środa, 3 czerwca 2009

Zanim skończy się bób...

Przez wieki bób był jednym z najważniejszych źródeł białka w wielu krajach Azji, Afryki oraz Europy. Jednak nie wszyscy spieszyli się, żeby poznać jego smak. Przedstawicie wyższych klas starożytnego Egiptu omijali bób szerokim łukiem twierdząc, że jest on niegodnych ich delikatnych podniebień :) Sytuacja na szczecie uległa zmianie i dziś suszony bób wchodzi w skład popularnego dnia kuchni egipskiej Ful Mudammas.
Podobno Pitagoras nazywał bób fasolą umarłych, gdyż zdarzało się, że niektóre osoby z bliżej nieokreślonych powodów, najprawdopodobniej genetycznych wad, reagował na spożyty bób w bardzo nieprzyjemny sposób.
Bób najbardziej przypadł do gustu Rzymianom, którzy dodawali i dodają go do wielu najróżniejszych dań. Włosi zajadają się młodym, surowym bobem delikatnie skropionym oliwą i wymieszanym z płatkami pecorino. Dodają do zup, risotto, frittat czy makaronów*.
Sezon na bób powoli mija. Aby nacieszyć się jeszcze jego smakiem, zrobiłam naszą ulubioną sałatkę z bobem i groszkowym-miętowym pesto.
Sałatka jest banalnie prosta. A gdy uda nam się przekonać członków rodziny do współpracy przy łuskaniu groszku i bobu, można zaryzykować stwierdzenie, że robi się w 5 minut :)
Bardzo ładnie się prezentuję w niewielkich szklaneczkach zwanych po francusku verrines (od fran. verre czyli szklanka). Takie zielone verriny wyglądają bardzo efektownie i świetnie się nadaję do rozpoczęcia wspólnego biesiadowania.
Ostatnio podałam ją jako dodatek do grillowanych mięs i warzyw. Wszystkim bardzo się spodobała. Gdyby zostały Wam resztki, w co szczerze wątpię, możecie roznieść ziarenka bobu i zużyć ją jako pastę do kanapek :)


Sałatka z bobu z groszkowo-miętowym pesto** - porcja dla 6 osób:
450 g świeżego bobu (po wyłuskaniu)
250 g zielonego groszku (może być mrożony)
4 ząbki czosnku
15 plastrów plasterków suszonego boczku (można zastąpić pancettą, lub wędzonym, chudym boczkiem)
100 g parmezanu
garść listków mięty
garść migdałowych płatków
10 łyżek oliwy
2 cytryny
sól
czarny pieprz

Przygotowanie:
Bób wraz z czosnkiem ugotować w niesolonej wodzie, do momentu, aż będzie al dente. Przelać zimną wodą, osuszyć. Obrać ze skórki.
W ten sam sposób potraktować zielony groszek pomijając obieranie groszku ze skórki ;) Po osuszeniu zmiksować z oliwą, ugotowanym czosnkiem, sokiem z cytryn, parmezanem oraz miętą. Wymieszać z bobem i doprawić do smaku solą i pieprzem.
Piekarnik nagrzać do 250°C. Plasterki boczku rozłożyć na blasze, wstawić do piekarnika na około 10 minut, aż tłuszcz się wytopi i boczek stanie się chrupiący. Podpiec migdały na suchej patelni. Oprószyć sałatkę migdałami, pokruszonym boczkiem oraz płatkami parmezanu.

Smacznego!

*Zródło „Les 1001 saveurs” wyd. Flammarion
**Oryginalny przepis, nieco przeze mnie zmodyfikowany, pochodzi z książki Jamie’s Kitchen.


RECETTE EN FRANÇAIS:...

11 komentarzy:

  1. Idz sobie :P
    Bo ja umieram na brzuch dzisiaj i nie moge nic jesc :(
    Jak ja lubie bob! Moglabym go jesc kilogramami, wiec jesli kiedys mnie zaprosisz na takie danie, to pliss przygotuj dla mnie samej ze cztery takie 'szklaneczki' :)))))
    Buziaki i lece gotwac gulaszowa dla Gosci :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. *gotowac
    Za bardzo sie spiesze do tej gulaszowej :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepadam za tą sałatką... jakoś nigdy nie mam szans na resztki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawszepolko cmokam w brzuchol by nie bolał :*

    Jak to Agnieszko mija sezon jak sie jeszcze nie zaczął ;)
    Tobie to dobrze, takie pyszności możesz zajadać

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już się nie mogę doczekać bobu!!! Co roku najadam sie nim ile tylko sie da :) Oby w tym roku sezon na bób trwał jak najdłużej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham bób!:)) Nie mogę się doczekać takiego świeżutkiego..mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie przepadam za bobem,ale to wyglada oblednie apetycznie :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. O własnie, Anoushko, ten przepis wydawał mi się znajomy :) Sama też modyfikowałam tamten przepis Jamiego.

    Bób jest cudowny. Wielce nieromantyczne warzywo, ale smak...poezja :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Do dzisiaj istnieje niedoļor dehydrogenazy, która po spożyciu bobu może spowodować śmierć, a więc jest to dosyć poważna sprawa.
    Nie wiem czy można lekceważyć chorobę, która atakuje około 200 milionów ludzi. Z tego co wiem, to nie jest choroba możliwa do leczenia, za wyjątkiem omijania bobu, co radził właśnie Pitagoras.

    Pozdrawiam.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
  10. Co prawda nigdy nie próbowałam innego bobu niż "z wody", ale ten Twój w szklaneczkach tak romantycznie wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki fajny, soczysty, zielony przepis, a ja dopiero teraz go widzę...?
    Anoushko, u Ciebie już się kończy sezon na bób? U nas jeszcze się nie zaczął, więc mam szansę wypróbować Twoja propozycję, tym bardziej, ze zawarte są same smaki, jakie lubię. :)

    OdpowiedzUsuń