czwartek, 20 lutego 2014

Gorzkie pomarańcze, jabłka, cytryny i wanilia lub kardamon... konfitura!

Konfiturę z gorzkich pomarańczy pokochałam niedawno. Dzięki Lù, której konfitura jest najlepsza na świecie! Nie za słodka, nie za gorzka. Po prostu idealna! Taką konfiturę mogę jeść bez żadnych dodatków. Łyżeczką prosto ze słoika.
Pod koniec stycznia dostałam mejl od Lù : "Nasz Sycylijczyk ma wspaniałe, gorzkie pomarańcze z własnej uprawy. Nie pryskane. Piękne. Zamówić Wam?" No pewnie, że zamówić!
I tak wyruszyliśmy na sobotnią wycieczkę do pobliskiej Lombardii po gorzkie pomarańcze i przede wszystkim na obiad w towarzystwie Lù i Fabio, cudownych przyjaciół, smakoszy, niemających sobie równych, specjalistów od kuchni regionalnej Włoch. Wróciliśmy z pomarańczami nie tylko gorzkimi, cytrynami i karczochami. Wszystko z Sycylii. Wszystko nieprzyzwoicie świeże i zabójczo pachnące i niepryskane. 
Przez kolejne dwa dni smażyłam konfiturę pomarańczową i poddawałam się aromaterapii. Warto było :)


Konfitura z gorzkich pomarańczy* - około 8 słoiczków o pojemności 200 ml:
500 ml soku z gorzkich pomarańczy (około 2 kg owoców)
1200 ml wody
750 g szarej renety
1 kg cukru (jeżeli wolicie bardzo słodkie konfitury to możecie dodać 200 g więcej)
4 słodkie, niepryskane pomarańcze np. tarocco
sok z półtorej cytryny
laska wanilii (fakultatywnie)
kilka ziarenek zielonego kardamonu (fakultatywnie)

Przygotowanie:
1 dzień: Jabłka umyć, oderwać ogonki i pokroić na ćwiartki. Zalać 800 ml wody. Zagotować, zmniejszyć ogień i gotować od czasu do czasu mieszając przez następne 30 minut. Zdjąć z ognia, przecedzić przez sitko. Odstawić do ostygnięcia. Odmierzyć 500 ml soku. 
Wycisnąć sok z gorzkich pomarańczy zachowując pestki. Odmierzyć 500 ml soku. Pestki zawinąć w gazę i odstawiać.
Słodkie pomarańcze bardzo dokładnie wyszorować w gorącej wodzie. Pokroić na ćwiartki i następnie każdą ćwiartkę na bardzo cienkie plasterki. Przełożyć do głębokiej patelni lub szerokiego garnka, zasypać 200 g cukru i zalać resztą wody (400 ml). Zagotować i gotować do momentu, aż kawałki pomarańczy staną się przezroczyste.
Dodać sok z gorzkich pomarańczy, jabłek oraz cytryn i dosypać pozostały cukier. Zagotować delikatnie mieszając. Gdy cukier się rozpuści, zanurzyć w konfiturze gazę i pestkami. Przykryć i odstawić w zimne miejsce na całą noc.
2 dzień: Piekarnik nagrzać do 100°C. Słoiczki dokładnie umyć, osuszyć i wstawiać do piekarnika wraz z przykrywkami na około 20 minut. 
Gazę z pestkami wyjąć z konfitury i wyrzucić. Konfiturę zagotować delikatnie mieszając. Gotować na silnym ogniu około 20 minut, do momentu aż zacznie gęstnieć (przeprowadzić test wylewając kilka kropli na zimy talerzyk. Konfitura jest gotowa gdy po ostudzeniu zacznie delikatnie zastygać)
Gorącą konfiturę przelać do słoiczków. Jeżeli lubicie i macie akurat pod ręką zielony kardamon lub wanilię, możecie wrzucić do niektórych słoiczków rozcięty kawałek laski wanilii** lub kilka ziarenk kardamonu. 
Słoiczki mocno zakręcić i odstawiać do góry nogami i pozostawić do całkowitego ostygnięcia. Po otwarciu przechowywać w lodówce.

Smacznego!


*na podstawie przepisu z książki Christine Ferber, Leçons de confitures, Ed. du Chêne-Hachette Livre, 2012 
** IMHO wersja z wanilią przebija wszystkie inne na głowę :)


RECETTE EN FRANÇAIS : Oranges amères, pommes, citrons et vanille... confiture!

czwartek, 31 października 2013

Bezglutenowe, mocno czekoladowe mi-cuit

Czekoladę lubię, jednak daleko mi do prawdziwych czekolado-holików, dla których dzień bez czekolady jest dniem straconym. Jednak z nadejściem jesiennej aury coraz częściej nachodzi mnie ochota na właśnie coś mocno czekoladowego. Nic w tym dziwnego gdyż jak powszechnie wiadomo czarna czekolada zawiera dużo magnezu, a co za tym idzie wspaniale wpływa na poprawę nastroju.
Wiele lat temu w czasie mojej pierwszej wizyt w Paryżu znajomi podali na deser czekoladowe ciastko. Pachniały nieziemsko. Wyglądały natomiast bardzo niepozornie, przynajmniej dopóki nie wbiłam w nie łyżeczki... Wtedy zrozumiałam, że oto właśnie mam okazję spróbować czekoladowego mi-cuit, czyli ciastka z płynnym czekoladowym środkiem.
Jego przygotowanie jest banalnie proste. Jedyną trudność może sprawić wyczucie czasu po jakim należy wyjąć mi-cuit z piekarnika, aby jego wierzch oraz boki były upieczone, a środek nadal surowy jednak gorący. Nie należy zrażać się małymi niepowadzeniami, bo tak czy inaczej nawet gdy mi-cuit jest za mało lub za bardzo upieczony, to zupełnie nie wpływa to na jego smak.



Czekoladowe bezglutenowe mi-cuit - dla 4 osób
140 g gorzkiej czekolady o 70% zawartości kakao
100 g miękkiego masła
70 g trzcinowego cukru
30 g mąki ziemniaczanej
30 g zmielonych migdałów
40 g gęstej śmietany
4 jajka
Ziarenka z połowy laski wanilii
szczypta soli
cukier puder do posypania
8 kawałków mlecznej czekolady

Przygotowanie:
Piekarni nagrzać do 220°C.
4 obręcze* posmarowane masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Ustawić na wyłożonej folią aluminiową blasze.
Jajka utrzeć z cukrem na puszystą masę (około 10 minut), dodać mąkę ziemniaczaną, zmielone migdały oraz szczyptę soli oraz ziarenka wanilii. Czekoladę wymieszać z masłem i śmietaną. Rozpuścić w kąpieli wodnej. Dokładnie wymieszać i odstawić do przestygnięcia. Wlać do masy jajecznej i ponownie bardzo dokładnie wymieszać.
Każdą obręcz napełnić masą czekoladową. W środek wcisnąć po 2 kawałki mlecznej czekolady.
Piec w piekarniku z termoobiegiem przez 8 minut. Następnie włączyć ogrzewanie od spodu i piec przez kolejne 4-5 minut. Czas pieczenia zależy od wielkości mi-cuit.
Sprawdzić, delikatnie naciskając brzegi ciasta, czy po boki są już upieczone. Na wierzchu powinna utworzyć się skorupka, ale środek powinien się uginać pod naciskiem palca, co oznacza, że jest nadal jest płynny
Każde mi-cuit delikatnie przenieść na talerzyk, zdjąć obręcz i delikatnie odkleić papier do pieczenia. Podawać natychmiast posypane cukrem pudrem.

Smacznego!

*obręcze można zastąpić dużymi filiżankami. Wtedy nie wyjmujemy mi-cuit na talerze tylko podajemy je w filiżankach



RECETTE EN FRANÇAIS : Mi-cuit sans gluten

środa, 18 września 2013

Clafoutis z jabłkami

Średniej wielkości jabłko pokrywa 14% dziennego zapotrzebowania naszego organizmu na witaminę C, zawiera 4 gramy błonnika, przeciwutleniacze oraz 95 kalorii. Jabłka rosną w naszym klimacie. Nie trzeba ich znikąd sprowadzać. Do szczęśliwców zaliczam tych, co mają własną jabłoń w ogrodzie lub łatwy dostęp do starych, niepryskanych odmian jabłek.
W myśl tego, co napisałam jestem w czepku urodzona. Nie dość, że mam kochającą rodzinę i wspaniałych przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć, to do sadu pełnego starych jabłoni mam niecałe 100 metrów. Wystarczy, że przejdę przez drogę. Ich owoce nie są piękne, jednak smak nie ma sobie równych. Jedne są mniejsze, drugie większe. Czasami można trafić na robaka, bo drzew nikt nie opryskuje.
Cieszą mnie małe przyjemności jak wschód słońca nieprzysłonięty smogiem, beczenie owiec, które sąsiad używa zamiast kosiarki, wieczorne koncerty świerszczy i cisza, która aż dźwięczy w uszach. Cieszy mnie bardzo stara, zdziczała śliwa, która w tym roku obsypana jest cierpkimi owocami wielkości 50 groszówki. Zbiorę je i zrobię nalewkę. Cieszy mnie, że mogę iść do Jacques’a po mleko prosto od krowy i po jajka od wolnych, szczęśliwych kur, które cały dzień grzebią w ziemi. Jestem szczęśliwa, bo mieszkam wśród ludzi, którzy szanują otaczającą przyrodę. Wspólnie oszczędzamy wodę, choć nie cierpimy na jej brak. Segregujemy śmieci nie dlatego, że w tym roku zostały wprowadzone wysokie opłaty za worki, ale dlatego, że mamy świadomość, że wystarczy niewielki wysiłek, aby wszystkim nam żyło się lepiej i zdrowiej.


Clafoutis z jabłkami*dla 4 osób:
700 g twardych, kwaśnych jabłek
4 średniej wielkości jajka
150 ml pełnotłustego mleka
100 ml śmietanki
160 g mąki
140 g cukru
20 g masła
szczypta soli
sok z 2 cytryn
otarta skórka z 1 cytryny
cukier waniliowy

Przygotowanie:
Jabłka obrać, pokroić w cienkie plastry, skropić sokiem z cytryny, aby nie sczerniały.
Jajka utrzeć z 130 gramami cukru, dodać mąkę, sól, otartą skórkę z cytryny i dokładnie wymieszać. Powoli dodawać mleko cały czas mieszając do uzyskania gładkiej masy. Jabłka zalać ciastem i delikatnie wymieszać.
Formę do pieczenia wyłożyć papierem. Jeżeli używacie naczynia do zapiekanek, należy je wysmarować masłem i oprószyć cukrem. Ciasto przełożyć do formy, obłożyć ciasto wiórkami masła.
Piec przez 10 minut w 200°C. Następnie zmniejszyć temperaturę do 150°C i piec przez kolejne 40 minut. Wyjąć clafoutis z piekarnika, oprószyć pozostałym cukrem oraz cukrem waniliowym. Piec jeszcze przez kolejne 10-15 minut. Przed wyjęciem sprawdzić końcem noża czy ciasto się upiekło.
Clafoutis można podawać na gorąco lub na zimno. Ja zdecydowanie wolę gorące, choć ciężko się wtedy kroi i lubi się rozpadać. Po ostudzeniu kroi się znacznie łatwiej, ale smak jest trochę inny. Spróbujcie tak i tak i wybierzcie wersję, która smakuje wam bardziej.

Smacznego!

*podobny przepis podawała kiedyś na swoim blogu Ela 

RECETTE EN FRANCAIS : Clafoutis aux pommes


piątek, 19 lipca 2013

Charlotta z letnimi owocami

Charlotta została stworzona w XVIII wieku na cześć królowej Charlotty, małżonki Jerzego III, króla Anglii. Jej podstawą była marmolada jabłkowa wymieszaną z sokiem cytrynowy i cynamonem, którą przekładano do formy wyłożonej nasączonymi masłem plastrami brioszek, zapiekało i podawało polaną sosem angielskim. Nasza polska szarlotka jest niczym innym jak zmodyfikowaną wersją tego właśnie deseru. Natomiast charlotte à la Parisienne, zwaną również charlotte à la russe zawdzięczamy Antoine Carême. Kulinarny geniusz Carême'a podpowiedział mu stworzenie delikatnego deseru bez pieczenia z biszkoptami, przełożonego musem z kremu bawarskiego oraz świeżymi owoców. 
Charlotta to nasz ulubiony, letni deser. Gorąco polecam!


Charlotta z letnimi owocami - dla 8 osób:
2 opakowanie biszkoptów
500g malin*
500g truskawek*
200 ml kremówki 35%
1 łyżka cukru pudru

Krem bawarski:
4 żółtek
60 g cukru
400 ml mleka
200 ml kremówki 35%
7 listków żelatyny
1 łyżka rumu
ziarenka z 1 laski wanilii
szczypta soli

Winna galaretka:
50ml białego, słodkiego wina
1 łyżka cukru pudru
1 listek żelatyny
ziarenka z 1/2 laski wanilii

Przygotowanie:
Owoce delikatnie opłukać i dokładnie osuszyć. Najładniejsze maliny i truskawki odłożyć do dekoracji. Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Żółtka z cukrem i solą utrzeć na puszystą masę. W rondelku zagotować mleko z wanilią. Gorące mleko powoli wlewać do żółtek cały czas ubijając na średnich obrotach. Przelać wszystko do rondelka, dodać rum i postawić na małym ogniu. Gotować cały czas mieszać, do momentu aż masa zacznie oblepiać łyżkę. Nie dopuścić do zagotowania! Zdjąć rondelek z gazu dodać 7 odciśniętych listków żelatyny (jeden zostawić do winnej galaretki) i dokładnie wymieszać, żeby żelatyna się całkowicie rozpuściła. Odstawić do ostygnięcia.
Ubić kremówkę. Zmniejszyć obroty i dodawać partiami całkowicie ostudzony krem. Dokładnie wymieszać na jednolitą masę. Wstawić do lodówki na 15-20 minut, aż masa zacznie się  ścinać.
Dno i boki formy wyłożyć biszkoptami. Aby biszkopty nie osuwała się z boków można je przykleić do formy używając do tego kropelki kremu.
Wino zagotować z cukrem, dodać wanilią i pozostałą żelatynę. Wymieszać do dokładnego rozpuszczenia się.
Ubić pozostałą kremówkę, pod koniec ubijania dodać cukier puder.
Na dno formy wylać 1/3 kremu bawarskiego. Na kremie ułożyć warstwę malin. Zalać połową pozostałego kremu, ułożyć warstwę truskawek, zalać resztą kremu. Na krem wyłoży ubitą kremówkę. Udekorować świeżymi owocami i posmarować winną galaretką. Wstawić do lodówki na minimum 8 godzin.

Smacznego!

*do przygotowania charlotty można wykorzystać każdego rodzaju owoce, niekoniecznie letnie. Nasze ulubione to truskawki, maliny, jagody, jeżyny oraz czerwona porzeczka. 


RECETTE EN FRANÇAIS : Charlotte aux fruits d'été