Taki barszcz robiła moja babcia Zosia. Taki sam robiła maja mama. A teraz robię go ja i nie mam najmniejszej ochoty na eksperymenty, gdyż jest to, według mnie, najlepszy barszcz na świecie. Mocno esencjonalny, słodki od dużej ilości buraków, kwaskowaty dzięki dużej ilości soku z cytryny, mocno czosnkowy i pieprzny. Do rodzinnego przepisu wprowadziłam niewielką zmianę, a mianowicie piekę w piekarniku połowę buraków, co powoduje, że barszcz jest jeszcze słodszy i ma bardziej intensywny kolor.
Pozwólcie mu trochę odpocząć w zimnie, żeby smaki mogły się przegryźć. Podgrzejcie delikatnie, żeby nie stracił koloru. Zjedzcie z uszkami, ziemniaczanym purée albo po prostu wypijcie jego gorący kubek po długim, zimowym spacerze. Nie czekajcie na Wigilię, żeby go przygotować. On zawsze smakuje przednio i nigdy się nie znudzi :)
Barszcz czerwony - na duży garnek:
2.5 kg buraków (im więcej tym lepiej)
3 marchewki
bulion warzywny
5-6 suszonych grzybów
6 ząbków czosnku
3 listki laurowe
kilkanaście ziarenek czarnego pieprzu
sok z cytryny
cukier
sól
Przygotowanie:
Czosnek obrać. 4 ząbki przekroić na pół, resztę drobno posiekać.
Buraki umyć i osuszyć. Połowę owinąć w folię aluminiową i upiec w nagrzanym do 200°C piekarniku (około godziny). Ostudzić, obrać i zetrzeć na tarce z grubymi oczkami. Tak samo zrobić z pozostałymi surowymi buraki oraz marchewkami - obrać i zetrzeć na tarce. Buraki wymieszać, przełożyć do duże garnka i zalać bulionem lub zimną wodą i dodać kostki bulionowe. Dodać listki laurowe, ziarenka pieprzu, 4 ząbki czosnku oraz suszone grzyby. Zagotować i natychmiast zmniejszyć ogień, żeby barszcz zachował piękny, czerwony kolor. Zdjąć szumowiny i gotować około 30 minut.
Dodać pozostały, drobno posiekany czosnek, doprawiać do smaku cukrem i solą. Barszcz powinien być ostro-słodki z wyraźną kwaskowatą nutą. Gotować jeszcze 10 minut.
Zostawić do ostygnięcia w zimne miejsce najlepiej na 12 godzin. Przecedzić przez sitko warzywa i zachować sam wywar. Przed podaniem podgrzać na niewielkim ogniu uważając, aby barszcz się nie zagotował.
Smacznego!
Cudowny przepis, nigdy nie robiłam barszczu na pieczonych burakach, spróbuję.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci pięknych i spokojnych Świąt pełnych miłości i pyszności! No i oczywiście szczęśliwej trzynastki ;) pozdrawiam gorąco.
Dziękuję Katarzynko!
UsuńTobie również życzę wszystkiego najlepszego. Zdrowia i jak najwięcej okazji do uśmiechu :)
Pozdrawiam serdecznie
Pieczone buraki brzmią interesująco, wypróbuję na pewno. :)
OdpowiedzUsuńJa sama do barszczu dodaję trochę mielonego imbiru, nadaje ciekawą nutę.
Pieczone buraki dodają słodyczy i powodują, że barszcz ma piękny kolor.
UsuńBardzo mi się podoba pomysł z imbirem. Wypróbuję na pewno :)
Piękne zdjęcie. Barszcz ma cudowny, intensywny kolor.
OdpowiedzUsuńNa pieczonych burakach nigdy nie robiłam. W tym roku pierwszy raz robię na zakwasie buraczanym, mam nadzieję,że mi wyjdzie w ogóle ;)
Pozdrawiam.
Ja z kolei nigdy nie robiłam na zakwasie. Co więcej, wydaja mi się, że nigdy takiego nie jadłam...
UsuńDaj znać jak wyszedł. Będzie przepis na blogu? Może jednak się skuszę i poeksperymentuje? ;)
ściskam
Podoba mi sie ro polaczenia surowych i pieczonych burakow! Ja do tej pory robilam albo na surowych albo na pieczonych, ale osobno. Reszta jak u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Bea, prawda, że taki jest najlepszy? :)
UsuńWydaje mi się, że dzięki temu, że połowa buraków jest pieczona, barszcz ma trwalszy kolor.
Miłej niedzieli!
Patrzę sobie na czas pieczenie i gotowania i wychodzi na to, że w sumie jest to o wiele krótszy proces - co mnie przekonuje. Pieczone buraki też o wiele łatwiej się dają trzeć. Domyślam się, że jest słodszy niż z surowych i trzeba mu mniej cukru. No to jest wiele argumentów za tym żeby podnieść się z kanapy i wrzucić buraki do piekarnika natychmiast. Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńNoblevo, wszystko to co napisałaś jest zgodne z prawdą :)
UsuńZdrowy i Wesołych!
UsuńZrobiłam - jestem nawrócona, innego już nigdy nie zrobię.
Jest o niebo lepszy niż robiony na zakwasie buraczanym (wiem, że dla niektórych to bluźnierstwo). W sumie to po ugotowaniu nic mu nie brakowało, a z tym na zakwasie długo się szarpię zanim smaki osiągną jakiś przyzwoity balans. Jeszcze raz Wesołych!
Fajnie :) Ogromnie się cieszę, że smakował!
Usuńnastępnym razem spróbuj barszczu z kiszonych buraków, z dużą ilością czosnku. nie ma lepszego :)
OdpowiedzUsuńpoza tym sok z kiszonych buraków to naturalny probiotyk, samo zdrowie. a jeszcze jak buraki z ogródka ...
Radosnych Świat życzę :)
Leloop! Kopę lat!
UsuńJak miło Cię znowu czytać:)
Skoro tak zachęcasz, to spróbuję :) A podasz przepis?
Dla Was również, Zdrowych, Spokojnych i Radosnych :*
kiszenie jest bardzo proste. obrane, surowe buraki zalewa się letnia, lekko osolona woda, wrzuca się kilka ząbków czosnku (ja wrzucam sporo bo lubię), można wrzucić skórkę z razowca, marchew i pora. odstawia się na kilka dni w cieple miejsce, potem w zimne po tygodniu można już używać albo zlać do butelek i popijać :) jest pyszny i ma cudowny kolor :)
Usuńtakim kwasem zakwasza się wywar z buraków, czyli możesz w ten sposób zakwasić swój z pieczonych.
ps. ja jestem nieustająco tylko rzadko się odzywam, Bea świadkiem ;)
Dzięki Leloop!
UsuńWygląda niesamowicie :) Ostatnio jadłam taki z piekła rodem (nie pożałowano pieprzu) acz przepyszny :)
OdpowiedzUsuńNasz wczorajszy taki właśnie był... rozgrzaliśmy się mocno po jego zjedzeniu :)
UsuńDziękuję Małgosiu
OdpowiedzUsuńDla Ciebie również!
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=549591895129235&set=a.546457752109316.1073741825.138923266196102&type=1
OdpowiedzUsuń