Gdybyście kiedyś mieli okazję zawitać na helwecką ziemię, a dokładniej do kantonu Vaud lub Fribourga, koniecznie musicie spróbować jednego z najpopularniejszych ciast tych regionów - salée au sucre.
Jest to placek przygotowany z drożdżowego, solonego ciasta, polanego gęstą, zabójczo tłustą śmietaną wymieszaną z cukrem. Ponieważ obydwa wspomniane kantony od zawsze rywalizowały ze sobą praktycznie w każdej dziedzinie – Vaud, to kanton protestancki, podczas gdy Fribourg jest kantonem katolickim, każdy z nich ma swoją odmianę salée au sucre, z której jest bardzo dumny. I tak w kantonie Vaud zajadymy się Taillé de Goumoens, podczas gdy mieszkańcy kantonu Fribourga twierdzą, że nie istnieje lepsze ciasto niż Gâteau du Vully.
Różnice między tymi ciastami są niewielkie, jednak nie na darmo się mówi, że diabeł tkwi w szczegółach... Z powodu tych szczegółów mieszkańcy tych dwóch kantonów mogliby stanąć na polu bitwy o najlepsze salée au sucre;)
Do ciasta Gâteau du Vully dodaje się niekiedy smalec, z kolei do ciasta Taillé de Goumoens można dodać otartą skórkę z cytryny. Różnie przygotowuje się również polewę ze śmietany. W kantonie Fribourga śmietanę miesza się z cukrem i rozbełtanym jajkiem. W wyrośniętym cieście robi się dziury, do których wlewa się śmietanę. Na końcu wszystko posypuje się cukrem, cynamonem oraz płatkami zimnego masła. Z kolei w kantonie Vaud ciasto nacina się w romby, które zalewa się bardzo gęstą, tłustą śmietaną wymieszaną z cukrem. Gâteau du Vully piecze się w formie placków, podczas gdy Taillé de Goumoens przygotowuje się w na dużej prostokątnej blasze.
Ciasto, którym ugościliśmy Basię i Łukasza w czasie ich listopadowego pobytu w ruinie, jest wypadkową tych dwóch słynnych salée au sucre. Nazwałam go Taillé de Goumoens, bo jednak zdecydowanie bliżej mu do tej właśnie wersji. Poza tym, gdy ostatnio znajomi mieszkańcy kantonu Vaud spróbowali mojego wypieku, zakrzyknęli jednogłośnie, że przygotowałam wspaniałe Taillé de Goumoens. Niech więc już tak zostanie ;)
Basi ciasto tak zasmakowało, że po ich wyjeździe namówiła mnie na wspólne pieczenie. Oto rezultat :) Nieświadomych lojalnie uprzedzam - uzależnia! Prawda Baśku? ;)
Taillé de Goumoens - z podanych proporcji wychodzą dwa spore placki, każdy na 8-10 osób:
500 g mąki
350 ml mleka
75 g rozpuszczonego i przestudzonego masła
10-12 g soli
7 g drożdży instant (lub 40g świeżych drożdży)
1 łyżka cukru
Oraz:
400 ml gęstej, słodkiej, tłustej śmietany o 45% zawartości tłuszczu (polecam podwójną śmietanę z Gruyère ;))
6 łyżek cukru
Przygotowanie:
Masło rozpuścić w gorącym mleku. Zostawić do ostygnięcia. Wymieszać wszystkie składniki ciasta, dodać drożdże* i zagniatać ciasto przez około 10 minut. Ciasto najpierw będzie się mocno lepić do rąk. W miarę zagniatania powinno zrobić się aksamitne w dotyku i błyszczące. W razie gdyby było zbyt klejące, można je podsypać jedną, dwoma dodatkowymi łyżkami mąki. Zostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Gdy podwoi objętość, przebić i ponownie zostawić do wyrośnięcia.
Ciasto podzielić na dwie części. Z każdej części uformować placek o grubości 2-3 cm. Ponacinać całą powierzchnię w romby zostawiając centymetrowy brzeg. Przykryć ściereczką i zostawić na 20 minut do wyrośnięcia.
Śmietanę wymieszać z cukrem.
Na styku każdego z rombów zrobić palcem wgłębienie. Połową śmietany zalać wgłębienia i nacięcia.
Piec przez 25 min w piekarniku nagrzanym do 160°C. Następnie zwiększyć temperaturę do 200°C i piec jeszcze około 10 minut.
Po wyjęciu z piekarnika polać ciasto resztą śmietany Zostawić do ostygnięcia. Ciasto najlepsze jest jeszcze letnie.
*Jeżeli używacie świeżych drożdży, to należy uprzednio je wymieszać z 2 łyżkami ciepłego mleka i łyżeczką cukru i pozostawić do wyrośnięcia zanim doda się do ciasta.
Smacznego!
RECETTE EN FRANÇAIS: Fierté des Vaudois - Taillé de Goumoens
Fajnie dowiedzieć się takich ciekawych rzeczy. Ciasto zapowiada się pysznie, nigdy o takim nie słyszałam,dlatego z chęcią bym spróbowała. Mały kawałeczek, ze względu na tę tłustą śmietankę;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:*
Ps. Piękne zdjęcie :)
Chyba kiedyś Bea namawiała na to ciasto... Ale te Wasze francuskie nazwy są dla mnie tak egzotyczne, że może mylę z czym innym. :D Tak czy siak podoba mi się za prostotę. :)
OdpowiedzUsuńZaba, u nas to ciasto znika w kilka minut :) Dzieki za przepis i pomysl!
OdpowiedzUsuńSliczne kolory na Twoim zdjeciu i bezbledne naciecia, u mnie kompletnie niewidoczne...
Buziak wielki :**
ojej i tu u Żaby to pyszne ciasto i krateczka perfekcyjna , no koleżanko ciasto prezentuje się przepysznie
OdpowiedzUsuńTak troche to do tarte au sucre podobne chyba ? No i chcialabym miec taka amarantowa slomeczke ;))
OdpowiedzUsuńAgus jest boska ! Zebym ja tylko miala dostep do takiej smietany ;)
OdpowiedzUsuńZabierzecie takie w kwietniu do A.? Może się bardzo przydać ;-)
OdpowiedzUsuńHmm.. mam jutro smażyć pączki.. Anoushka, proszę, trzymaj kciuki żeby udało mi się namówić znajomych na owo cudo o nazwie której nie wymówię w miejsce pączków :))) :D Ta polewa -bomba! :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc :)
Anushko, piękne:) Podobają mi się takie wspólne zachwalania:) To jeszcze bardziej każe mi upiec to ciasto:)
OdpowiedzUsuńP.S Cudny fuksjowy kolor!
U każdej jakieś vintage drożdżowe! I to jakie wspaniałe! To bardzo mi się podoba, uwielbiam takie połącznia słodkich i słonych smaków, a Twoje ciasto kojarzy mi się ze smakiem karmelu z solą morską.
OdpowiedzUsuńMAJANO,
OdpowiedzUsuńłap, zrobiłam dwa i zastanawiam się komu wetknąć kawałek... smutno tak tyć w samotności ;)
Cmok :*
MAŁGOŚ,
trzeba było się skusić ;) Bea wie co dobre!
BAŚKU,
no właśnie, to jest ciasto niebezpieczne... wywołuje walki ostatni okruszek :)
ściskam :*
ALUŚ,
dziękuję Psze Pani :*
MISS COCO,
jak najbardziej podobne, za wyjątkiem tej zabójczej śmietany, której u Was chyba nie produkują ;)
Też bym chciała, bo to zdjęciu to jest akurat łyżeczka :)
AGA,
a mascarpone masz? No hop do sklepu i bierz się do pieczenia. Zrobi furorę i wszyscy będą Cię wielbić :*
HANIU,
zrobię dwie i przywiozę. Takie węglowodany będą jak znalazł, żeby naładować baterie :)
MONIKA,
trzymam. Bardzo mocno trzymam. A może zrób pączki i ten placek? Z nim jest 10 razy mniej roboty niż z pączkami. Słowo harcerza :)
Ściskam :*
EWALAJNO,
dziękuję :)
W takim razie czekam na relację z pieczenia :)
MARTA,
Masz bardzo trafne skojarzenia :)
Piękne zdjęcie:)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dojrzałam, że z Basią coś wspólnie pichciłyście :) Fascynujące są takie kulinarne kulturowe przepychanki (to już o historii/wariantach wypieku). Przypomina się nasza polska dyskusja o kremówkach vel napoleonkach ;) No i... gdzie tu u nas dostać śmietanę 45% ;(?
OdpowiedzUsuńbardzo intrygujący przepis.
OdpowiedzUsuńzaciekawił mnie.
muszę go zanotowac ;]
A ono nie jest z Luksemburga to ciasto? ;-) Żartuję rzecz jasna, ale stamtąd je znam. Kiedyś robiłam, ale ponieważ za wcześnie wymieszałam śmietanę z cukrem, tenże się rozpuścił i zapiekło się na taką jakby krówkę. Lubie też tarte au sucre po prostu, mi kojarzy się z Lotaryngią i Alzacją. Ach te wpływy.
OdpowiedzUsuńI nie mów o ruinie, bo mnie zazdrość zżera - posiadaczka już prawie gruntu.
BURCZYBRZUCHY :),
OdpowiedzUsuńwitam i dziękuję!
Zajrzałam do Was. Bardzo fajny blog :)
PTASIU,
sprawa napoleonek i kremówek nadal budzi żywe emocje ;)
Może na wsi, prosto od krowy? ;) A jak nie, to Baśka wypróbowała mascarpone i świetnie się sprawdziło.
KARMELITKO,
po zanotowaniu koniecznie musisz go wykonać ;)
NARZECZONO,
ostatnio się zastanawiałam jak się mają postępy przy budowie własnego kąta. Cały czas trzymam kciuki.
Cicho! Jaki Luksemburg, jaka Alzacja, jaka Lotaryngia? Jak Helweci to usłyszą, to odrzucą neutralność, żeby bronić honoru ich salé au sucre ;)
Żabko, ja cudownie że jesteś. Lubię Twoje słowa, takie lekkie, pełne dowcipu, a do tego smaczne historyjki. I ten kołacz mmmm jak ja bym go teraz zjadła, nie boję się takiego uzależnienia ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko :*
Masz racje, diabel tkwi w szczegolach ;) Na szczescie lubie kazda wersje 'salée au sucre' i musze przyznac, ze juz gdy pierwszy raz sprobowalam Gâteau du Vully bylam w siodmym niebie ;) Baaardzo 'niebezpieczny' wypiek ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. Sliczne zdjecie! :)
TILI,
OdpowiedzUsuń:)
ściskam bardzo mocno :*
BEA,
nieprawdaż?
dziękuję i również pozdrawiam :)
Chyba bede musial do Ciebie przyjechac i sprobowac, bo napewno robisz najlepsze;)... po co bede jakies nieudane proby robil;)
OdpowiedzUsuńJesteś okrutna. Okrutna. Rozdałaś wszystkie kawałki...
OdpowiedzUsuńChoć uzależnia, to ja odważnie spróbuję :-)
OdpowiedzUsuńAnushko, przed chwilą podziwiałam i się wczytywałam u Basi, teraz tutaj - i coraz większą ochotę na to ciasto mam. Może nawet jeszcze dziś? na pożegnanie karnawału :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym spróbowała
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że u nas nie ma takiej tłustej śmietany, bo jeszcze bym upiekła :P
OdpowiedzUsuńnajbardziej podoba mi się ten jego minimalizm i świadomość, że musi wybornie smakować z kubkiem kefiru na śniadanie :)
OdpowiedzUsuńPiękne, a my bardzo zadowoleni, bo zdjęcie opublikowane u nas! Ale ta słomka pod kolor serwetki to czysty szpan ;-)
OdpowiedzUsuńARKU,
OdpowiedzUsuńno prawie się zgadza ;)))
PINOSIE,
szybko się robi, więc nie widzę najmniejszego problemu ;)
ŁASUCHU,
do odważnych świat należy :)))
AMARANTKO,
no i jak zrobiłaś?
:)
DOROTO,
nic nie stoi na przeszkodzie, że taki placek upiec. Sam się robi :)
ZIELENINO,
ale mascarpone jest... ;)
PAULO,
no właśnie minimalizm, praktycznie zero roboty oraz wspaniały smak to niezaprzeczalnie jego atuty :)
WYKRYWACZE SMAKU,
to nie słomka, to łyżeczka :) Szpanerska, co? ;)
No to się uśmiałam po przeczytaniu Twojej odpowiedzi - dokładnie tak było, pączki i placek :D Placek - jak dla mnie - prze-pysz-ny, choć znalazł się i taki co powiedział że drożdżowe (każde) to nie jest dobre ciasto, uwierzysz? :D
OdpowiedzUsuńUściski :)