie. Śnieżna zamieć ustępowała miejsca ulewnemu deszczowi, po którym z kolei wychodziło wspaniałe słońce. I tak przez cały dzień. Nie na darmo się mówi „w marcu jak w garcu”
Z utęsknieniem spoglądam na stragan naszego włoskiego dostawcy warzyw w nadziej, że zobaczę na nim pierwsze oznaki wiosny. Niestety poza truskawkami z Kenii, które akurat z wiosną niewiele mają wspólnego, na straganie nadal panuje zima. Wprawdzie Bea poinformowała mnie dziś, że pędzi na targ zakupić niedźwiedzi czosnek. Więc może jednak? Przecież niedźwiedzi czosnek i listki mniszka to niezawodny znak, że wiosna zaraz się pojawi :) Póki co zadowalamy się zimowym zestawem warzyw, z których usiłuję, z mniejszym lub większym powodzeniem, przygotować coś wiosennego.
Fasolowa sałatka z pieczonymi pomidorkami, rukolą i orzechami* – porcja dla 2 osób:
50 g suszonej fasoli black-eyed bean (mała, biała fasola z czarnym oczkiem)
50 g suszonej fasoli borlotti
50 g mieszanki różnych oliwek
10 pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół (polecam odmianę oliveti, niewielkie, podłużne pomidorki przypominające kształtem oliwki)
4 nieobrane ząbki czosnku
2 garście rukoli
2 gałązki świeżego tymianku
1 garść listków bazylii
1 garść pokruszonych orzechów włoskich
oliwa
gęsty ocet balsamiczny (crema di aceto balsamico)
sól
pieprz
odrobina cukru
Przygotowanie:
Oddzielnie namoczyć fasolę black-eyed bean oraz barlotti. Po 12 godzinach, opłukać je pod bieżącą wodą, zalać ponownie zimną wodą i zagotować. Gotować prze 10 minut na silny ogniu, poczym zmniejszyć ogień i gotować do momentu, aż fasola będzie miękka, ale jeszcze nie będzie się rozpadać, co zajmuje koło 40 minut. Odsączyć na sitku i pozostawić do ostygnięcia.
W czasie gdy fasola się gotuje, nagrzać piekarnik do 120°C. Na papierze do pieczenie ułożyć ząbki czosnku oraz pomidorki przekrojoną częścią do góry. Skropić wszystko oliwą i octem. Oprószyć solą, pieprzem, odrobiną cukru oraz listkami tymianku. Piec około 40 minut.
Do salaterki przełożyć jeszcze ciepłą fasolę, obrane ząbki czosnku, upieczone pomidorki, orzechy, rukolę oraz porwane liście bazylii. Doprawić do smaku solą i pieprzem,. Skropić oliwą i octem balsamicznym. Delikatnie wymieszać i natychmiast podawać.
Smacznego!
* zmodyfikowany przeze mnie przepis pochodzi, że wspaniałej książki «Mille et une graines» Jody Vassallo
RECETTE EN FRANÇAIS: Salade de deux haricots, tomates confites, roquettes et noix
Z utęsknieniem spoglądam na stragan naszego włoskiego dostawcy warzyw w nadziej, że zobaczę na nim pierwsze oznaki wiosny. Niestety poza truskawkami z Kenii, które akurat z wiosną niewiele mają wspólnego, na straganie nadal panuje zima. Wprawdzie Bea poinformowała mnie dziś, że pędzi na targ zakupić niedźwiedzi czosnek. Więc może jednak? Przecież niedźwiedzi czosnek i listki mniszka to niezawodny znak, że wiosna zaraz się pojawi :) Póki co zadowalamy się zimowym zestawem warzyw, z których usiłuję, z mniejszym lub większym powodzeniem, przygotować coś wiosennego.
Fasolowa sałatka z pieczonymi pomidorkami, rukolą i orzechami* – porcja dla 2 osób:
50 g suszonej fasoli black-eyed bean (mała, biała fasola z czarnym oczkiem)
50 g suszonej fasoli borlotti
50 g mieszanki różnych oliwek
10 pomidorków koktajlowych przekrojonych na pół (polecam odmianę oliveti, niewielkie, podłużne pomidorki przypominające kształtem oliwki)
4 nieobrane ząbki czosnku
2 garście rukoli
2 gałązki świeżego tymianku
1 garść listków bazylii
1 garść pokruszonych orzechów włoskich
oliwa
gęsty ocet balsamiczny (crema di aceto balsamico)
sól
pieprz
odrobina cukru
Przygotowanie:
Oddzielnie namoczyć fasolę black-eyed bean oraz barlotti. Po 12 godzinach, opłukać je pod bieżącą wodą, zalać ponownie zimną wodą i zagotować. Gotować prze 10 minut na silny ogniu, poczym zmniejszyć ogień i gotować do momentu, aż fasola będzie miękka, ale jeszcze nie będzie się rozpadać, co zajmuje koło 40 minut. Odsączyć na sitku i pozostawić do ostygnięcia.
W czasie gdy fasola się gotuje, nagrzać piekarnik do 120°C. Na papierze do pieczenie ułożyć ząbki czosnku oraz pomidorki przekrojoną częścią do góry. Skropić wszystko oliwą i octem. Oprószyć solą, pieprzem, odrobiną cukru oraz listkami tymianku. Piec około 40 minut.
Do salaterki przełożyć jeszcze ciepłą fasolę, obrane ząbki czosnku, upieczone pomidorki, orzechy, rukolę oraz porwane liście bazylii. Doprawić do smaku solą i pieprzem,. Skropić oliwą i octem balsamicznym. Delikatnie wymieszać i natychmiast podawać.
Smacznego!
* zmodyfikowany przeze mnie przepis pochodzi, że wspaniałej książki «Mille et une graines» Jody Vassallo
RECETTE EN FRANÇAIS: Salade de deux haricots, tomates confites, roquettes et noix
Mmmm, wspaniała sałatka zaklinająca przybycie wiosny :) Bardzo smakowicie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńWiesz Tili ta sałatka jest naprawdę świetna, jak zresztą większość przepisów z tej książki. Polecam :)
OdpowiedzUsuńta sałatka to na pewno z większym powodzeniem :-)
OdpowiedzUsuńjest śliczna i kolorowa
Piękna wiosenna sałatka!:) Zjadłoby się :)
OdpowiedzUsuń:) A ja wlasnie zjadlam na obiad spaghetti z pieczonymi pomidorkami i rucola:) Salatke na pewno zrobie, bo to takie bardzo moje smaki :)
OdpowiedzUsuńI co ja mam napisac? :) Wszystko co lubie w jednej salatce! Teraz jestem glodna to Twoja wina Anoushko :p
OdpowiedzUsuńASIEJU,
OdpowiedzUsuńdziękuje, ale ona trochę oszukana jest, po niewiele w niej wiosennych rzeczy, poza kolorami... Ale na bezrybiu i rak ryba :)
MAJANO,
polecam, bo nie dość, że dobra to i zdrowa!
ELU,
nie po raz pierwszy okazuje się, że mamy podobne upodobania smakowe :)
Spaghetti z pomidorkami i rukolą wprost uwielbiam! Jak prawie wszystko we włoskiej kuchni :)
POLKA
jaka moja wina?
jesteś głodna, bo za mało zjadłaś na obiad ;)
PS też jestem głodna...
do styrii wiosna juz dotarla i chyba telepatycznie zrobilam salatke fasolowa, choc nieco inna;) za czosnkiem niedzwiedzim tez pora sie rozejrzec na bazarku i moze jakies wiosenne pesto z niego wyczarowac:)
OdpowiedzUsuńusciskuje
u nas szaro buro, deszczowo :(
OdpowiedzUsuńa sałatka prezentuje sie bardzo apetycznie, a po przeczytaniu przepisu już wiem, ze chcą ją, tu i teraz;)
Niestety musze Cie zmartwic : niedzwiedziego czosnku jeszcze dzis nie mieli ;) Ale ponoc juz w przyszlym tygodniu (pojade tez 'na zwiady' do lasu).
OdpowiedzUsuńA salatka swietnie sie prezentuje! I to tez takie 'moje' smaki :)
PS. A ja wlasnie wrocilam z cudownego, wiosennego spaceru - dwie i pol godziny w sloncu nad jeziorem :)
Pyszne, pyszne, pyszne!!
OdpowiedzUsuńI piękne...:)
i tu te pomidorki pieczone :)))))))
OdpowiedzUsuńJaka piękna ta sałatka
STRONY SMAKU,
OdpowiedzUsuńMoze i do nas wkrotce zawita?
Po czosnek mam zamiar wybrac sie do lasu :) Mamy tutaj caly pagorek pokryty niedzwiedzim czosnkiem oraz ksiazke pelna przepisow do wyprobowania :)
AGA-AA
Jeszcze chwila i sie zazieleni!
Dziekuje :)
BEA
Zazdroszcze spaceru!
Po obiedzie zrobilam sobie 30 min spacer nad jeziorem. Moze i dobrze, ze tylko tyle, bo bardzo mnie ten spacer rozleniwil ;)
PAT
Dziekuje :)
Wracasz juz?
MARGOT,
OdpowiedzUsuńte pomidorki to prawdziwy clou salatki :)
Właśnie dziś się okazało, że jeszcze dość długo nie. To będzie najdłuższy wyjazd jak do tej pory;-)
OdpowiedzUsuńkocham salatki...i rukole ....i orzechy..i pomidory.....ech-fajny przepis i cudna fota-taka wlasnie wiosenna :)
OdpowiedzUsuńcoś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńO,tak. Pieczone pomidorki przybliżają nie tylko wiosnę, ale i lato...
OdpowiedzUsuńÇa sent le printemps chez toi:)
OdpowiedzUsuńBon dimanche!
My, z pewnym przejęciem, zauważyliśmy dziś, że o 18 jeszcze jest jasno.
OdpowiedzUsuńWiosna-wiosna.
PAT
OdpowiedzUsuńDlugie i w zyczliwym otoczeniu. Tez bym tak chciala :)
GOSIU,
Dziekuje :)
LOLKA
Fajnie, ze Ci sie podoba!
PINOS,
Dla mnie takie pomidorki sa caloroczne... ale ja uzalezniona jestem ;)
AWOZ,
Merci et bonne semaine pour toi :)
ZIELONE-BUTY,
Dzis bylo prawdziwie wiosennie. Nawet obiad zjedlismy na zewnatrz. A teraz zalujemy, ze nie posmarowalismy buziek kremem... czerwoni jestesmy jak raki!
A tak w ogole to wczoraj na targu zakupilam niedzwiedzi czosnek, listki mniszka i szparagi! Jedym slowem WIOSNA prosze Panstwa :D
Oj, tu tez pooda nie moze sie zdcydowac. BLE.
OdpowiedzUsuńZa to ja jestem zdcydowana: taką sałatke zjadlabym bez wahania. Listki mniszka na targu... O, ja moge o tym zalewdie pomarzyc...
Cudowny jest Twój blog, jakoś pierwszy raz na nim goszczę. Dodaję do ulubionych u siebie. Pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńJa tylko pragnę zaznaczyć, że 9 dni czekania na kolejny wpis to stanowczo za dużo.
OdpowiedzUsuńA co tam - masz moja nominację do Kreativ Blogger :P
niestety ta chwila się coś za bardzo przeciąga :(
OdpowiedzUsuń