Tym razem było bez koncentratu pomidorowego, który zastąpiłam puszką pomidorów koktajlowych. I nie było pieczarek, bo pieczarki mi tutaj zupełnie nie podchodzą. Zamiast bagietki była polenta. Ta najgrubiej mielona. Kremowa. Z łychą serka mascarpone. Oraz z sosem i warzywami. Bœuf może nie istnieć. Ja poproszę tylko o polentę z sosem!
Moja wersja bœuf bourguignon – porcja dla 4 zgłodniały osób
1 kg mięsa wołowego pokrojonego w kostkę (4x4cm)*
4 marchewki
2 czerwone cebule
2 ząbki czosnku
1 puszka pomidorków koktajlowych
500 ml czerwonego, wytrawnego wina (rodem z Burgundii oczywiście;))
2 łyżki mąki,
250 ml esencjonalnego bulionu
4 gałązki tymianku
2 liski laurowe
1 gałązka rozmarynu
2 łyżki oliwy
½ łyżki masła
odrobina soli
kilka ziarenek pieprzu
szczypta cukru
Polenta**:
półtora litra wody
250 g mąki kukurydzianej grubo mielonej
30 g startego parmezanu
1 łyżka masła
2 łyżki serka mascarpone
sól
Przygotowanie:
Cebule, czosnek oraz marchewki obrać. Cebule pokroić w piórka, marchewki w plasterki. Czosnek poszatkować.
W garnku z grubym dnem z przykrywką, który może być wstawiony do piekarnika, rozgrzać oliwę z masłem. Wrzucić czosnek i gałązkę rozmaryny. Podsmażyć. Gdy zaczną się przyrumieniać, wyjąć na talerzyk i odstawić na bok. Tak samo postąpić z cebulami. Zwiększyć ogień i wrzucić mięso. Jeżeli mięso jest odpowiednio skruszałe, to puści bardzo niewiele soku. Gdybyście jednak trafili na bardzo świeże mięso, to szybko zamiast się piec zamieni się w burą zupę. W takim wypadku natęży jak najszybciej odparować sok na bardzo silnym ogniu i następnie delikatnie przyrumienić mięso z każdej strony. Jeżeli garnek nie jest zbyt duży, polecam opiekać mięso na partiami. Przełożyć wszystko (cebule, czosnek, mięso i rozmaryn) ponownie do garnka. Dodać pokrojone marchewki, pomidory, gałązki tymianku, ziarenka pieprzu oraz liski laurowe. Oprószyć mąką, wymieszać i zalać gorącym bulionem wymieszanym z winem.
Przykryć przykrywką i wstawić do nagrzanego do 140•c. Piec około 3 godziny. Po tym czasie kawałki wołowiny powinny być odpowiednio miękkie. Gdybyście jednak mieli pecha i trafili na twarde mięso, należy zmniejszyć temperaturę do 100C i piec jeszcze przez dodatkową godzinę.
Gdy mięso jest już prawie gotowe, należy zająć się przygotowaniem polenty. Tutaj podam Wam mój przepis. Należy jednak przestrzegać rad znajdujących na opakowaniu mąki kukurydzianej, gdyż bywaj w sprzedaży mąki instant, które gotują się nie dłużej niż 8 minut. Ja używam mąki grubo mielonej, której przygotowanie zajmuje około 40 minut.
Zagotować osoloną (jak na ryż) wodę. Gdy zacznie wrzeć, zmniejszyć ogień i stopniowo wsypywać mąkę kukurydzianą, cały czas mieszając drewnianą łyżką. Gotować polentę około 40 minut, od czasu do czasu mieszając. Polenta jest gotowa, gdy zacznie odchodzić od ścianek garnka. Potenta powinna mieć kremową konsystencję. Pod koniec dodać masło, parmezan oraz serek mascarpone. Ewentualnie dodatkowo posolić. Dokładnie wymieszać.
Gulasz podawać w głębokich talerzach z polentą obficie polaną sosem. Nie zapomnieć oczywiście o kieliszku czerwonego wina, tego samego, w którym gotowało się mięso :)
* zdecydowanie polecam karkówkę wołową. Mięso nie jest suche i pomimo tego, że wymaga dłuższego gotowania, wychodzi bardzo miękkie. Jeżeli tylko macie taką możliwość, to koniecznie wybierzcie mięso odpowiednio skruszałe. Jego smak będzie jeszcze lepszy.
** zawsze przygotowuje więcej polenty. Jeszcze ciepłą rozsmarowuję (około 2 cm grubości) na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Gdy przestygnie kroję ją w romby i opiekam w piekarniku albo na patelni. Pycha!
Smacznego!
W czasie gdy gulasz będzie się powoli piekł w piekarniku, zapraszam do wspólnego spaceru po ośnieżonych polach :)
Nigdy jeszcze nie jadlam tego dania i pewnie nie predko będę miała okazję spróbować. Popatrzę więc sobie chętnie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńZdjecia zimowe przecudne ! Pies wspaniały! Ależ spacery, cóż za okolice! No pięknie !:))
pozdrawiam.
Anoushko, jesteś genialna. Najpierw wołowina po burgundzku, potem polenta, a na koniec TAKIE zdjecia! Ta śnieżna biel jest powalająca, szkoda, ze nie można powiekszać u Ciebie zdjeć.
OdpowiedzUsuńBardzo gustownie podałaś boeuf, wygląda jak porcja z dobrej restauracji. A polentę sobie spisuję, bo muszę w końcu spróbować...
Uściski z równie zaśnieżonego Gdańska!
Nigdy nie jadłam polenty. Jak ona smakuje? Bo już kolejny raz widzę na nią przepis.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia i psiak prześliczne :)
piekna zima, piekne zdjecia
OdpowiedzUsuńgulasz pewnie pyszny choc ja niegulaszowa jestem, wybieram zdecydowanie opcje polenta +sos.
mam pytanie techniczne, czy wolowa karkowka to po francusku paleron ? bo szukam wlasnie polskiego odpowiednika i nie jestem pewna.
pozdrawiam ze zdecydowanie mniej snieznej Bretanii
śliczny pies i jak pasuje do aury ,zresztą ta miła Pani tez (to ty tak?)
OdpowiedzUsuńp.s bardzo mi się podoba też przepis na polentę bo jest zupełnie inny od tych co znałam do tej pory
całuski
MAJANO,
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze szybko sie uda:) Niewiele czasu zajmuje przygotowanie dania. Potem nalezy uzbroic sie w cierpliwosc i najlepiej na 3-4 godziny wyjsc z domu, zeby nie zerkac z niecierpliwoscia w strone piekarnika ;)
Pozdrawiam serdecznie!
ANIU,
dziekuje :) Genialna? Chyba z wrazenia spac nie bede mogla ;)
PS W ogole nie wiedzialam, ze istnieje opcja powiekasznia zdjec...
WIOSNO,
jak smakuje polenta? Hmmmm... jak polenta ;)
Troche jak kukurdza, badz co badz to jej glowny skladnik, a troche jak wszystkie inne skladniki, ktore do niej dodasz:) Koniecznie zrob, bo jest naprawde warta grzechu!
LELOOP,
no wiec wlasnie z tym nazewnictwem jest problem. Normalnie karkowka, to collier de boeuf, a paleron to czesc, ktora znajduje sie ponizej. W Polsce jedno i drugie nazywne jest karkowka...
ALU,
zgadza sie... ten ubrany w 15 wastw balwan, to ja ;) Dziekuje!
A polente polecam. Tylko kup koniecznie make kukurydziana jak najgrubiej mielona. Ta jest, IMHO, najlepsza.
Sciskam :*
Mmm, polenta z parmezanem, takiej jeszcze nie jadlam, tez wystarczylaby mi z sosem. Zrobie sobie taka, jak juz przepis dajesz, parmezan w Pradze jest i mascarpone czasem :-)
OdpowiedzUsuńZdjecia zimowe - oj, wiesz Anoushka, bo przez Ciebie zaczne lubic zime!
Cos jeszcze chcialam dodac? A, wlasnie te pieczarki, jak kwiatek do kozucha, nie opuszcza mnie ta mysl... Buziaki wielkie i zimowe :*
dzieki, ach Ci precyzyjni Francuzi ;)
OdpowiedzUsuńŻabciu ja zdecydowanie wybieram mięcho polentę se sama jedz :P
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, Pies i Pan P. :)))))))
BASIU,
OdpowiedzUsuńto jeszcze mozesz dodac troche bialego wina :)
No wlasnie, te pieczarki to jest jakas wielka pomylka...
Nie lubisz zimy? Takiej prawdziwej, zimnej i zaspami sniegu? Byc nie moze!
:*
LELOOP,
jak kiedys bedziesz miala czas, to porownaj sobie francuski i polski podzial tuszy wolowych/wieprzowych. Wychodzi na to, ze my nie jemy nawet polowy tego, co jadaja Francuzi ;)
MLODA,
a probowalas juz DOBRA polente? ;)
Jaki pan P. ?!? No wiesz… Jeszcze nigdy nikt nie pomylil mnie z moim mezem :D
To ja poproszę o polentę z Looko i spacer :D
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia! Takiej zimy nigdy nie mam dość.
Mam ochotę na polentę od tygodnia ale nie po drodze mi do zrobienia, sam nie wiem dlaczego. Teraz nie będzie wymówki, nie mogę do Ciebie przychodzić bom głodny od razu.
OdpowiedzUsuńNie próbowałem marcarpone w polencie, to przede mną. Znam za to ten sposób z piecem, mniam.
Radochę ma pieso ze śniegu, świetne zdjęcie kiedy grzebie się cały w białym puchu. Mój Czesław, za którym aktualnie tęsknię bo jest teraz u mnie tylko gościem, ma chude łapy, patyczki. Na śniegu zimno mu jak cholera a skacze jak szalony.
pozdrowienia!
AMATORKO,
OdpowiedzUsuńczy Looko ma być do polenty, czy tylko ma Ci towarzyszyć w pożywianiu się? Jak to drugie, to juz chyba zapomniałaś, jak on potrafi żebrać przy stole... jak by od miesięcy nie dostał nic do jedzenia :D
Taka zima jest najpiękniejsze! I u nas trwa i trwa... Ciekawa jestem kiedy się w końcu naocznie o tym przekonacie :)
MICHU,
Czesław? Piękne imię dla psa :D
Looko jest psem nurkującym. Dosłownie. Nie umie normalnie wejść do wody i tak sobie w niej postać tudzież pobiegać. On musi włożyć głowę, a najlepiej całego siebie pod wodę. Ujemne temperatury mu nie przeszkadzają, a wręcz potęgują przyjemność... Wtedy ma największą radochę. Tak samo jest ze śniegiem. Brnie przez zaspy z głowa w śniegu :)
Polentę z mascarpone polecam. Niebo w gębie :)
Miłego dnia!
Wołowina wołowiną, polenta polentą, ale Looko w śniegu... :))) Pomiziasz go ode mnie? Prześliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńpolenta z mascarpone, powiadasz, jest dobra? Musze koniecznie sprobowac, bo wlasnie lubie polente 'bogata'. Jako frakcja wenecka wole polente drobno mielona, ale zawsze z parmezanem i maslem. A bez miesa, tak jak ty, moge sie obejsc.
OdpowiedzUsuń...piekna ta biel...taka czysta...a ten piesek jest slodki ! :)
OdpowiedzUsuńMAYU,
OdpowiedzUsuńDobra? Pyszna jest!!! Koniecznie spobuj tej grubomielonej. Jest rewelacyjna :)
A i jeszcze... kupiłam jakiś czas temu potentę z takimi czarnymi kropkami, trochę jak mak. Zjadłam. Dobra była. Potem się okazało, że to była kasza gryczana... Powiem Ci jednak w sekrecie, że ja im nie wierzę, bo zupełnie nie smakowała jak kasza gryczana :D
ZUZAMOLL,
dziękuję :)
Ja wprawdzie powoli zaczynam tęsknic do wiosennych krajobrazów...
Anoushko
OdpowiedzUsuńznowu trafilas w moja chwilowa zachcianke:) a polenta to dodatkowy supertwist:)mniam:D
Hmm, to może ja bym w końcu zrobiła polentę? Podoba mi się szczególnie wersja opiekana, umiesz człowieka zachęcić ;)
OdpowiedzUsuńTylko czy ona wyjdzie z kaszki kukurydzianej? Bo póki co nie udało mi się kupić grubo mielonej mąki kukurydzianej, albo jest drobna, albo kasza.
A Looko jest boski :), mój pies też kocha zimę, jak mu się trafi wieeelka zaspa, to wchodzi do niej, tak z rozpędu, jakby nie napotkał żadnej przeszkody, znika, po czym wyłania się na drugim końcu, niemożebnie z siebie zadowolony :D
ARKU,
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę :) Idę o zakład, że takie zachcianki to wszystko wina pogody ;)
MS,
no może byś zrobiła ;)
Mąka do przygotowywania polenty występuje tutaj pod nazwa kaszy. Więc juz zupełnie zgłupiałam i nie wiem, co w Polsce jest, co... Poszperałam w necie i wychodzi na to, że obie nazwy używane są wymiennie :( Może kaszką nazywa się grubo mieloną mąkę, a z kolei mąka to miałko mieloną kaszka;)?
EM może zajrzyj do jakiegoś sklepu ze zdrowa żywnością i zażądaj informacji na temat tego czegoś z kukurydzy?
HANIU,
OdpowiedzUsuńLooko wymiziany. Wszystko wskazywalo na to, ze bardzo mu sie podobalo:)
A ja to i wołowinę i polentę bym zjadła a już szczególnie jak by mi kto podgotował i podał...i pochodziła bym po tym śniegu, chociaż tej zimy to i u mnie był, ale już go nie ma, niestety...piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!...:))
to ja chcieć polentę i tego psiaka, coby sie troszku do kogoś poprzytulać :)
OdpowiedzUsuńAż się zaśliniłam... Tak przed lunchem...
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu chodzi mi po głowie myśl przyrządzenia wołowego gulaszu jakiegoś - już mam faworyta!
Pozdrawiam!
Żabo, ależ Ty potrafisz pięknie pokazać każde jedzenie, nawet takie co to niezbyt fotogeniczne bywa. Piękne! I z tą polentą bym zjadła mmmm rozmarzyłam się, bo bym zjadła po takim spacerze z psiakiem :)
OdpowiedzUsuńANCZITO,
OdpowiedzUsuńjak miło, że już jesteś! Zaczynałam się obawiać, że jakiś krokodyl pożarł Cię na kolację ;)
Polecam. Całkiem fajnie smakuje :)
TILI,
Psiak na spacer mogę wypożyczyć i w tym czasie przygotować obiad ;)
Żabo, uważaj, bo ja się zaraz spakuję i przylecę psinkę wyprowadzać. Uwielbiam z psiakami na spacery chodzić i nawet jak w Magodzie byłam, to Bubę też wyprowadzałam :)
OdpowiedzUsuńA tak na poważniej to właśnie kaszkę kukurydzianą kupiłam i chyba niedługo użyję, pewnie z jakimś duszonym mięskiem :) Buziak moja Inspiratortko :***
Aaaa, no i przypomnij jak Twój psiak ma na imię? Gdzieś pamiętam, że czytałam, ale zapomniało mi się.
Anoushko, jakie Ty masz tam widoki! Nic tylko rzucić wszystko i wyprowadzić się na takie pustkowie... Ja ie lubię zimy, ale jak lubić zimę w środku miasta? Taką z Twoich zdjęć - z całą pewnością bym pokochała.
OdpowiedzUsuńA jedzenie... no cóż... z grzeczności nie powiem głośno gdzie mi język ucieka. :D
Dzien dobry,
OdpowiedzUsuńPirwszy raz weszlam na Twojego bloga i musze powiedziec , ze jest super.
Chcialam sie spytac, czy meiszkasz moze we Francji?
Fajnie by bylo poznac kogostutaj , we Francji i skorzystac z doswadczeia kulinarnego.
Pozdrawiam
Anna
TILI,
OdpowiedzUsuńpies się nazwy Looko :) To zdrobnienie, bo jego prawdziwe imię trudno zapamiętać...
Będziesz z nim chodzić na spacery? To zapraszam! Uprzedzam jednak, że to jest pies, który po 8 godz. marszu w górach, kiedy my padamy i podpieramy się uszami, najchętniej przeszedłby jeszcze drugie tyle...
Mam nadzieję, że polenta będzie Ci smakować! :*
MALGOSIU,
doskonale Cię rozumiem. Zima w mieście jest smutna i szybko z szarej robi się brudna. Choć z drugiej strony jak sobie pomyślę, że od morza dzieli Cię tylko kilka kroków, to aż mnie skręca z zazdrości. Zima na morzem! Ehhhh rozmarzyłam się :)
Ściskam :*
ANIU,
witaj! Jest mi ogromnie miło, że Ci się u mnie podoba :)
Nie, nie mieszkam we Francji, tylko w Szwajcarii. Co nie zmienia faktu, że jeżeli tylko będę mogła w czymś pomóc, to zrobię to z wielką chęcią! Pytaj śmiało :)
Również pozdrawiam!
Jak ja lubię duszoną wołowinę... nie wiem jeszcze, czy lubię z polentą, ale się dowiem.
OdpowiedzUsuńProszę ode mnie pogłaskać Looko
O matko jedyna to TY na tym zdjeciu? :) Czekaj niech sobie powieksze!
OdpowiedzUsuńO matko to TY!
Ale wtopa :P
Jadlam polente raz, smaczna byla, ale wole miecho :)
PINOSKU,
OdpowiedzUsuńzrobi się :) Looko będzie jak zwykle bardzo szczęśliwy :)
MLODA,
Ty już lepiej nic nie mów... pogrążasz się z każdym słowem :D
BTW Ptit Suisse jest ode mnie wyższy o jakieś 25 cm...
:D
Dziękuję za niedzielny obiad :) Pyszne było!
OdpowiedzUsuńBez obaw - jestem krokodloodporna ;)
Pozdrawiam!
Zdjęcia wołowinki bardzo smakowite :) Psiak uroczy :)
OdpowiedzUsuńO rany, on normalnie nurkuje w tym śniegu:) Krajobrazy macie zapierające dech. Bardzo lubię taką wołowinę, aż by się chciało usiąść na kanapie przed kominkiem,zaopatrzyć w parujący talerz owinąć kocem i zajadać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ANCZITO,
OdpowiedzUsuńogromnie się cieszę z powodu obiadu i kokodyla:)
pozdrawiam i życzą udanych wojaży!
ANIU,
dziękuję :)
PAT,
zgadza się:
a) Looko w śniegu nurkuje
b) jedzenie przy kominku zwiększa walory smakowe spożywanych potraw ;)
Również pozdrawiam :)
Czekam na kolejny wpis bo drugi raz przeczytałem wszystkie komentarze u Ciebie pod tym postem.
OdpowiedzUsuńZima w tym roku obfita w mięso, to prawda
MICHU,
OdpowiedzUsuńzaganiana jestem strasznie... ze wszystkim jestem spozniona, terminy wisza mi nad glowa, a mnie sie po prostu nie chce. Nic mi sie nie chce. Postaram sie jednak poprawic ;)
Anoushka, nie no Polcia Cie namierzyla na zdjeciach :-)
OdpowiedzUsuńA zime lubie, "jest zima to musi byc zimno", ale wiesz gdy ona trwa 2 miesiace to juz jest troche przesada, wtedy trzeba sobie oslodzic i ogrzac czyms to przedzieranie sie przez zaspy :-))
Uwielbiam zimę, szczególnie robienie aniołków na śniegu. tylko szkoda, że w tym roku tak chorujemy.
OdpowiedzUsuń