środa, 1 października 2008

Zabójcze tarteletki czekolodowo-gruszkowe

Są takie potrawy, które po spróbowaniu rzucają nas na kolana tak skutecznie, że ciężko jest nam o nich zapomnieć. Ciekawe, że często są to dania bardzo proste, których przygotowanie nie wymaga użycia nie wiadomo jak wymyślnych składników oraz całego dnia spędzonego w kuchni. W zasadzie jest jeden warunek, aby taka potrawa pozostała niezapomniana, a mianowicie dobrej jakości składniki, z których należy ją wykonać.
Połączenie w deserach gruszek z czarną czekoladą od zawsze należało do moich ulubionych. Nic więc dziwnego, że gdy w oko wpadł mi ten przepis, natychmiast postanowiłam go wypróbować. Rezultat przerósł nasze najśmielsze oczekiwania. Tarta zaczęła, niepokojąco często, pojawiać się na naszym stole :-)
Z czasem zmodyfikowałam oryginalny przepis na ciasto, które pomimo tego że bardzo nam smakowało, zawierało, jak na mój gust, odrobinę (!) za dużo masła.
Zaczęłam także piec indywidualne tarteletki zamiast dużej tarty. W ten sposób każdy skupia się na swojej tarteletce, co pozwala uniknąć zaciętego boju o odstani kawałek tarty pozostawiony na talerzu ;-)


Bardzo kruche ciasto na 8 tarteletek o ø 8 cm :
245 g mąki
185 g masła o temp. pokojowej
35 g mleka o temp. pokojowej
1 żółtko o temp. pokojowej
1/2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki ciemnego cukru
1/2 łyżeczki soli

Farsz :
100 g czarnej, startej czekolady
4 gruszki
125 ml 25% śmietanki
1 jajko
1 żółtko
1 opakowanie cukru waniliowego
3 łyżki ciemnego cukru
8 szczypt cynamonu

Przygotowanie :
Do uprzednio przesianej mąki dodać pozostałe składniki ciasta. Dobrze wyrobić. Uformować kulę, owinąć ją w folią spożywczą i schować do lodówki na minimum 4 godziny. Po wyjęciu ciasta z lodówki rozwałkować je, podsypując mąką, na cienki placek (2-3 mm). Wykroić 8 placuszków wielkości foremek pamiętając o tym, żeby zostawić spory zapas, gdyż ciasto lubi się kurczyć w czasie pieczenia. Wyłożyć foremki ciastem. Ponakłuwać. Podpiec tarteletki w piekarniku nagrzanym do 200°C przez 10 minut.
W tym czasie obrać gruszki, przeciąć na pół i usunąć gniazda nasienne, ponacinać wzdłuż nie przecinając do końca, na cienkie plasterki.
Wyjąć tarteletki z piekarnika. Do każdej nasypać po 2 łyżeczki startej czekolady i ułożyć połowę gruszki rozchylając delikatnie plasterki, tak aby powstało coś na kształt gruszkowego wachlarza. Następnie zalać gruszki uprzednio ubitą śmietaną z cukrem, cukrem waniliowym i jajkami. Na końcu oprószyć gruszki cynamonem.
Wstawić ponownie do nagrzanego do 200°C piekarnika. Po około 10 minutach, gdy masa śmietanowa zacznie się delikatnie przyrumieniać, zmniejszyć temperaturę do 180°C i piec jeszcze przez 15-20 minut, aż masa stężeje. Podawać tarteletki jeszcze ciepłe. Uwaga, one silnie uzależniają!


Smacznego :-)


RECETTE EN FRANÇAIS: Tartelettes poires-chocolat de la mort qui tue

14 komentarzy:

  1. Anoushka,jakie śliczne te tartaletki
    Piękne!
    Hm ,na weekend wybrałam dziesięć przepisów na łakocie i ten jest w tej dziesiątce i co ja biedna mam zrobić?
    Niegłupi wymyślił ,że od nadmiaru szkodzi....ja nie wiem co upiec....
    p.wiesz magdalenki nadal są u mnie
    na topie ,nadal uwielbiam je piec...

    OdpowiedzUsuń
  2. Anoushko, i ja bardzo chetnie wyprobuje :) Przyznaje, ze czekoladowo-gruszkowe u nas tylko 'kupne', wiec pora to zmienic ;)

    Pozdrawiam!

    (i raz jeszcze dziekuje!!! :D )

    OdpowiedzUsuń
  3. MARGOT :)
    Na gruszki sezon dopiero się rozpoczyna, wiec możesz zrobić w przyszłym tygodniu :D

    BEA
    Polecam się na przyszłość :)
    A do zrobienia tarty zachęcam gorąco, bo jest naprawdę warta grzechu i tych kilku kilogramów do rzucenia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekne! Cudowne! Uwielbiam takie wlasnie zestawienia:) Gruszka-czekolada, gruszka-imbir, gruszka-kardamon...
    Moge poprosci o jedna chociaz??:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczne tarteletki! Gruszki z czekoladą to jeszcze nie próbowałam...bardzo to apetyczne:))

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAWSZEPOLKO,
    już nie ma, ale jak tylko zapowiesz, że będziesz w naszych stronach, upiekę natychmiast i dostaniesz nie tylko jedną :)

    EWENO,
    dziękuję i polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma sprawy, juz sobie zapisalam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne!!! Tartę z tego samego przepisu piekłam w ubiegłym roku. Był to mój pierwszy czekoladowo-gruszkowy wypiek; od tej pory jest to jedno z moich ulubionych połączeń. W tym roku też na pewno zrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja sie zdecydowac nie moge czy wole gruszki z serem czy z czekolada. Jedno jest pewne: sa to polaczenia idealne! Takie tartaletki w moim domu zniknelyby migiem :) Pysznosci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To jeszcze raz ja ;) gdyz... ustrzelilam' Cie :) zerknij tutaj prosze http://mojakuchnia.blogspot.com/2008/10/ustrzelona.html
    Oczywiscie udzial w zabawie tylko jesli masz na to ochote!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Anoushko,

    Twój blog to prawdziwa skarbnica przepisów, jakie lubię: prostych i wyrafinowanych zarazem. Nie będę Ci pisać, że zdjęcia piękne, apetyczne itd, itp. Tak sobie myślę, że największym komplementem dla autora blogu kulinarnego jest moment, w którym jego czytelnik zakasuje rękawy i wkracza do kuchni z blogowym przepisem w dłoni. Tak więc niniejszym donoszę, że tarteletki dosłownie zachwyciły moich wczorajszych francuskich gości, mnie samą również :)

    Uwaga techniczna: ciasto naprawdę się kurczy przy pieczeniu i zostawienie sporego marginesu jest BARDZO ważne (niestety pierwsze cztery tarteletki po wtępnym podpiekaniu przybrały formę naleśnikową i nie doczekały się farszu. Z następnymi było już z górki).

    Tak więc droga Anoushko, bardzo serdecznie dziękuję Ci i za ten przepis, który juz ma swoje miejsce w mojej książce kucharskiej.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. DOBRAWKO,
    nic dodać nic ująć. Odkąd przeczytałam Twój komentarz uniosłam się kilka centymetrów nad ziemię i japa mi się śmieje od ucha do ucha :)
    Dziękuję!!! Ogromnie się cieszę, że tarteletki smakowały!

    Uwaga techniczna jak najbardziej słuszna. Ciasto kurczy się zapewne z powodu dużej ilości masła. A najśmieszniejsze jest to, że nigdy nie kurczy się taka samo...

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń