piątek, 4 stycznia 2013

Wytrawne magdalenki z marchewką, pistacjami i colombo

Robicie postanowienia noworoczne?
Kiedyś mi się zdarzało. Z upływem lat zdarza mi się coraz rzadziej. Już nie przyrzekam sobie, że zrobię to czy tamto. Za bardzo się stresuje, gdy nie wychodzi mi z realizacją postanowień. Od kilku lat nie postanawiam więc niczego. Po prostu robię. Robię wszystko, żeby się udało. A jednak, dziś gdy przygotowywałam zdjęcia do dzisiejszego wpisu, czart szeptał mi do ucha, że powinnam postanowić, że w tym roku wypisy na blogu będą pojawiać się regularnie. Podpuszczał nawet, żebym w postanowieniach posunęła jeszcze dalej i przyrzekła, że nowy wypis będzie co tydzień... Niestety moi Drodzy, na takie postanowienia nie jestem gotowa, ale zobaczę co się da z tym zrobić :)
Gdy piekę magdalenki, to wcale nie myślę o Prouście. Myślę o Ali, z którą kilka lat temu wymieniłam sporo mejli na ich temat.
Na temat pochodzenia magdalenek istnieją przynajmniej dwie legendy. Mnie zainteresowała ta z polskim pochodzeniem. Podobno magdalenki zostały upieczone po raz pierwszy na polecenie Stanisława Leszczyńskiego, który takimi ciasteczkami pragnął uhonorować Voltaire'a znanego ze swojego łakomstwa. Autorką magdalenek była kucharka króla Stanisława - Madeleine, której kulinarny geniusz uhonorowano nadając ciasteczkom jej imię.
Piekąc magdalenki należy pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, należy przesiać mąką, co pozwoli nam na otrzymanie wspaniale miękkich ciasteczek. Po drugie, przed pieczeniem ciasto należy mocno schłodzić w lodówce, a następnie piec magdalenki przez pierwsze 4 minuty w bardzo mocno nagrzanym piekarniku. Dzięki temu zabiegowi magdalenki będą miały charakterystyczny garb. Reszta, bez względu na to czy zdecydujecie się na słodką lub wytrawną wersję magdalenk, to już dziecinnie prosta zabawa.

Wytrawne magdalenki z marchewką, pistacjami i colombo* - 14 sztuk:
150 g mąki
90 g masła
30 g parmezanu
3 jajka
3 średniej wielkości marchewki
3 łyżki pistacji (mogą być zarówno solone jak i niesolone)
2 łyżki oliwy
1 łyżka colombo (można zastąpić ostrym curry)
1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
sól
świeżo mielony czarny pieprz

Przygotowanie:
Masło rozpuścić. Dodać oliwę i zostawić do ostygnięcia.
Marchewki obrać, umyć i osuszyć. Zetrzeć na tarce z małymi otworami. Dodać colombo i poszatkowane pistacje. Wymieszać i odstawić na bok.
Jajka ubić. Dodać parmezan, przesianą mąkę, proszek do pieczenia i wymieszać. Dodać masło i mieszać, aż dokładnie połączy się z ciastem. Na końcu dodać startą marchewkę z pistacjami i colombo. Wymieszać. Doprawić do smaku solą i czarnym pieprzem. Przykryć ciasto folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez minimum godzinę.
Piekarnik nagrzać do 270°C. Formę do pieczenia magdalenek dokładnie wysmarować masłem i wypełnić ciastem w 2/3. Piec przez 4 minuty w 270°C. Zmniejszyć temperaturę do 210°C i piec przez kolejne 6 minut.
Wyjąć magdalenki z piekarnika. Zostawić na chwilę do przestygnięcia. Podawać jeszcze ciepłe.

*przepis na podstawowe ciasto znalazłam w książce Lucii Pantaleoni, Madeleine, Wyd. Solar, 2008. Dodatki to już mój pomysł.

Smacznego!

RECETTE EN FRANÇAIS: Madeleines aux carottes, pistaches et colombo

16 komentarzy:

  1. Magdalenki sa piekniusie,ale zdjecie tak czadowe,ze nie moge sie napatrzec...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne połączenie smaków :) wyglądają też niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. marchewki z colombo to mój kulinarny standard... niezawodny :)
      polecam!

      Usuń
  3. Żabciu Ty masz dobre pomysły :) Pistacje i colombo to chiba ta kropka nad i, której mi brakowało w magdalenkach Asi! Może jeszcze odrobina skórki z cytryny? Hm :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne one są! Magdalenki - moje imienniczki ;) Fajne takie wytrawne!
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie koniecznie powinnaś je piec
      jak najczęściej :)

      Usuń
  5. O nie nie, żadnych postanowień noworocznych, mam wystarczająco innych powodów do stresu ;) Zresztą tak jak piszesz - lepiej robić niż planować!

    Magdalenki - bomba, w życiu bym nie wpadła na pomysł niesłodkich magdalenek! A ten król Staś to musiał być niezły łasuch, w babie ponoć też maczał palce :)

    Dużo dobrego w Nowym Roku Anoushko, uściski! :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. w babie au rhum oczywiscie, rety.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmmm... znając jego temperament, to nie tylko w tej rumowej ;)))

      Usuń
  7. spóźnione życzenia noworoczne (zapomniałam się wpisać spisując przepis na sałatkę zii Cri). I mam jedno postanowienie noworoczne: kupić w końcu magladenkową foremkę. No i, oczywiście, zrobić magdalenki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję Mayu!
      dla Was również :*

      ooo takie postanowienia lubię ;)

      Usuń
  8. świetne te magdalenki, muszę tylko sobie sprawić formę i zabieram się za robienie :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie proszę sprawozdanie czy i jak smakowały!
      również pozdrawiam

      Usuń
  9. wytrawnych jeszcze nigdy nie jadłam, ale prezentują się wspaniale! Pozdrawiam! Asia

    OdpowiedzUsuń