Wiosna przyszła nagle i niespodziewanie. Mam nadzieję, że już zostanie z nami do lata. Słońce, ciepło, ptaki drą się jak oszalałe, a zwierzyniec postanowił wyłysieć. Nie nadążamy z odkurzaniem...
Zrobiliśmy sobie przedłużony weekend. W czasie spaceru po miejscowych polach doszliśmy do wniosku, że takie przedłużone weekendy powinniśmy fundować sobie, co 2 miesiące.
Pomimo tego, że pogoda typowo wiosenna na straganach nadal panuje zima i sezon na pomarańcze. Nasza ulubiona odmiana, to Tarocco. Słodkie, soczyste o niesamowitym smaku i upajającym zapachu. W każdą sobotę kupujemy 10kg skrzynkę. Znikają nie wiadomo kiedy. Chyba się uzależniliśmy... Ptit Suisse codziennie rano podaje mi szklankę świeżo wyciśniętego soku. Resztę zużywamy do ciast, deserów oraz sałatek.
Pomarańczowy sorbet z orientalną nutą - porcja dla 4 osób:
600 ml świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy
150 g cukru (mniej więcej - wszystko zależy od tego jak słodkie są pomarańcze)
6 ziaren kardamonu
2 łyżki wody z kwiatów pomarańczy
Przygotowanie:
Sok wymieszać z cukrem. Dodać rozgnieciony kardamon i zagotować. Gotować na średnim ogniu przez 15 minut. Dodać wodę z kwiatów pomarańczy. Wymieszać. Zamrażać* w maszynie do lodów według wskazań producenta.
Jeżeli nie posiadacie maszyny do lodów, masę należy zamrażać w płytkiej foremce przez około 3 godziny, pamiętając o tym żeby w tym czasie zmiksować sorbet przynajmniej 3, a najlepiej 4 razy. Wyjąć na 10 minut przed podaniem. Udekorować plasterkami pomarańczy i pistacjami. O pistacjach zapomniałam ;)
*gdzieś przeczytałam, że masy wcale nie trzeba schładzać przed wstawieniem do zamrażalnika, bo taka gorąca szybciej się mrozi. Sprawdziłam i okazało się to zgodne z prawdą, o czym nie omieszkałam poinformować Ptit Suisse'a... Mąż się na mnie spojrzał z niedowierzaniem i zapytał się czy miałam fizykę w szkole. No miałam, ale to było dawno temu… Eeeh :)))
Smacznego!
RECETTE EN FRANCAIS: Sorbet d’oranges aux saveurs orientales
To się nazywa efekt Mpemby. I powinni tego uczyć na fizyce;)
OdpowiedzUsuńJa lubię sorbet pomarańczowy z cynamonem:)
Nigdy nie spotkałam się z tym rodzajem pomarańczy, a szkoda, bo u nas w domu też pochłaniamy jakieś ogromne ilości tych owoców :) kupię kilka kg, a już po dwóch-trzech dnia nie ma po nich śladu :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudownie wygląda ten sorbet! A z tym mrożeniem gorącego... chętnie bym wypróbowała, ale myślę, że zostałabym zamordowana za rzekome "psucie zamrażalki". ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wow, sorbet w lutym to już naprawdę wyraźna wizja wiosny i lata :D Zdjęcia przepiękne, więc serdecznie zapraszamy na nasz portal kulinarno-fotograficzny http://wykrywacz-smaku.pl/ :)
OdpowiedzUsuńA widzisz Anoushka, uczą nas głupot w tej szkole a praktycznych rzeczy nie nauczą.. Ja na przykład umiałam policzyć z jaką prędkością porusza się - uwaga - nieruchomy meteoryt, a o zamrażaniu gorącego na fizyce nie miałam pojęcia..
OdpowiedzUsuńNo, a sorbet bossski, lody zimą to jest bardzo dobra myśl :)
Serdeczności :)
No, wygląda pysznie. Super pomysł na niedzielny deser.
OdpowiedzUsuńPINKCAKE,
OdpowiedzUsuńno teraz to już wiem, bo przeszłam przyspieszony kurs fizyki ;)
Młodzieżą będąc pewnie też wiedziałam... a może i nie, bo ja jednak jestem humanistka i wstyd się przyznać, ale z fizyki to wiele nie umiałam ;)
Połączenie pomarańczy z cynamonem jest debeściarkie!
FUCHSIA,
tarocco to włoska odmiana zaliczana do "blood orange" - czy to ma jakiś odpowiednik w naszym języku?
Również pozdrawiam :)
ZAYTOON,
dziękuję :)
Może wypróbuj jak nikogo nie będzie w domu ;)?
Czołem :)
WYKRYWACZ SMAKU,
dziękuję za zaproszenie!
W końcu ktoś się pokusił o założenie takiego portalu. Dołączę z przyjemnością :)
MONIKA,
:DDD
dziękuję :*
AG PE,
dziękuję i miło mi Cię widzieć pierwszy raz na blogu :)
Ja chcę i długi weekend i taki sorbet. Najlepiej dwa (i weekendy i sorbety).
OdpowiedzUsuńczudowny, cudowny!
OdpowiedzUsuńchcę taki sorbet na deser!
rety, oszałamiający.
Anoushko, jaki cudowny deser i piękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej wiosny wokoło. Też bym już chciała, tak bardzo tęsknię za ciepełkiem i słoneczkiem.
U mnie dziś wieje i to bardzo, a zapowiadają powrót zimy pod koniec tygodnia. Przygnębiające to.
Czekam na wiosnę.
Ściskam:*
po prostu piękne to jest
OdpowiedzUsuńU nas pomarańcze przejadane są w podobnych ilościach, zapewne jednak nie są tak pyszne jak Wasz, ale jak się nie ma co się lubi to..
OdpowiedzUsuńPiekny deser, piękne zdjęcie Anoushko:)
A wiesz co jeszcze? Na święta dostałam książkę Pierra 'Patisserie of Pierre Hermé' i tam jest to ciasto, które zaproponowałaś w ramach WC! Aż mi się zachciało zrobić je raz jeszcze gdy je zobaczyłam ;)
ps. a wrzucisz zdjęcie swojego kociego futra? z chęcią bym je zobaczyła :))
U mnie też sezon na pomarańcze, takie tanie, takie pyszne i do tego prosto z drzewa!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie robiłam sorbetu, a w koszyku mam 10 kg pomarańczy więc na pewno wypróbuję przepis, szkoda tylko, że nie mam maszynki do lodów...
Serdecznie pozdrawiam,
SWS
I ja zaczynam czuć wiosnę powoli i chodzą ostatnio za mną lody lub sorbety. Zjadłabym taki pucharek mmmm tak smakowicie mówisz o tych pomarańczach, że aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńBuziak :*
Sorbet już czaruje naszych gości :) Serdecznie dziękujemy za dołączenie do Wykrywacza smaku i zapraszamy ponownie :) Mamy również profil na facebooku gdzie czekamy z otwartymi ramionami ;-) http://www.facebook.com/pages/Wykrywacz-smaku/163112597063123 :)
OdpowiedzUsuńAnoushko! Litości nie masz! Ja jeszcze żyję z marzeniami o Twoim brulee z gruszkami, a Ty sorbet serwujesz, i to jaki! Wspaniały!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Widzę, że u Ciebie kolejny fenomenalny deser. WSPANIAŁE! Sorbet pomarańczowy uwielbiam za jego lekkość, ale wersja z kardamonem i wodą z kwiatów pomarańczy - to dopiero musi być coś! A Twój przepis na creme brulee ciagle za mną chodzi... nawet w ostatni weekend, tytułem przygotowań w kierunku jego przygotowania, zrobiłam najprostszy CB, żeby w ogóle zobaczyć, jak to się robi - taka "próba generalna" :)
OdpowiedzUsuńO nie sorbet z kardamonem, Zaba jak mozesz? :D
OdpowiedzUsuńA czy jest on wyraznie kardamonowy? Bo ja raz wpadlam na pomysl zrobienia syropu kardamonowego (gotowalam cukier, wode i zmielony kardamon, przecedzilam) i powstaly plyn prawie nei mial kardamonowego aromatu...
:**
PS. Fizyka w kuchni, no to jest powazna sprawa, w kuchni mysli si eprzeciez po kuchennemu :)
prawdziwa cytrusowa rozpusta! to zwiastuje wiosnę jak nic :)
OdpowiedzUsuńna fizyce tego w szkole nie uczą/nie uczyli
OdpowiedzUsuńhttp://przekroj.pl/cywilizacja_nauka_artykul,1267,1.html
eMWoo
HANKA,
OdpowiedzUsuńmowisz, masz - szykuj sie na kwiecien :)
KARMELITKO,
coz za zachwyt :)
Dziekuje! Dyg, dyg :)
MAJANO,
dziekuje :)
Wiosna ma trwac do przyszlego tygodnia... A potem zapowiedziano powrot zimy :(
Zycie to nie je bajka...
ALUS,
po prostu dziekuje ;)
Juz za chwileczke, juz za momencik posle mejla z terminem wspolnego pieczenia :)
VIRIDIANKO,
Piecz, piecz, moze niekoniecznie to samo, bo tam jest sporo innych przepisow wartych grzechu ;)
Gadzine przedstawie. Juz wkrotce :)
MZ,
nie da sie ukryc, ze maszynka ulatwia zycie... jednak nie zawsze. Latem nie mozna na na liczyc :( Ja mam to szczescie, ze odziedziczylam turbine do lodow. Ta sprawdza sie w kazdych warunkach. Podobnie jak zamrazalka, choc troche wiecej z nia roboty, ale efekty sa bardzo zadawalajace :)
TILI,
no to juz! Hop w samolot. Sorbet juz czeka :)
WYKRYWACZU SMAKU,
dziekuje za zaproszenie :)
DELIKATESSEN,
no i jak? Dolaczylas do grona uzaleznionych od crème brûlée ;)?
To bardzo fajny deser. Przy niewielkim nakladzie sil, osiaga sie nadzwyczajne efekty. Czegoz chciec wiecej ;)
Dziekuje!
BASKU,
no jakos tak wyszlo... niechcacy :)
Jak najbardziej kardamonowy. Tak sobie mysle, ze taki syrop to musi postac tzn imho trzeba zagotowac wode z calymi, albo rozlupanymi ziarnami kardamonu i odstawic je na kilkanascie godzin, zeby woda przeszla ich zapachem. Poszukam cos na ten temat, moze pomoze :)
PAULO,
obys miala racje :)
eMWOO,
wychodzi na to, ze nieukiem nie jestem? Ani humanistka z krwi i kosci?
Uuuuf :)))
ANNO-MARIO,
OdpowiedzUsuńsorbet nie zajac, nie ucieknie :)
Rob crème brûlée, bo wart jest tych kilku kalorii ;)
Buzka!
O matko i córko...toć od samego patrzenia można się uzależnić. Do dobrego. :D
OdpowiedzUsuńTo ja dzisiaj przepytam swojego domowego fizyka o efekt Mpemby :) jak dobrze odpowie, to zrobię mu taki sorbet :)
OdpowiedzUsuń[a fizyka - która w istocie jest całkiem ciekawa - w szkole jest zabijana przez brak umiejętności zainteresowania nią dzieci - a przynajmniej takie jest moje zdanie]
Piękne zdjęcie!
Amarantko, musze Ci odpisac, bo widze ze nas jest przynajmniej dwie z tym mysleniem (no i jeszcze kilku znajomych by sie znalazlo). Fizyka, chemia, matematyka - rany, to moze byc takie fajne, zawsze zadaje sobie pytanie w jaki sposob sie uczy tych przedmiotow? Nauczyciele mowia, ze pojecie "mola" czy "sily" sa nie do ogarniecia, ale przeciez nie wysztkie dzieci sa "humanistami"?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
PS. Zaba wybaczysz mam nadzije, ze Ci tu zasmiecam :)
MAŁGOŚ,
OdpowiedzUsuń:))) ale to zdrowe uzależnienie :)))
AMARANTKO, BAŚKU,
nic doda nic ująć.
Zainteresowanie przedmiotami ścisłymi, i nie tylko zresztą, zabijane jest w zarodku. Dziecięcia nie stara się zainteresować. Ma się nauczyć, wkuć, zaliczyć i zapomnieć. Przynajmniej tak było u mnie. Przez całe lata obowiązkowego szkolnictwa byłam przekonana, że matematyki nie można zrozumieć, a fizyka to już w ogóle, koszmar nad koszmary. Gdy weszłam w dorosłe życie okazało się, że nie tylko lubię, a wręcz uwielbiam...
PS
Jakie zaśmiecanie!
Fajnie, jak dyskusje schodzą na inne tematy niż kuchenne :)
Ja na szczęście miałam nauczycieli prawdziwych humanistów :) którzy potrafili zainteresować także fizyką i chemią; z fizyki jeździłam nawet na wykłady do Polskiej Akademii Nauk - optyka i atomistyka były fascynujące...
OdpowiedzUsuńA co do sorbetu... piękny, zazdroszczę; pomarańcze kupuję rzadko - mało mam smacznych w okolicy; a żeby znać ich nazwę? to już rozpusta...
Oj kusząc,kuszące :) może dzisiaj to zrobię?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
zielona-kuchnia.blogspot.com
Zadziwiające! Choć zimno na dworze i mnie w tej chwili również, po ujrzeniu zdjęcia i przeczytaniu przepisu, zapragnęłam tego sorbetu... :)
OdpowiedzUsuńJest piękny. I tak pomarańczowy... No i już wiem, co dokupię na urodziny do KA - dzieżę do lodów :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie spotkałam się z tym rodzajem pomarańczy, a szkoda, bo u nas w domu też pochłaniamy jakieś ogromne ilości tych owoców , kupię kilka kg, a już po dwóch-trzech dnia nie ma po nich śladu.
OdpowiedzUsuńCooking Recipes
Żabko, tak długo Cię już nie ma :( Gdzie jesteś, jak nie ma Cię z nami? Tęskno mi do Twoich smakołyków :)
OdpowiedzUsuńBuźka ciepłe i wiosenne :*
Sorbety i wszystkie lody świetne są o każdej porze roku:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPINOSIE,
OdpowiedzUsuńzazdroszczę. Dobrzy nauczyciele to cenny skarb...
:)
NATALIA,
miło Cię widzieć :)
No i jak? Zrobiłaś?
VIOLIŚKO,
witaj :)
No właśnie, dlaczego uważa się, że lody i sorbety to letni deser?
Dla mnie jest to deser całoroczny ;)
USAGI,
ciekawa jestem czy będziesz zadowolona. Ja wprawdzie nie miałam tego cuda do KA, ale moja dzierża się nie sprawdziła. Dopiero turbina spełniła moje oczekiwania. No ale ja podobno jestem za bardzo wymagająca i czepianie się mam we krwi ;)
BILLO,
witaj :)
Może się spotkałaś, tylko o tym nie wiesz ;)
Tak naprawdę to jest jedna z najpopularniejszych odmian pomarańczy. Może warto podpytać sprzedawcę?
TILI,
marzłam na dalekiej północy, ale już jestem i postaram się nie milknąć na tak długo :)
Ściskam mocno :*
KASINKO,
podpisuję się dwoma rękoma pod Twoim komentarzem :)
Miło mi Cię widzieć na blogu :)
Bardzo apetycznie wygląda.. chociaż niestety nie dla mnie bo jestem uczulona na cytrusy.. Uwielbiam ich zapach.. a smak zachowuję w pamięci.. Ile bym dała żeby móc zjeść coś prawdziwie pomarańczowego lub cytrynowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Wygląda niesamowicie pysznie!! Fajnie tu u Ciebie ;) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuń